Burgery sojowe, biegi po Białym Domu, ćwiczenia na siłowni czy rygorystyczne diety. Głowy państw doskonale wiedzą, że w politycznym życiu dobry wygląd i samopoczucie mają kluczowe znaczenie. Zbędne kilogramy zrzucali Francois Hollande i Aleksander Kwaśniewski, a szczuplejszą sylwetkę zaprezentował też ostatnio Bronisław Komorowski. Jak chudną prezydenci?
"Prezydent Komorowski niknie w oczach" - alarmowały w ostatnim czasie media, wyliczając że prezydent schudł już ponad 10 kg. Dietę mieli zalecić lekarze, którzy chcieli odciążyć prezydenckie kolano.
Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta, w rozmowie z tvn24.pl powiedziała, że szczuplejsza figura prezydenta związana jest z ćwiczeniami. Nie chciała jednak komentować informacji o tym, ile kilogramów zrzucił Bronisław Komorowski.
- Zmiana sylwetki, która może zwracać uwagę, to przede wszystkim wynik intensywnej rehabilitacji, jaką przechodzi pan prezydent po urazie. Pamiętajmy, że to już niemal trzy miesiące ćwiczeń, czasem trzy razy dziennie – powiedziała w rozmowie z tvn24.pl Joanna Trzaska-Wieczorek.
Wola uporania się z niedogodnościami "działa mobilizująco"
Wszystko przez „uraz sportowy kolana”, jakiego prezydent doznał w grudniu 2013 roku. Doszło do niego, gdy jeździł na nartach na stoku w Wiśle. - Prezydent nie chciał, aby konsekwencje zimowego urazu wpłynęły na zaplanowany wcześniej kalendarz działań. I tak się dzieje, choć z oczywistych powodów formuła uczestnictwa w niektórych wydarzeniach musiała ulec zmianie – mówi tvn24.pl Joanna Trzaska- Wieczorek. Bronisław Komorowski, chcąc odzyskać formę, szybko rozpoczął rehabilitację. Jak tłumaczy Trzaska-Wieczorek, została ona dopasowana do trybu życia i obowiązków prezydenta.
- Duża aktywność na arenie międzynarodowej i krajowej nie pozwala prezydentowi na długotrwałą rehabilitację. Jest więc ona bardzo intensywna. Z drugiej strony, wola jak najszybszego uporania się z niedogodnościami ruchowymi, działa mobilizująco - powiedziała nam szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
Niezdrowe nawyki Clintona
Nasz prezydent to niejedyny przywódca, który zrzucił kilogramy. Nawyki żywieniowe i tryb życia drastycznie zmienił Bill Clinton, który słynął ze słabości do ciężkiego i niezdrowego jedzenia. Zanim został prezydentem, uwielbiał hamburgery, frytki, steki i słodycze. Podczas przystanku w New Hampshire, w trakcie kampanii prezydenckiej, kupił podobno tuzin pączków. Przed zjedzeniem ich wszystkich w ostatniej chwili powstrzymał go jeden z pomocników. Pierwszy etap swojej podróży ku zdrowszej diecie, Clinton rozpoczął już w Białym Domu, za namową swojej żony Hilary. Pierwsza Dama, poprosiła o pomoc dr Deana Ornish’a, który miał współpracować z kucharzami z Białego Domu w opracowaniu zdrowszego menu. I tak w jadłospisie znalazło się więcej gotowanych warzyw, łosoś, tofu czy hamburgery sojowe. Jednak nawet wprowadzenie zdrowszych produktów nie spowodowało znacznych zmian. Prezydent Clinton walczył z wagą do końca swojej prezydentury.
Gdy zaś podczas badania kontrolnego w 2009 okazało się, że jeszcze przybyło mu kilogramów, lekarze byli bezwzględni: zalecili więcej ruchu i niskokaloryczną dietę.
Wcześniej, w 2004 roku, trzy lata po opuszczeniu Białego Domu, Clinton przeszedł zawał serca. Stało się to, gdy wracał do domu z Nowego Orleanu, gdzie promował swoją książkę „Moje życie”. Kilka dni później poddał się zabiegowi wszczepienia bypassów. - Miałem szczęście , że nie umarłem – przyznał Clinton w wywiadzie dla CNN.
Od hamburgera do warzyw i ziaren
To nie był jednak koniec jego problemów zdrowotnych. Mimo że zmniejszył ilość spożywanych kalorii i obniżył poziom cholesterolu, kilka lat później jego serce znów dało o sobie znać. Konieczne było wszczepienie dwóch stentów, by udrożnić żyły. Po zabiegu odbył poważną rozmowę z dr Deanem Ornishem, który powiedział mu, że dotychczasowe zmiany nie wystarczą. Gdy spotkali się ponownie, Clinton był już zdecydowany na radykalne kroki.
