- Przecież ciała naszych bliskich to są dowody w śledztwie. Podlegają badaniu. Stąd my nie możemy nic zrobić, bo gdybyśmy protestowali, to znaczy, że coś ukrywamy i nie chcemy badać dowodów. I to my jesteśmy czegoś winni w tym momencie - mówiła w programie "Kropka nad i" o planach ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej Izabella Sariusz-Skąpska. To prezes Federacji Rodzin Katyńskich i córka zmarłego 10 kwietnia 2010 r. Andrzeja Sariusza-Skąpskiego.
Trzy lata temu, kiedy powstawała komisja śledcza badająca katastrofę smoleńską Izabella Sariusz-Skąpska mówiła, że chce się jej krzyczeć. Dziś, gdy wkrótce mają się zacząć ekshumacje jej ofiar, mówi, że "chce jej się krzyczeć jeszcze głośniej".
- Jeśli to w ogóle jest możliwe, bo mam wrażenie, że nasz krzyk już dawno wybrzmiał w eterze. Wybrzmiał wszędzie i nikt tak naprawdę go nie posłucha. W gruncie rzeczy myśmy już powiedzieli wszystko - mówiła.
I dodała: - Dzisiaj się zorientowałam, że dokonuje się w ciągu ostatnich dni, czy tygodni, swoista manipulacja w sprawie ekshumacji.
"Nie możemy nic zrobić, bo gdybyśmy protestowali to znaczy, że coś ukrywamy"
- Ktoś zwrócił mi uwagę, że "no dobrze, ale czy pani jest pewna, że ojciec spoczywa na Rakowicach?". I to mnie zaskoczyło po raz kolejny, bo tak naprawdę grupa rodzin, która jest, mówiąc brutalnie, zachwycona perspektywą ekshumacji, cały czas podkreśla kwestię identyfikacji. Tymczasem to nie o identyfikację chodzi - powiedziała. - Prokuratura mówi o zupełnie innym wątku. Przecież ciała naszych bliskich to są dowody w śledztwie. Podlegają badaniu. Stąd my nie możemy nic zrobić, bo gdybyśmy protestowali, to znaczy, że coś ukrywamy i nie chcemy badać dowodów. I to my jesteśmy czegoś winni w tym momencie - dodała.
Maciej Komorowski, syn zmarłego w katastrofie smoleńskiej Stanisława Jerzego Komorowskiego, stwierdził, że stara się zrozumieć osoby, które chcą ekshumacji.
- Każdy ma prawo do własnej decyzji. Żyjemy na razie w wolnym kraju i w związku z tym jeżeli jest pewna grupa rodzin, które chcą, które czują taką potrzebę, które wiedzą, że ich informacje są niewystarczające, niech mają do tego prawo. Nie wrzucajmy tylko wszystkich do jednego wora, dlatego że, mówiąc krótko, to nie zrobi sprawie dobrze - powiedział.
"Naruszenie elementarnego tabu cywilizacji"
- Zgłaszam mój sprzeciw, mój Macieja Komorowskiego, przeciwko wyjmowaniu mojego taty z grobu. Mam już za sobą ten etap, już pożegnałem się z nim i nie muszę do tego wracać - zaapelował.
Odniósł się również do swoich poprzednich wypowiedzi na temat ekshumacji. - Zarzucono mi, że nie chcę się dowiedzieć prawdy. To jest czysta manipulacja - stwierdził. - Opieram się na faktach, które przedstawiła polska komisja, nie mam żadnych podstaw, żeby nie wierzyć tej komisji - dodał i zaznaczył, że "na dzień dzisiejszy nic nie wskazuje, aby jego wiedza była mylna".
Zapytana, co sądzi o tym, że Jarosław Kaczyński chce ekshumacji ciała swojego brata, Lecha, Sariusz-Skąpska stwierdziła: - Opinia publiczna powinna to usłyszeć i zadać sobie pytanie, co to znaczy, że brat chce zrobić coś takiego bratu. I to jeszcze bliźniakowi. To znaczy, że przekroczyliśmy granicę.
- Nie mówię w tej chwili o bracie, który wykopuje brata, tylko o przywódcy jednej partii, który robi gest, którego ja nie rozumiem. To jest naruszenie elementarnego tabu cywilizacji zachodniego człowieka i każdego człowieka, który postawił na grobie swojego bliskiego jakiś symbol, niekoniecznie religijny i który mówi "tu spoczywa mój bliski i wara od tego zwierzętom na pustyni i ludziom, którzy nie mają zasad" - podkreślała.
