Z Francji każdego roku ucieka kilkanaście tysięcy Żydów francuskich - powiedział Czesław Bielecki, działacz opozycji w PRL w "Jeden na jeden" na tvn24.pl. Jego zdaniem Żydzi czują się w Polsce bezpiecznie, a środowiska narodowe stanowią "ułamek procenta elektoratu, który robi zadymę".
Sejm w piątek uchwalił nowelizację ustawę o IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zgodnie z którą każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.
Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Przeciw ustawie zaprotestowały między innymi władze Izraela, a także organizacje żydowskie.
"Żydzi czują się w Polsce dobrze"
Na skutek nowelizacji ustawy o IPN, w izraelskiej prasie zaczęto rozpisywać się na temat Żydów, którzy zginęli z ręki Polaka (lub przez jego donos). Zdaniem Bieleckiego problem antysemityzmu nie jest jednak w Polsce duży. - Izrael jest nierzetelny. To z Francji każdego roku ucieka kilka, kilkanaście tysięcy Żydów francuskich - skomentował. Jego zdaniem do Polski Żydzi przyjeżdżają zamiast z niej wyjeżdżać, a wielu Izraelczyków robi tu interesy i czuje się bezpiecznie. Bielecki wskazał także na dużą liczbę małżeństw mieszanych (polsko-żydowskich).
"Ułamek procenta elektoratu robi zadymę"
Czesław Bielecki uważa natomiast, że w Polsce jest za to problem z nacjonalizmem. Twierdzi, że "ułamek procenta elektoratu robi zadymę", a politycy obozu rządzącego nie potrafią sobie z tym poradzić. Jego zdaniem politycy obozu rządzącego chcieliby, żeby setne obchody uzyskania niepodległości nie kojarzyły się (jak w minionym roku) z transparentami głoszącymi wyższość białej rasy, lecz żeby były radosne i przyjazne. - Oni chcieliby, żeby to było takie święto jak podczas pielgrzymki papieskiej do Polski - ocenił.
Bielecki wykazał różnicę między patriotyzmem a nacjonalizmem: według niego patriotyzm jest "dla kraju i innych ludzi", a nacjonalizm jest "przeciw czemuś". - Oni mówią, że są awangardą narodu, a nie są. Są marginesem polskiego życia społecznego - ocenił środowiska narodowe.
"Każdy z nas ponosi osobistą odpowiedzialność"
Odniósł się także do słów Adama Michnika, który komentując zapisy ustawy o IPN powiedział, że przywołują mu w pamięci wydarzenia z 1968 roku, kiedy to wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji. - Adam Michnik dawno stracił swoją muzykalność w polskiej polityce - skwitował Bielecki.
- Kiedy polskie wojska wkroczyły do Czechosłowacji, ja jako obywatel miałem poczucie ogromnego wstydu - powiedział Bielecki. Jego zdaniem działania ówczesnej komunistycznej władzy nie były jednak jednoznaczne z wolą społeczeństwa, które na szeroką skalę się wobec interwencji w Czechosłowacji buntowało. Wyjaśnił, że to właśnie buntujący się stanowili ogromną część społeczeństwa polskiego.
- Każdy z nas ponosi osobistą odpowiedzialność za to, co robi, przeciwko czemu się buntuje, na kogo głosuje. Nie ma zbiorowej odpowiedzialności - powiedział Bielecki. Zobacz całą dogrywkę "Jeden na jeden"
Autor: kc/AG / Źródło: Jeden na Jeden TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24