- Grałem w rosyjską ruletkę – przyznał Clinton. - Mimo że zmieniłem w pewnym stopniu swoją dietę i ograniczyłem ilość spożywanych kalorii i cholesterolu, to nadal przyswajałem go za dużo. Nie wiedziałem, że mój organizm nie jest w stanie go zmetabolizować. I tak rzeczywiście było – mówił Clinton w wywiadzie, tłumacząc decyzję przejścia na dietę roślinną.
I tak dawny fan hamburgerów, steków i frytek całkiem zrezygnował z mięsa, jajek, produktów mlecznych i prawie nie używa oleju. Stara się unikać jedzenia, które mogłoby uszkodzić jego naczynia krwionośne a dr Ornish i dr Caldwell Esselstyn, prowadzący program prewencji i leczenia chorób sercowo-naczyniowych w naczyniowych w klinice w Cleveland, stali się jego dietetycznymi przewodnikami.
- Lubię warzywa, owoce, rośliny strączkowe, to co obecnie jem – przyznał Clinton, dodając że dieta przynosi wspaniałe efekty. - Wszystkie moje badania krwi wypadły dobrze, dobrze wyglądam, czuję się świetnie i mam więcej energii - chwalił się były prezydent w wywiadzie dla CNN w 2013 roku. Udało mu się też zrzucić zbędne kilogramy, a za promowanie diety wegańskiej, PETA przyznała mu nagrodę Człowieka Roku 2010.
Hollande i dieta Dukana
Nawyki żywieniowe zmienił też Francois Hollande, gdy przygotowywał się do walki o fotel prezydenta Francji. Przeszedł radykalną dietę, dzięki której schudł kilkanaście kilogramów. Jak sam przyznał, zastosował program Pierre'a Dukana, jednego z najbardziej znanych dietetyków. Wszystko po to, by szybko zrzucić tłuszczyk i lepiej wyglądać podczas kampanii.
- Poznałem go (Hollande'a) na targach książki. Powiedział, że schudł dzięki mojej diecie. Kupił moją książkę i skorzystał z moich rad, bo chciał czuć się dobrze - mówił w jednym z wywiadów Pierre Dukan.
Jego słynna dieta proteinowa, mimo dużej popularności, zyskała grono krytyków po tym, jak naukowcy udowodnili, że bardziej może szkodzić niż pomagać. Słynny dietetyk został też niedawno skreślony z listy francuskich lekarzy. Komisja dyscyplinarna francuskiej Naczelnej Izby Lekarskiej stwierdziła, że twórca diety proteinowej, popularnej również w Polsce, złamał etykę zawodową.
Słabość do czekolady
Sylwetka, którą Hollande zachwycał w trakcie kampanii, nieco zmieniła się na niekorzyść po tym, jak zasiadł prezydenckim fotelu. - Poznałem Françoisa Hollande’a w dzień jego inauguracji. Zszedł do kuchni, aby przywitać się z zespołem. To jest człowiek, który uwielbia jeść – zdradził Bernard Vaussion, szef kuchni w Pałacu Elizejskim, który gotował dla prezydentów od 1975 roku. - Prezydent docenia zwłaszcza mięso i ryby - mówił w jednym z wywiadów Vaussion. Dodał, że Hollande nie lubi karczochów, ale tak jak jego poprzednik, Nicolas Sarkozy, uwielbia czekoladę. Zwłaszcza ganache, wykorzystywane jako polewa do tortów, krem, mus lub nadzienie. Czy to właśnie słabość do czekolady przyczyniła się do zaprzepaszczenia efektów diety?
Kapusta i dieta prezydencka
Na dietę w trakcie kampanii przeszedł też Aleksander Kwaśniewski. To dzięki niemu Polska dowiedziała się swego czasu o odchudzającej mocy kapusty. Prezydent Kwaśniewski zrzucił nadprogramowe kilogramy w bardzo krótkim czasie, a miała mu w tym pomóc kapuściana zupa.
Podstawą diety zwanej "prezydencką", była zupa z kapusty, bogata w witaminę C i składniki odżywcze regulujące przemianę materii. Wywar trzeba było zjadać rano, w południe, wieczorem, ale poza nią można było sięgać także po produkty takie jak owoce, gotowane warzywa czy pierś z kurczaka. Wszystko ściśle według zaleceń.
Zaletą diety była prostota, niewielkie koszty i szybkie efekty. Zwolennicy przekonywali, że można dzięki niej stracić nawet 6-8 kilogramów w ciągu tygodnia. Dla przeciwników jej jadłospis był zbyt monotonny.
"Zgodnie z kodem metabolicznym"
Nie była to jednak jedyna dieta, jaką przetestował Aleksander Kwaśniewski. Równie spektakularne efekty przyniosła terapia w jednym z warszawskich centrów medycznych. Lżejsza o około 15 kilogramów sylwetka, jaką zaprezentował były już prezydent w 2011 roku, wzbudziła podziw i zainteresowanie mediów.
