W wieku 90 lat zmarł Czesław Kiszczak. Politycy zdawkowo komentują odejście generała, skazanego prawomocnie za wprowadzenie stanu wojennego. Politolodzy i historycy przypominają natomiast, że generał jest jednym z symboli brutalnej rozprawy z Solidarnością.
O śmierci generała Czesława Kiszczaka poinformowała w czwartek po południu jego żona.
Dr Paweł Ukielski, wiceprezes IPN, ocenił, że Kiszczak był postacią, która jednoznacznie negatywnie zapisała się w dziejach Polski. - I to już od samego początku kariery, gdy w 1945 roku trafił do Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego, czyli jednej z najbardziej znienawidzonych organizacji, które zajmowały się sowietyzacją polskiej armii i społeczeństwa - zauważył. - Tę czarną kartę zapisywał również później, był przecież m.in. odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego. Zresztą, już w wolnej Polsce został za to skazany prawomocnym wyrokiem. Był więc jednym z nielicznych komunistycznych dygnitarzy, których wolna Polska pociągnęła również do odpowiedzialności formalno-prawnej za czyny popełnione w okresie istnienia PRL - powiedział Ukielski.
"Symbol brutalnej rozprawy z Solidarnością"
Historyk prof. Jerzy Eisler ocenił, że Kiszczak to jeden z najważniejszych, obok gen. Jaruzelskiego, symboli stanu wojennego i brutalnej, przy użyciu siły, rozprawy z Solidarnością.
- W karierze pomogła mu historia, którą współtworzył. Mam na myśli oczywiście stan wojenny, którego był jednym z organizatorów, inicjatorów i współtwórców. W okresie stanu wojennego i w następnych latach, poza gen. Wojciechem Jaruzelskim gen. Kiszczak był chyba najważniejszą w Polsce osobą, niezależnie od tego, jakie w danym momencie pełnił funkcje, jakie sprawował stanowiska - powiedział.
- Czesław Kiszczak był człowiekiem, który odpowiadał za cały szeroko rozumiany aparat represji, w tym także za internowanie, aresztowanie ludzi, zatrzymywanie. Nadzorował Służbę Bezpieczeństwa, Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, to wszystko, co w pamięci ludzi w stanie wojennym i w następnych latach zapisało się jak najgorzej - wymieniał prof. Eisler.
- Oczywiście odegrał, trzeba mu to oddać, dość pozytywną rolę w 1988-89 roku, czyli w procesie zainicjowania przemian ustrojowych w Polsce. Ale przecież nikt nie wierzył, że jego celem było przekazanie władzy. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że komuniści chcieli zreformować po swojemu PRL, podzielić się z opozycją nie tyle władzą, co odpowiedzialnością za sytuację i za stan państwa - mówił historyk. Wspominając Kiszczaka, prof. Eisler powiedział: - Był to niewątpliwie człowiek inteligentny, bardzo zręczny, sprawny. Tylko każdy musi sobie odpowiedzieć dzisiaj sam na pytanie, czy są to rzeczywiście zawsze i wszędzie wielkie zalety. Czy znakomitą służbę złu też należy chwalić, podziwiać, gloryfikować? - zastanawiał się.
"Mroczne rejestry polskiej historii"
Historyk i publicysta Piotr Osęka ocenił, że Kiszczak ponosi odpowiedzialność za stan wojenny, śmierć górników z "Wujka", ale też skłócenie dawnej opozycji w latach 90. Jako doświadczony człowiek służb doskonale umiał manipulować ludźmi.
- Biografa Kiszczaka mieści się w mrocznych rejestrach polskiej historii. Był szefem wywiadu wojskowego - instytucji, która była fundamentem państwa totalitarnego, choć on sam bezpośrednio walką z opozycją się nie zajmował. Do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych został ściągnięty przez Wojciecha Jaruzelskiego, który miał do wojska większe zaufanie niż do aparatu bezpieczeństwa. Kiszczak był takim zaufanym człowiekiem Jaruzelskiego w MSW i jako szef tej instytucji był bezpośrednim wykonawcą stanu wojennego. Wespół z Jaruzelskim ponosi odpowiedzialność za całą tę operację, która była wojskowym zamachem stanu - przypomniał Osęka. Historyk uważa, że oceniając Kiszczaka, należy jednak pamiętać, iż PRL lat 80. był niewątpliwie dyktaturą policyjną, ale nie tak zbrodniczą, jak dyktatury w Chile czy Argentynie. - Tajna policja Kiszczaka na każdym kroku tłamsiła prawa obywatelskie, ale walka z przeciwnikami politycznymi polegała jednak bardziej na wsadzaniu ludzi do więzienia niż na ich mordowaniu. Oczywiście hipotekę Kiszczaka i tej ekipy obciąża przede wszystkim śmierć górników z Wujka, ale zabicie protestujących podczas tłumienia demonstracji to jednak nie skrytobójstwa polityczne - mówił historyk.
Jasną stroną - jak mówił Osęka - biografii Kiszczaka był Okrągły Stół. Kiszczak stanął na czele ekipy, która prowadziła negocjacje z opozycją.
- Robił to dość umiejętnie, nie można mu odmówić ani inteligencji, ani umiejętności prowadzenia rozmów. Wiemy jednak skądinąd, że Okrągły Stół nie miał być wcale próbą podzielenia się władzą z opozycją, ale, co sam Kiszczak mówił na posiedzeniu Biura Politycznego, próbą "umoczenia" opozycji w odpowiedzialność za rządzenie, bez dania jej realnej władzy. Ten manewr okazał się naiwny, nie było już szans na utrzymanie tej ekipy, poradzenie sobie z falą społecznych protestów. Wybory czerwcowe partia przegrała w strasznym stylu. Można powiedzieć, że zasługą Kiszczaka jest, że jak przegrał tę partię szachów, nie interweniował siłowo, nie próbował wsadzać opozycji do więzień. Można za jakąś jego zasługę uznać to, że w czerwcu 1989 roku nie wydał rozkazu aresztowania nowych posłów. To tak jak w tym dowcipie o Stalinie: mógł zarżnąć, ale tego nie zrobił - powiedział Osęka.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP, TVN24