Mamy nowoczesną armię, przez dziesiątki lat modernizowaną, a mamy ministra obrony, czy ekipę rządową, która mentalnie jest sto lat temu - mówił w "Kropce nad i" Tomasz Siemoniak, były szef MON o zapowiedzianym powrocie przedwojennych stopni wojskowych.
Na setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości w 2018 roku planowane jest przywrócenie stopni wojskowych nawiązujących do przedwojennych tradycji.
- Nie wiem jak takie rzeczy komentować, śmiać się po prostu można albo płakać - powiedział były szef Ministerstwa Obrony Narodowej. Dodał, że obecna armia jest nowoczesna, przez dziesiątki lat modernizowana. - Mamy ministra obrony, czy ekipę rządową, która mentalnie jest sto lat temu i próbuje rekonstruować dawne czasy, próbuje zawracać Wisłę kijem, sprawy muzealne, historyczne stawiając na zupełnie pierwszym planie - ocenił.
Zdaniem Siemoniaka obecnie nic dla wojska nie jest kupowane, na przykład nowe śmigłowce, drony czy patrioty. Gdyby jednak armia została dobrze wyposażona, to można byłoby "bawić się w historię, bawić się w ogniomistrzów".
- Niech zostanie szefem muzeum ułańskiej fantazji [ Macierewicz] i tam niech oddaje się jakimś rekonstrukcjom, przebiera w mundur - powiedział Siemoniak. - Jest ministrem obrony narodowej, poważnego kraju - członka NATO i ma zupełnie inne zadania - dodał.
"Dwa lata chaosu i bałaganu"
Zdaniem Siemoniaka dwa lata sprawowania władzy przez Antoniego Macierewicza są to "dwa lata chaosu i bałaganu". Były szef MON odniósł się w ten sposób także do ostatnich ćwiczeń Dragon '17, gdzie nie było odpowiedniego sprzętu.
- To, co jest kupowane, to jest wszystko dla obrony terytorialnej, której nie ma, która jest propagandówką, a dla prawdziwych rezerwistów tego brakuje - mówił. Dodał, że Antoni Macierewicz powinien większą uwagę skupić na nowym wyposażeniu dla wojska, a nie na powrocie do dawnych tytułów, bo "tytułami Polski nie obronimy".
Polska będzie odpowiedzialna za attaché
Siemoniak stwierdził, że wezwanie przez Antoniego Macierewicza attaché obrony RFN celem złożenia wyjaśnień w sprawie wypowiedzi Minister Obrony Niemiec Ursuli von der Leyen o Polsce jest absurdem.
- To, co robi Macierewicz, to jest rujnowanie relacji i z ważnym politykiem, i z ważnym krajem - ocenił.
- Wielokrotnie sam byłem w sytuacji wyjaśniania i wiem, że nie robi się tego przez media, nie próbuje się upokorzyć drugiej strony - powiedział Siemoniak. - Zachowanie Macierewicza jest żałosne, nie powinien się w to mieszać. Po to jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych i ambasada. Będziemy płacili za to cenę, bo Niemcy są bardzo ważnym sojusznikiem.
"Najmniej odwagi wobec Rosjan"
- Paradoksalnie Macierewicz i Waszczykowski najmniej odwagi mają wobec Rosjan. Dlaczego przez dwa lata nie wezwano attaché Rosji? To jest tania odwaga, aby wzywać i upokarzać przyjaciela, a nie tych, którzy są rzeczywistymi przeciwnikami – ocenił Siemoniak.
Dodał, że minister Waszczykowski "praktycznie ze wszystkimi dookoła nas skłócił". - Nie ma Trójkąta Weimarskiego, Grupa Wyszehradzka w rozsypce, Litwa urażona pomysłami paszportowymi, o Ukrainie lepiej nie mówić, co się dzieje - powiedział.
- To jest naprawdę żałosne. Europa, sojusznicy patrzą najpierw z politowaniem, a teraz z przerażeniem, to oznacza, że w Polsce rządzi ekipa kompletnie nieobliczalna - dodał.
MON upokarza wojsko?
- Minister Macierewicz doprowadził do ostrego konfliktu z prezydentem Andrzejem Dudą. Prezydent Duda firmował działania Macierewicza przez długi czas. To, że nie ma nominacji, to jest efekt tego konfliktu - ocenił Siemoniak brak nominacji generalskich na 11 listopada. Dodał, że "to jest źle" bo w wojsku co roku powinni być nominowani generałowie.
- PiS doprowadził do największego kryzysu w tym sektorze bezpieczeństwa po 1989 roku - stwierdził. Dodał, że "wojsko patrzy z przerażeniem na ten konflikt".
Zdaniem Siemoniaka używanie wariografu jest także "upokarzaniem wojska".
- To, że minister Macierewicz to ujawnił, jest poniżające dla wojskowych - odniósł się w ten sposób do badania wariografem generała Krzysztofa Motackiego. Generał mówił, że skończył kurs w zakresie rozpoznania wojskowego w Związku Radzieckim, kurs "okołowojskowy", jednak nie był to kurs GRU. Szef MON postanowił sprawdzić prawdomówność generała.
- To jest sytuacja kuriozalna- ocenił Siemoniak.
Autor: MKK/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24