Jak się okazało, wszystko za sprawą diety zgodnej z indywidualnym kodem metabolicznym. Specjaliści na podstawie badań ustalili jakie produkty powodują u niego tycie, a jakie można przyjmować bez przeszkód. Do tego doszły specjalne zabiegi i większa aktywność fizyczna. Co ciekawe, na odchudzanie próbował namówić też m.in. Ryszarda Kalisza.
- Aleksander Kwaśniewski ma cykle. Raz jest grubszy, raz jest szczuplejszy. W pewnym momencie poczuł się wystarczająco dobrze, choć nie do końca, bo za bardzo zeszczuplał i coś tam mu się z kręgosłupem zrobiło i musiał pójść na operację. I zaczął mnie namawiać, żebym ja tym samym sposobem się odchudzał - mówił Ryszard Kalisz w "Dzień Dobry TVN" w 2012 roku.
I tak były już polityk SLD trafił do tej samej kliniki, co Aleksander Kwaśniewski, a dzięki badaniom na profil metaboliczny, dowiedział się co może, a czego nie powinien jeść. - I to ciekawe, bo mam odwrotnie niż Aleksander Kwaśniewski. On może pić wino, a nie może wódki np., a ja mogę wódkę a nie bardzo mogę wino – mówił Kalisz w studiu „Dzień dobry TVN”.
Obama: mistrz dyscypliny
Jak dbać o formę, wie doskonale obecny prezydent USA. Barack Obama regularnie odwiedza siłownię, a na ćwiczenia - chociaż jego grafik jest bardzo napięty - znajduje czas zawsz. Bieżnia, trening cardio i siłowy, ćwiczenia górnych i dolnych partii ciała albo ulubiona przez Obamę koszykówka – to tylko niektóre z jego sposobów na utrzymanie formy. I nie chodzi tylko o spalanie kalorii, ale przede wszystkim o zachowanie dobrej kondycji.
Obama, podobnie jak jego żona Michelle, jest przekonany że ćwiczenia wywierają korzystny wpływ na funkcjonowanie narządów wewnętrznych i pomagają dłużej cieszyć się dobrym zdrowiem. Choć zdarza mu się jeść niezdrowe produkty, a fotoreporterzy wielokrotnie przyłapali go na jedzeniu frytek, hamburgerów czy słodyczy, to próbuje zastępować śmieciowe jedzenie zdrowszym. Stara się, by w jego jadłospisie znajdowały się produkty bogatych w błonnik, wapń, białko i kwas foliowy. Duża w tym zasługa jego żony. Pierwsza Dama, nawet podczas służbowych wyjazdów pilnuje, by jej mąż nie zapominał o codziennej porcji świeżych warzyw i owoców.
(Michelle Obama promuje kampanię "Let's move", US CBS/x-news)
Ogródek warzywny i poranny trening
Michelle Obama, matka dwójki dzieci, od lat zachwyca swoją formą i figurą. Jak jednak twierdzi, nie stosuje żadnych twardych zasad dietetycznych. – Nienawidzę diety. Lubię jeść – stwierdziła w jednym z wywiadów.
Przyznała, że kluczem do sukcesu jest dla niej zachowanie umiaru i równowagi. Stara się jeść pięć posiłków dziennie i zachowywać stałą wagę. Jest wielką miłośniczką warzyw, a w Białym Domu ma swój specjalny, warzywny ogródek. Choć jak sama przyznała, lubi burgery, frytki i ciasta, to kontroluje ilości spożywanych smakołyków i intensywnie ćwiczy. Potrafi wstać o 4.30, aby zacząć swój trening. Wykonuje m.in. ćwiczenia cardio, bardzo ważne są też dla niej pilates i joga.
Walczy z otyłością u dzieci
Pierwsza Dama Ameryki prowadzi też aktywną działalność promującą zdrową dietę. Jest ambasadorką fundacji "Let's move", która prowadzi akcję walki z otyłością u dzieci i zachęca do zdrowego trybu życia. To właśnie walka z otyłością jest jednym z głównych zadań, jakie żona prezydenta USA wyznaczyła sobie na czas trwania drugiej kadencji swej męża.
- Dając rodzicom przydatne informacje, zapewniając zdrową żywność w szkołach i zachęcając dzieci do aktywności fizycznej, razem możemy pokonać otyłość – przekonywała Pierwsza Dama USA.
W ramach kampanii, Michelle Obama dała się ostatnio namówić do dość niekonwencjonalnego tańca w jednym z przedszkoli w stanie Maryland. Zachęcała w ten sposób najmłodszych do jedzenia warzyw.
Z okazji czwartej rocznicy akcji "Let's move", namawiała też ludzi do zamieszczenia w internecie krótkich filmików pokazujących ich trening. Na apel Pierwszej Damy odpowiedział oczywiście jej mąż Barack Obama, który wraz z wiceprezydentem Joe Biden'em zaprezentował swój krótki trening w Białym Domu.
(CNN Newsource/x-news)
Autor: Klaudia Derebecka /kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pete Souza/Jacek Turczyk/White House/PAP