- Nie raz byłem już w sytuacji, kiedy musiałem uwodzić kobiety - komentował sprawę Beaty Sawickiej generał Gromosław Czempiński, były szef Urzędu Ochrony Państwa. - Ale w moim przypadku dotyczyło to tylko kontaktów z obcokrajowcami i wtedy, kiedy byłem agentem wywiadu - dodał.
Beata Sawicka udzieliła wywiadu tygodnikowi "Newsweek", w którym żaliła się, że została zdradzona przez przyjaciela. Zapewniała również, że nie tylko ona była emocjonalnie zaangażowana.
- Nadal myślę, że jest mu bardzo ciężko, że tęskni za mną. Można mówić, że się kogoś kocha i kłamać. Ale nie można udawać, że się kogoś pragnie - powiedziała Sawicka.
Goście "Magazynu 24 godziny": Gromosław Czempiński (były szef UOP) i Piotr Niemczyk (były szef wywiadu UOP) uważają, że wykorzystanie uczuć do działań wywiadu jest częste.
- W kanonie pracy agenta wykorzystuje się element zdobywania zaufania u płci przeciwnej. Służby często to wykorzystują - tłumaczył generał Czempiński. Przyznał także, że sam niejednokrotnie działał w taki sposób.
Piotr Niemczyk, były wiceszef UOP nawiązując do wypowiedzi Czempińskiego zaznaczył, że uwodzenie faktycznie mieści się w kanonie służb, ale jedynie tych związanych z wywiadem.
- W służbie wywiadu w dużo większym stopniu cel uświęca środki i w ważnych sprawach trudno tu mieć jakiekolwiek zahamowania. Ale w pragmatyce służb uważa się, że wchodzenie w zbyt głębokie związki emocjonalne jest niedopuszczalne - podkreślał Niemczyk.
Sawickiej zarzucono korupcję, ona twierdzi, że padła ofiarą uczuć Beata Sawicka została zatrzymana w październiku przez funkcjonariuszy CBA w momencie przyjmowania łapówki za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu. Miał na niej powstać kompleks rekreacyjno-hotelowo-wypoczynkowy. Następnie Beatę Sawicką przewieziono do poznańskiej prokuratury, gdzie postawiono jej zarzuty. Sąd uznał jednak zatrzymanie za niezasadne i zastosował wobec Sawickiej jedynie dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju.
Była posłanka jest podejrzana o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Przestępstwa te są zagrożone karą do 10 lat więzienia.
W tej sprawie aresztowano też burmistrza Helu Mirosława W., któremu prokuratura zarzuca, że w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjął korzyść majątkową w wysokości 150 tys. zł i wartościowy zegarek w zamian za działanie niezgodne z prawem.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24