Co widział maszynista pociągu TLK "Brzechwa" sekundy przed zderzeniem z jadącym pod prąd składem Interregio z Warszawy? Rekonstrukcja TVN24 pokazuje, jak mogła wyglądać katastrofa.
Godzina 14.46. Pociąg TLK "Brzechwa" wyrusza z Przemyśla. Jedzie przez Kraków do Warszawy. Gdy przejeżdża przez dworzec Kraków Główny, drugi pociąg - Interregio "Jan Matejko" z Warszawy Wschodniej do Krakowa jest już w drodze.
Do katastrofy dochodzi tuż przed 21 w gminie Szczekociny. Pociągi poruszają się po tym samym torze, ale w przeciwnych kierunkach. Pod prąd miał jechać pociąg Interregio z Warszawy.
Z relacji świadków wynika, że pociągi jechały dość szybko - nawet 100 km na godzinę. Pasażerowie wspominają huk i rumor, a potem silne uderzenie. - Nasz wagon był złamany w dwóch miejscach. Na dachu wylądował wagon pociągu jadącego z Warszawy - wspomina jeden z pasażerów. - Wychodziliśmy oknem, ludzie wybijali szyby- dodaje inny.
Akcja trwa
Na miejscu zjawił się minister spraw wewnętrznych, potem premier i minister transportu. Później przybył również prezydent Bronisław Komorowski. Rannych w szpitalu odwiedził Sławomir Nowak i Bartosz Arłukowicz.
Nadal nie wiadomo, dlaczego dwa pociągi znalazły się na tym samym torze. Wciąż trwa akcja ratunkowo-poszukiwawcza, bo pod szczątkami pociągów mogą znajdować się jeszcze ciała ofiar. Sprawą zajęła się komisja badania wypadków kolejowych, śledztwo wszczęła też prokuratura w Częstochowie.
jk/tr
W związku z katastrofą infolinie nt. poszkodowanych uruchomiło działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego. Numery telefonów to 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24