Na wigilijnym stole pojawił się wprawdzie nie tak dawno, ale w Polsce znany jest od wieków. Karp - ryba przyrządzana na sto sposobów, choć właściwie tylko w jeden dzień w roku. Jak więc trafił do świątecznego menu? Materiał programu "Czarno na białym".
Nad Wisłą rocznie spożywanych jest około 20 tysięcy ton karpia. Historia tej ryby w Polsce rozpoczęła się w XIII wieku w okolicach Milicza na Dolnym Śląsku. Udoskonalili i rozwinęli hodowlę tego gatunku cystersi. Zmuszeni byli do tego, bo co najmniej 180 dni w roku było wówczas objętych zakazem jedzenia mięsa. Nieprzestrzeganie zakazu karano wyrywaniem zębów.
Karp zwyciężył po wojnie, "gdy było ciężko"
Przez kolejne lata karp pojawiał się i znikał z polskiego stołu. - Przed wojną jadło się raczej inne ryby słodkowodne. Bardziej szlachetne, jak szczupak czy sandacz - mówi Piotr Połulich, prezes zarządu Stawy Milickie. - Po wojnie, gdy było ciężko, zwyciężył karp - dodaje.
Karp na dobre zadomowił się na wigilijnym stole dopiero w czasach PRL-u. - To była jedyna ryba słodkowodna, którą można było wówczas kupić - wyjaśnia kucharz i podróżnik Robert Makłowicz. - Ludzie myślą, że to musi być karp. To nie musi być karp - zapewnia.
Małkowicz przyrządzał karpia już na wiele sposobów. Jednak na kilka dni przed świętami stawia śmiałą tezę. - My nie lubimy karpia. My go jemy tylko w Wigilię tak naprawdę. Jak pojedziemy do państw ościennych, do Czech, na Węgry, do północnej Chorwacji, do Austrii, na Słowację - to tam potrawy z karpia są w knajpach, restauracjach przez cały rok - mówi podróżnik.
"Smaczny w każdej postaci"
W okresie przedświątecznym pracownicy Stawów Milickich mają ręce pełne roboty. Karpie muszą być świeże i najlepszej jakości, więc ich segregacja i przygotowywanie do transportu trwa od wczesnych godzin rannych. - Nasza hodowla może się śmiało nazywać hodowlą ekologiczną. Karmimy nasze karpie tylko i wyłącznie pszenicą, nie stosujemy żadnej chemii - zapewnia prezes Stawów Milickich Piotr Połulich.
Ryby przed sprzedażą powinny przebywać w tak zwanej "płuczce", gdzie przepływająca woda ma je pozbawić mulistego posmaku i zapachu. Taka ryba trafia w końcu do marketów i przydrożnych handlarzy, a stamtąd prosto do kuchni.
- Ja go kupiłem, ale nie zabiłem i nie ogłuszyłem. Tego nigdy w życiu nie robiłem i nie będę robił - zapewnia Ryszard Kalisz, który jest miłośnikiem potraw z karpia. Ta ryba zawsze gościła na jego stole wigilijnym. - Karp jest bardzo smaczny w każdej postaci. Ponadto tradycja, to też jest ważne - dodaje były szef MSWiA.
Słyszeli, ale nigdy go nie jedli
Dla wielu prawdziwa tradycja to żywy karp, którego uśmierca się dopiero w domu. To też ma być gwarancją lepszego smaku. - Na patelkę, czyli w łeb, obrać i tyle - mówi jeden z przydrożnych sprzedawców.
- Ludzie kupowali czasem tego karpia czasami tydzień przed Wigilią, trzymali go w wannie w miastach i się nie myli przez ten tydzień, bo wanna była zajęta. Ta woda wówczas, która śmierdziała chlorem, miała odczarować tego karpia - żartuje Makłowicz.
Nieprawdą jest, że karp króluje na stołach we wszystkich regionach w Polsce. Dominika Kalisz, żona byłego posła, pochodzi z Beskidu Sądeckiego. Co prawda o karpiu tam słyszeli, ale nigdy go nie jedli. - W mojej rodzinie karpia się nie przyrządzało. Są natomiast takie potrawy, które się kultywuje i ja je przenoszę na moją rodzinę. Z mężem się uzupełniamy. Mamy i karpia, i pierogi ze słodkiej kapusty - opowiada Dominika Kalisz.
Karp na emigracji
Według kucharzy karp jest i zostanie na wigilijnym stole w Polsce. Dał się jednak poznać także za granicą. Pierwsza fala emigrantów w Anglii, o czym donosiły gazety, łowiła karpie w pobliskich rzekach i je zjadała. Sprawa była głośna na tyle, że specjalne patrole chroniły ryby przed "przybyszami z Europy Wschodniej".
Potrawy z karpia na specjalnym nagraniu próbują pracownicy ambasady USA w Polsce. - Chcieliśmy pokazać Amerykanów, którzy spróbują różnych polskich, tradycyjnych dań - wyjaśnia John Law, zastępca ambasadora USA w Polsce. On sam uwielbia karpia. - Naprawdę nie rozumiem, jaki jest problem, jeśli chodzi o karpia. Smak jest dobry, smażony karp, ryba w galarecie jest dobra - dodaje.
Autor: mnd//now / Źródło: Polska i Świat TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24