Wykonuje swoje powinności w sposób niedopuszczalny. Jest pierwszym naruszającym konstytucję, której powinien być strażnikiem - mówił w "Faktach po Faktach" były premier Włodzimierz Cimoszewicz, komentując ostatnie decyzje prezydenta Andrzeja Dudy. Zapytany, dlaczego określa go mianem "pana Dudy", Cimoszewicz odpowiedział, że słowo "prezydent nie przechodzi mu przez gardło".
Nie czekając na rozstrzygnięcie europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, prezydent Andrzej Duda - pomimo zabezpieczeń zastosowanych przez NSA - zaprzysiągł kolejnych sędziów Sądu Najwyższego. Jednocześnie poinformował, że będzie przyglądał się TSUE.
- Jeżeli będę widział, że Trybunał działa w trybie natychmiastowym, to będzie to dla mnie sygnał, że sprawa ma głęboki podtekst polityczny - powiedział prezydent.
"Trybunał Sprawiedliwości składa się z profesjonalistów najwyższej próby"
Włodzimierz Cimoszewicz zapytany, czy tryb przyśpieszony dezawuuje Trybunał, stanowczo zaprzeczył.
- Oczywiście, że nie. Pamiętajmy, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej składa się z profesjonalistów najwyższej próby. To najwybitniejsi prawnicy wydelegowani przez państwa członkowskie i dotychczasowa praktyka tej instytucji, mająca już kilkadziesiąt lat, dowodzi, że oni nie angażują się w żadne spory, w żadne konflikty polityczne wewnątrz państw członkowskich - podkreślił były premier.
- Cała ta konstrukcja zaproponowana przez pana Dudę jest wypowiedzią czysto polityczną, w gruncie rzeczy nie do zaakceptowania, bo zawiera w sobie zapowiedź ewentualnego lekceważenia, odrzucania orzeczenia czy też stanowiska zajętego przez ETS (Trybunał Sprawiedliwości UE - red.) - mówił.
Były premier zapytany, dlaczego, mówiąc o prezydencie posługuje się określeniem "pan Duda", odpowiedział, że (słowo prezydent - red.) "jakoś nie bardzo mu przechodzi przez gardło".
- Oczywiście, przyjmuję do wiadomości i uznaję fakt, że został wybrany w sposób wiążący i ważny, ale (Andrzej Duda - red.) wykonuje swoje powinności, swoją godność w sposób niedopuszczalny. Jest pierwszym naruszającym konstytucję, której powinien być strażnikiem, w związku z tym ja go tak nie będę określał - argumentował.
"Działania Ziobry prowadzą do tego, aby TK stwierdził, że przywoływany przepis jest sprzeczny z konstytucją"
- Zgadzam się z wieloma krytycznymi komentarzami, które były wypowiadane przez specjalistów od prawa konstytucyjnego i europejskiego - powiedział Cimoszewicz, komentując wniosek Prokuratora Generalnego do Trybunału Konstytucyjnego. Zbigniew Ziobro wniósł do TK wniosek o sprawdzenie konstytucyjności przepisu pozwalającego polskim sądom zadawać pytania prejudycjalne.
Były premier zwrócił uwagę na to, że "Ziobro kilka tygodni temu zadał już jedno pytanie Trybunałowi Konstytucyjnemu". - Wtedy to dotyczyło uprawnienia polskich sędziów do zadawania pytań. Dzisiaj poszedł dalej: w gruncie rzeczy jego pytanie oznacza to, czy europejski Trybunał Sprawiedliwości może zajmować się niektórymi kwestiami, o jakie polscy sędziowie go pytają - wskazał.
Jak zaznaczył Cimoszewicz, "w tych wszystkich komentarzach nie pojawił się jeden punkt widzenia, z zakresu prawa międzynarodowego".
- W prawie, które reguluje relacje między państwami, jest dział zwany prawem traktatowym i dotyczy umów międzynarodowych. Najważniejszy artykuł Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatowym sprzed pół wieku mówi, że traktaty należy wykonywać w dobrej wierze. To znaczy bez żadnych sztuczek, bez żadnych krętactw, bez próby oszukiwania partnerów. A już następny przepis, art. 27 mówi, że nie można powoływać się na przepisy prawa wewnętrznego dla usprawiedliwienia nierealizowania zobowiązań z umów międzynarodowych - tłumaczył.
