Nie radzą sobie z życiem, gdy tam trafiają, a co dopiero, gdy mają z niego wyjść. Ciekawe historie nastolatek, którym przyszło dorastać w poprawczaku spisała fundacja "Po drugie". Jest tam refleksja nad tym, co zawiodło, ale też plany na przyszłość. Marzenia - zawsze te same. O dobrej pracy, rodzinnym domu i uczciwym życiu. Czy poprawczak jest w stanie młodego człowieka na taką drogę nakierować.
Zakład poprawczy nazywają zielonym zamczyskiem, w którym siedzą, bo sumienie mają chwilowe. W książce: "Co mnie czeka, gdy stąd wyjdę", napisały o tym, co muszą w sobie poprawić, jak się zmienić, by zacząć nowe życie, walczą z przeszłością, ale to przyszłość bardziej je przeraża.
- Reaguję tak właśnie - mówi Agata, jedna z dziewczyn przebywających w poprawczaku, pokazując sznyty na ręku.
- Nie boisz się, że jak wyjdziesz, to nikt cię nie powstrzyma? - dopytuje ją reporterka TVN24.
- Boję się, ale bardziej się boję, że po prostu dałam sobie tabliczkę teraz, że jestem z zakładu poprawczego i że ludzie mnie przekreślą już w ogóle - zaznacza dziewczyna.
Karolina została skazana za współudział w zabójstwie. Kiedy jej koledzy bili człowieka ona poszła oczyścić jego konto. Chcieli kupić piwo. Miała 13 lat.
- To zostaje do końca życia, tego się nie da wymazać, zapomnieć o tym, nawet jak oglądam nieraz film, w którym dzieją sie podobne rzeczy, jakieś horrory, to przypominają mi się momenty z tamtego zdarzenia - mówi Karolina.
"Nie są temu winne"
Poprawczak to kara, ale i miejsce, gdzie czasem po raz pierwszy od dawna dziewczyny z patologicznych rodzin czują się ważne, zauważane, są bezpieczne i zadbane. Uczą się robić coś dla innych. Mają czas, żeby wyciągnąć wnioski. Niektóre potrzebują go więcej.
To jest trochę tak, że na ich los złożyło się bardzo wiele smutnych czynników, zła rodzina, niewydolne instytucje, my chcemy pokazać, że nie są temu winne, że można im pomagać i można im wybaczyć Agnieszka Sikorska z fundacji "Po drugie"
Historie dziewczyn z zakładu zebrała Agnieszka Sikora z fundacji "Po drugie". Pomaga, tym które wychodzą na wolność, szuka im pracy, zbiera używane rzeczy, organizuje charytatywne akcje, które dla dziewczyn też mają znaczenie terapeutyczne. Przyznaje, że dla tych z poprawczaka nie łatwo jest prosić o pomoc. Że ludzie są sceptyczni, bo to kryminał.
- To jest trochę tak, że na ich los złożyło się bardzo wiele smutnych czynników, zła rodzina, niewydolne instytucje, my chcemy pokazać, że nie są temu winne, że można im pomagać i można im wybaczyć - mówi Sikora.
Czy po wyjściu na wolność zaczną żyć zgodnie ze społecznymi i prawnymi normami zależy od tego, czy będą miały szansę zacząć wszystko od nowa. Kilkaset złotych państwowej wyprawki zwykle nie wystarcza, a powrót do starych znajomych rzadko dobrze się kończy. Mimo to dziewczyny z poprawczaka mają swoje marzenia, głównie to jedno, by żyć normalnie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24