Reporter "Czarno na Białym" przepytał trzech członków rządowego zespołu, który zajmuje się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej. Pytał o kwestie ws. których atakują ich eksperci zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Oto ich odpowiedzi.
Na jakiej wysokości samolot uderzył w brzozę?
- Według raportu i komisji Jerzego Millera jest to wysokość 5,1 metra - odpowiada Piotr Lipiec, członek zespołu. Według prokuratury było to 6,66 metra. - Tutaj oczywiście możemy mówić, że jest różnica w pomiarach, natomiast nie mówmy o kompromitacji - dodaje Wiesław Jedynak, wiceprzewodniczący zespołu przy KPRM. Skąd ta różnica? Członkowie zespołu podkreślają, że być może wynika z różnic w metodologii oraz faktu, że złamanie brzozy przebiega w linii prostej. Apelują też o to, by poczekać na ostateczne ustalenia prokuratury.
Dlaczego szczątki samolotu rozpadły się na tak dużym terenie?
- Proszę pamiętać, że samolot przemieszczał się z prędkością 70 metrów na sekundę. To jest potężna prędkość. Samolot zderzył się z ziemią w konfiguracji odwrotnej. Proszę mi wierzyć, górna część kadłuba jest bardzo cienka - tłumaczy Piotr Lipiec. Podkreśla, że samolot zbliżał się do Ziemi płasko, pod mały kątem i z tego powodu pole, na którym znalazły się szczątki, jest tak rozległe.
Czy doszło do zamachu?
- W Smoleńsku miał miejsce wypadek lotniczy, bardzo tragiczny w skutkach. Jego przyczyny zostały opisane w raporcie - mówi Jedynak. - Pamiętajmy, że zachował się zapis rejestratorów i tam nie ma żadnego śladu wskazującego na ten typ zagrożenia - dodaje.
Na pytanie, który z członków pojechał na miejsce katastrofy do Smoleńska odpowiada Edward Łojek, członek zespołu. - Żaden z nas nie był - przyznaje.
Co się wydarzyło 10 kwietnia w Smoleńsku?
- Zderzenie z ziemią, w pełni sprawnym, sterowalnym samolotem przez sprawną załogę - stwierdza Edward Łojek. Jedynak dodaje, że samolot po zderzeniu z Brzozą stracił ok. 6 metrów skrzydła, co sprawiło, że zabrakło siły nośnej na tym skrzydle i w rezultacie doprowadziło do obrócenia się samolotu. Obrócony samolot uderzył dachem w Ziemię i podwozie przygniotło pasażerów - podkreśla ekspert. Dodaje, że skrzydło nie urwało się od razu po uderzeniu w brzozę i dlatego przeleciało jeszcze ponad 100 metrów. Przywołuje wyniki eksperymentu Amerykanów, którzy badali, jak zachowuje się skrzydło samolotu po uderzeniu w słup telegraficzny - złamał się zarówno słup, jak i skrzydło.
Dlaczego nie może dojść do spotkania pomiędzy zespołem przy KPRM a zespołem Macierewicza?
- Zabrakłoby nam czasu na każdą kolejną prywatną konferencję dla małej grupki osób - przekonuje Jedynak. I dodaje: - W sposób dość obrazowy na każdej konferencji medialnej przedstawiamy, w jaki sposób doszło do katastrofy.
Autor: nsz / Źródło: tvn24