"Beztroska, okrucieństwo, barbarzyństwo"
- Po co ekshumacje, jeśli było dziewięć? W dziewięciu trumnach nie znaleziono ani śladów trotylu, ani jakichś przedziwnych substancji mniej lub bardziej wymyślnych - mówiła Sariusz-Skąpska. - Widocznie w dziesiątej już się znajdzie. Albo w jedenastej, albo w trzydziestej siódmej - dodała.
Zdaniem Komorowskiego obecność rodzin przy grobach "nic nie zmieni".
- Nikt z nas nie będzie się kładł jak Rejtan i rwał szat. Nawet jeśli będzie próbował to robić, to jest to decyzja odgórna i musimy się jej poddać - powiedział. - Mam nadzieję, że jednak ludzie, którzy podejmują tą ostateczną decyzję, pójdą po rozum do głowy i uszanują tych wszystkich ludzi, którym chcą zrobić taką krzywdę i wykażą się jakąś podstawową empatią wobec bliźniego - stwierdził. - Wszyscy deklarują, że są niezwykle katoliccy. W związku z tym jeśli tacy państwo jesteście, to wykażcie się jakąś empatią - dodał.
- Wczoraj nawet padło takie stwierdzenie z ust jednego z panów reprezentujących aktualny trend, że oni zadbają o to, że ta ekshumacja będzie humanitarna i delikatna - przypomniała Sariusz-Skąpska i dodała, że "tego się nie da skomentować".
Jej zdaniem, dojdzie do tego, że ludzie "którzy znają sens słowa tragedia" będą "źle życzyć tym ludziom, którzy tak sobie beztrosko myślą o nich".
- Bo to jest jednak beztroska, okrucieństwo, barbarzyństwo i bezczeszczenie zwłok - podkreśliła.
"Będę dziękowała Kopacz zawsze"
Goście "Kropki nad i" skomentowali też to, że część polityków PiS chce postawienia zarzutów ws. Smoleńska Donaldowi Tuskowi i Ewie Kopacz. - Moja rodzina już dziękowała publicznie pani minister i później premier Ewie Kopacz. Ja mogę jej podziękować jeszcze raz teraz i będę jej dziękowała zawsze - powiedziała Sariusz-Skąpska.
- Jeśli chodzi o rozdzielenie wizyt, to myślę, że dokonuje się tutaj bardzo świadomego zafałszowania Przypominam co działo się na przełomie stycznia i lutego 2010 roku i kto pierwszy zaczął mówić o konieczności wyjazdu i kto o sobie powiedział, że jest najważniejszą osobą w państwie i jednak pojedzie - stwierdziła Sariusz-Skąpska. - Pamiętam rozmowy z Andrzejem Przewoźnikiem, który był główną osobą przygotowującą ten wyjazd z ramienia nieistniejącej już dzisiaj Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Mówił o tym, że w grudniu 2009 roku jako urzędnik odpowiedzialny za obchody w Katyniu pytał kancelarię prezydenta, czy Lech Kaczyński weźmie udział w uroczystościach i wtedy padła odpowiedź, że pan prezydent w Katyniu już był - dodała.
Jej zdaniem wszystko "da się odtworzyć". - Wystarczy sobie przejrzeć gazety, spojrzeć na newsy z tego okresu i przypomnieć kto rozdzielał wizyty. Ja dokładnie pamiętam dzień po dniu - zaznaczyła.
Komorowski stwierdził, że partia rządząca obiecała w kampanii, że dowiedzie, iż "był zamach i że winni zostaną osądzeni". - Zamachu na razie nie mamy, bo ciężko jest sfabrykować zamach, trotylu nie było, siłą rzeczy trzeba znaleźć jakiegoś winnego. Więc ten biedny Tusk z Kopaczową będą musieli ponieść konsekwencje i wszystko zrobimy, żeby im dokręcić śrubę - dodał.
- To jest po prostu zawiść ludzka i jakaś taka potrzeba odwetu na innych ludziach, bo to niczego dobrego nie robi dla Polski, dla nas, dla rodzin, a w tym wypadku rodziny są dość istotne i to mówię tak z przekąsem - stwierdził Komorowski.
Autor: mart//plw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24