- Jeżeli sobie to uzmysłowimy, to działania Ziobry prowadzą do tego, aby Trybunał stwierdził, że przywoływany przepis art. 267 traktatu europejskiego [o prejudycjalnym trybie orzekania Trybunału Sprawiedliwości - red.] jest sprzeczny z polską konstytucją - powiedział. - Wątpię, by Ziobro zaproponował zmianę konstytucji, raczej przypisze sobie prawo do stwierdzania, że pewne wyroki czy odpowiedzi Trybunału UE są niezgodne z naszą konstytucją, czyli nie są dla nas wiążące - ocenił.
Według byłego premiera, "to przypomina sytuację z blokowaniem publikacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które całkowicie bezpodstawnie i bezprawnie były odrzucane przez rząd pani [Beaty - red.] Szydło i przez rząd PiS, jako niebędące wiążącymi".
"To organ wybrany w sposób sprzeczny z konstytucją"
Szef nowej KRS Leszek Mazur zapytany w piątek, co zrobi KRS, jeżeli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zastosuje środek zabezpieczający, powiedział, że ponieważ są to procedury oparte na przepisach, to "nie jest nic nieoczekiwanego", "że dokonuje się jakiejś interpretacji, wykładni tych przepisów i szuka się sposobów osiągania stawianych celów, możliwości działania".
- Jeżeli pojawi się jakiś środek zabezpieczający ze strony Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, będziemy się konsultować z rządem - poinformował Mazur. - Mówię o interesie państwa, bo to państwo jest stroną w tym sporze, oczywiście ono jest reprezentowane przez określoną większość parlamentarną i rządową. Trudno niuansować to w ten sposób, żebyśmy się identyfikowali z państwem, a z rządem nie - zaznaczył szef KRS.
Czy jeżeli nowa KRS rzeczywiście identyfikuje się z państwem, to powinna jednocześnie identyfikować się z rządem - pytał Włodzimierza Cimoszewicza prowadzący rozmowę Piotr Marciniak.
- Można byłoby poważnie traktować tego typu sformułowania, zastanawiać się nad ich dopuszczalnością, pod jednym warunkiem: że nie mielibyśmy do czynienia z tak zwanym organem, tak zwaną Krajową Radą Sądownictwa, tak zwanym Trybunałem Konstytucyjnym - odpowiedział Cimoszewicz.
- To organ wybrany w sposób sprzeczny z konstytucją. Prawnicy, którzy zgodzili się być kandydatami i zostali wybrani, okryli się moim zdaniem bardzo złą sławą, bardzo źle przysługują się wszelkim wartościom praworządności i sprawiedliwości, źle przysługują się polskiemu państwu - podkreślał.
- Nie jestem zaskoczony tego typu deklaracją, która jedynie potwierdza, że to instytucja i grupa ludzi wręcz serwilistyczna wobec władzy wykonawczej - ocenił.
Cimoszewicz o Kaczyńskim: powie absolutnie wszystko
- Pamiętam, jak wypowiadał się pochlebnie o Edwardzie Gierku przed wyborami i wiem, jak się zachowywał po wyborach - powiedział Cimoszewicz, komentując wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, w której nie wykluczył współpracy z SLD po wyborach.
Prezes PiS pytany w Radiu Olsztyn o to, czy widzi możliwość współpracy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, odpowiedział, że "dla nas ważne jest to, by w samorządzie następowały zmiany i żeby polityka samorządowa stawała się bardziej polityką pro publico bono. Jeżeli to są warunki do przyjęcia dla SLD, to wszystko jest możliwe".
- To jest człowiek, który powie absolutnie wszystko, co w jego przekonaniu będzie służyło jego interesom politycznym. Z punktu widzenia SLD to rodzaj prowokacyjnego zachowania, mającego na celu postawienie znaku zapytania nad wiarygodnością dotychczasowej postawy, pozycji politycznej Sojuszu - kontynuował Cimoszewicz.
- Szef tej partii, pan Czarzasty, już na to trafnie odpowiedział, że są to próżne marzenia pana Kaczyńskiego - dodał były szef polskiej dyplomacji.
Autor: akw//plw / Źródło: tvn24