- Mam nadzieję, że spojrzę w oczy osobom, które w taki sposób obrażały tych żołnierzy, którzy nie żyją - mówił w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 o internautach obrażających polskich żołnierzy sierż. Jacek Żebryk. - Mam nadzieję, że będą mieli równie wiele do powiedzenia, jak w internecie - dodał.
Żebryk mówiąc o walce, którą rozpoczął z obelgami w internecie, przyznał, że "nie szedłby na wojnę, która by z góry byłaby przegrana". - Liczyłem na polski wymiar sprawiedliwości, że sprawiedliwości stanie się zadość, że nasze prawo działa - powiedział. Podkreślił, że dziś zrobiłby to samo, choć przyznaje, że groźby które otrzymywał on i jego rodzina, "nie były sytuacją komfortową". - Niemniej jednak moje działania będą dalej podejmowane przeze mnie i nie zniechęciło mnie to w żadnym stopniu - zaznaczył.
"Agresja wylała się na internet"
Żebryk nie wie, co kierowało osobami, które mu groziły śmiercią. - Osoby groziły mi zabójstwem. Agresja po prostu wylała się na internet i te groźby są ewidentnym przykładem - stwierdził.
Sierżant powiedział w TVN24, że na 137 wpisów, które zgłosił do prokuratury, 56 jest wykroczeniem i te zostały wszczęte z urzędu. - Reszta wpisów została przez prokuraturę uznana jako przestępstwo, ale ścigane z powództwa prywatnego i w niedługim czasie będą sprawy karne i sankcje na pewno będą dużo wyższe, aniżeli w sprawach o wykroczenie - ocenił.
Dodał, że w tych sprawach również będą brały udział wdowy po poległych żołnierzach. - Mam nadzieję, że spojrzę w oczy osobom, które w taki sposób obrażały tych żołnierzy, którzy nie żyją. Mam nadzieję, że będą mieli również wiele do powiedzenia, jak w internecie - podsumował.
Jest śledztwo ws. gróźb
W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że przez dwa miesiące od otrzymania pierwszego listu z groźbami pod adresem żołnierza i jego rodziny prokuratura nie wykonała żadnych istotnych z punktu widzenia ewentualnego śledztwa czynności procesowych. Nie przesłuchano ani pokrzywdzonego, ani osób, które podpisane były pod listami (zaprzeczają by miały cokolwiek wspólnego ze sprawą - red.).
Dopiero kilkanaście dni temu Prokuratura Okręgowa w Toruniu rozstrzygnęła spór prokuratur rejonowych o to, która z nich powinna zająć się sprawą. Wskazano na Prokuraturę Rejonową w Białogardzie, czyli tą, do której trafił pierwszy list.
Dzień po naszej publikacji minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zwrócił się do Prokuratora Generalnego na piśmie z prośbą o "zainteresowanie się" sprawą gróźb kierowanych pod adresem st. sierż. Żebryka i "objęcie szczególnym nadzorem postępowania" wyjaśniającego prowadzonego w Białogardzie. Seremet obiecał zająć się problemem.
Autor: nsz//gak / Źródło: tvn24