- Sądzę że główna wina polega na tym, że być może to drugie podejście było wykonane na niskiej wysokości - powiedział w TVN24 gen. Gromosław Czempiński o ewentualnych przyczynach katastrofy w Mirosławcu.
Gen. Czempiński: ponowne podejścia są częste Wiadomo, że samolot CASA lądował w padającym deszczu i rozbił się podczas drugiego podejścia do lądowania. - To, że samolot podchodził drugi raz to znaczy, że były trudne warunki meteorologiczne. (...) Padał intensywny deszcz. Przy dużej prędkości samolotu widzialność w związku z tym drastycznie maleje - powiedział gen. Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa, pilot i szef Aeroklubu Polskiego.
To, że samolot podchodził drugi raz to znaczy, że były trudne warunki meteorologiczne. (...) Padał intensywny deszcz. Przy dużej prędkości samolotu widzialność w związku z tym drastycznie maleje. Generał Gromosław Czempiński
To było, jego zdaniem, przyczyną ponownego podejścia do lądowania, ale jak dodał, "to się bardzo często zdarza w trudnych warunkach". Powiedział też, że jemu samemu też się to zdarzyło.
Generał odniósł się też do pogłosek, że podczas lądowania nie działał na lotnisku w Mirosławcu system naprowadzania ILS. Według Czempińskiego nawet takie okoliczności nie powinny być groźne. Pilot może bowiem skorzystać z dwóch radiolatarni, które powinny bezpiecznie sprowadzić go na ziemię.
- Większość nowoczesnych samolotów, w tym takich samolotów jakim jest CASA, ma przyrządy nawigacyjne, że właściwie potrafi podejść niemalże do zera bez widzialności ziemi i bez pomocy zewnętrznej - ocenił szef Aeroklubu Polskiego.
Ppłk. Zieliński: nie wyciągać pochopnych wniosków Zdaniem podpułkownika Tadeusza Zielińskiego z Wydziału Lotnictwa i Obrony Powietrznej Akademii Obrony Narodowej nad lotniskiem w Mirosławcu panowały prawdopodobnie trudne warunki atmosferyczne. - Wielokrotnie się zdarza, że samoloty podchodzą dwa razy do lądowania i myślę, że tutaj nie ma co wyciągać zbyt pochodnych wniosków - powiedział.
Zieliński zachwalał samoloty CASA. - Samoloty jedyne w swojej klasie, nowoczesne - mówił o nich ekspert od transportu lotniczego.
Podpułkownik uznał, że skutki katastrofy są dotkliwe, bo odbudowanie kadry będzie po katastrofie w Mirosławcu "naprawdę, naprawdę ciężko".
Z tego, że samoloty latają więcej niż zakładano to pierwotnie, nic jeszcze nie wynika. Ekspert ds. lotnictwa major Michał Fiszer
Za niezrozumiałe uznał także spekulacje, czy samolot podczas feralnego lotu nie był wykorzystywany niezgodnie z przeznaczeniem. - Samolot nie poleci dalej niż powoli mu jego zasięg, ani nie przewiezie ładunku większego, niż pozwala mu na to jego udźwig, w związku z tym wszystkie loty, które są wykonywane, są wykonywane zgodnie z przeznaczeniem samolotu - powiedział major Fiszer.
- Nie mamy prawa wiedzieć, co się stało, bo nie mamy tej wiedzy, którą dysponuje komisja - podsumował i zalecił, by poczekać na wyniki pracy komisji badania wypadków lotniczych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24