Ośmioletni Kamil z Częstochowy przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Został skatowany, jego ojczym i matka są w areszcie, a ciotka i wuj usłyszeli zarzuty za nieudzielenie pomocy. Z powodu choroby oparzeniowej od 3 kwietnia jest w śpiączce farmakologicznej. Szpital rozważa "stopniowe wybudzanie" małego pacjenta. Dla chłopca zebrano ponad 600 tysięcy złotych. Prokuratura chce, by pieniędzy tych pilnował kurator sądowy.
"Kamilek jest wciąż na oddziale intensywnej terapii. Ostatnie dni były dla chłopca stabilne. Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej" - powiadomiło w poniedziałek Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka..
Chłopiec jest tam od 3 kwietnia po tym, jak został skatowany.
Ojczym podejrzany o usiłowanie zabójstwa, reszta rodziny - o nieudzielenie pomocy
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa Kamila. O to podejrzany jest 27-letni ojczym chłopca Dawid B. Matka, 35-letnia Magdalena B., usłyszała zarzut za to, że nie reagowała na znęcanie nad synem, a potem mu nie pomogła. Za nieudzielenie pomocy odpowiedzą także 45-letnia Aneta J , siostra Magdaleny, oraz jej mąż 61-letni Wojciech J. Rodziny mieszkały razem.
Według śledztwa, chłopiec 29 marca został pobity pięściami, oblany wrzątkiem i rzucony na rozgrzany piec węglowy. Do 3 kwietnia nikt nie wezwał do niego pogotowia. Zrobił to dopiero ojciec biologiczny Kamila.
Chłopiec miał poparzone 25 procent powierzchni ciała, złamane obie ręce i nogę, krwiak na głowie, ślady po przypalaniu papierosem. Do dzisiaj jest w ciężkim stanie.
Dla Kamila zebrano ponad 600 tysięcy, majątku ma pilnować kurator
W internecie od razu ruszyła zbiórka na pomoc dla Kamila. Do dzisiaj zebrano ponad 615 tysięcy złotych.
"W związku z olbrzymim zainteresowaniem pomocą Kamilkowi serwis Pomagam.pl objął tę zbiórkę dodatkowym nadzorem nad przekazaniem środków na wskazany w opisie cel. Wspierając tę zbiórkę masz pewność, że środki trafią na cele związane z rehabilitacją i leczeniem Kamilka. W razie wystąpienia jakichkolwiek okoliczności uniemożliwiających takie przekazanie środków, wszelkie wpłaty zostaną zwrócone darczyńcom" - poinformował portal pomagam.pl.
Informacja o zbiórce dotarła do prokuratury. Pojawiło się pytanie, kto ma zarządzać kwotą.
Rzecznik GCZD Wojciech Gumułka w rozmowie z nami powiedział, że szpital nie chce i nie potrzebuje tych pieniędzy. Ojciec biologiczny nie ma władzy rodzicielskiej - sąd odebrał mu ją wyrokiem rozwodowym w 2017 roku. Ojczym i matka są w areszcie, a prokuratura wystąpiła do sądu o odebranie praw rodzicielskich Magdalenie B.
- W realiach tej sprawy obecnie brak jest zatem osoby, która mogłaby zarządzać majątkiem małoletniego dziecka - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. - W związku z tym w ubiegłym tygodniu prokurator złożył do sądu rodzinnego wniosek o ustanowienie kuratora dla reprezentowania interesów majątkowych małoletniego dziecka.
Ozimek zaznaczył, że organizatorzy zbiórki nie są podejrzewani o złe intencje. - Jednakże chcemy mieć pewność, że wszystkie zebrane środki finansowe zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitację tego dziecka - wyjaśnił rzecznik.
Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie, poinformował, że wniosek o ustanowienie kuratora, który miałby sprawować pieczę nad pieniędzmi Kamila zostanie rozpatrzony w tym tygodniu. Jak dodał, akta sprawy zostały przekazane do rzecznika praw dziecka, sąd czeka na ich zwrot.
Prokuratura bada też, czy obowiązków dopełniły instytucje zaangażowane w rodzinę Kamila: ośrodek pomocy społecznej w Częstochowie i w Olkuszu, szkoły chłopca z tych miast, policja.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24