Sprawa jest ewidentnie korupcyjna. Widać, że CBA to potwierdza - stwierdził Ryszard Petru, komentując zatrzymanie byłego szefa KNF, Marka Chrzanowskiego. - Ale dwa tygodnie na reakcję CBA? To świadczy o tym, że ktoś prawdopodobnie celowo te działania spowalnia - dodał. W podobnym tonie wypowiedzieli się także Jakub Stefaniak z PSL i Cezary Tomczyk z PO. - Gigantyczne pieniądze i gigantyczna sprawa - podkreślił Tomczyk.
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego z warszawskiej delegatury zatrzymali byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego w mieszkaniu w Warszawie - poinformował we wtorek Piotr Kaczorek z wydziału komunikacji społecznej Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jak przekazał, Marek Chrzanowski jeszcze dziś ma "usłyszeć zarzuty korupcyjne" w prokuraturze w Katowicach.
Według właściciela Getin Noble Bank Leszka Czarneckiego były szef KNF Marek Chrzanowski w marcu 2018 roku miał mu zaoferować przychylność w zamian za zatrudnienie w jego banku wskazanego prawnika z wynagrodzeniem w wysokości około 40 milionów złotych. Sprawę ujawniła 13 listopada "Gazeta Wyborcza".
"Sprawa ewidentnie korupcyjna"
- Wydaje mi się to takie symboliczne, singapurskie zen - skomentował fakt zatrzymania byłego szefa KNF Ryszard Petru, przewodniczący partii Teraz!, odnosząc się do faktu, że po ujawnieniu sprawy Marek Chrzanowski wracał z podróży służbowej z Singapuru. Od publikacji w "Gazecie Wyborczej" i wszczęcia śledztwa w tej sprawie, czyli od 13 listopada, do zatrzymania byłego szefa KNF minęły dwa tygodnie - przypomniał Petru, dodając, że Chrzanowski "mógł wszystko już dawno pochować i porozmawiać z ludźmi, którzy mają go ukrywać".
Jak zaznaczył, "sprawa jest ewidentnie korupcyjna". - Ale dwa tygodnie na reakcję CBA? To świadczy o tym, że ktoś prawdopodobnie celowo te działania spowalnia - ocenił.
"Gotowy przepis na komisję śledczą"
Na tempo działań służb śledczych zwrócił również uwagę Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej. - Pamiętajmy, że do zatrzymania pana Chrzanowskiego dochodzi dwa tygodnie po ujawnieniu całej afery. Pamiętajmy, że pan Chrzanowski zdążył wrócić z Singapuru, zanim CBA weszło do jego gabinetu, gdzie mógł albo zabrać swoje pamiątki, albo zatrzeć dowody - wskazywał w rozmowie z TVN24.
- Dzisiaj państwo polskie przyznaje, że sprawa jest bardzo poważna, że dotyczy korupcji, że w tle mamy 40 milionów złotych - gigantyczne pieniądze i gigantyczną sprawę, którą może rozwiązać tylko komisja śledcza - podkreślił Tomczyk.
- To wygląda jak wielka pajęcza sieć powiązań - przekonywał. Jego zdaniem odpowiedzialność w tej sprawie powinna ponieść była premier Beata Szydło, która powołała Marka Chrzanowskiego na stanowisko szefa KNF, a także obecny premier Mateusz Morawiecki, który go nadzorował.
- Mamy prezesa [Adama - przyp. red.] Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, który go tam polecił. W tle mamy prawnika, który jest w wielu radach nadzorczych w polskich bankach - wyliczał, przypominając postać Grzegorza Kowalczyka, który miał być prawnikiem polecanym przez Chrzanowskiego w nagranej rozmowie z Czarneckim.
- Mamy propozycję korupcyjną - zaznaczył.
- Wydaje mi się, że to jest gotowy przepis na komisję śledczą, bo dzisiaj obywatele mają prawo poznać prawdę - podkreślił poseł Platformy Obywatelskiej.
"Czy o tym wszystkim wiedział pan Morawiecki?"
Podobnego zdania był Jakub Stefaniak z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Trzeba pamiętać o jednej sprawie: żeby nie zajmować się płotką i nie pozwolić, by rekin uciekł - zaznaczył. - Ktoś pana Chrzanowskiego do KNF przyprowadził i nie były to krasnoludki - zauważył. - Kluczowe pytanie brzmi, czy o wszystkim wiedział pan Morawiecki i jeśli tak, to kiedy się dowiedział? - dodał.
Przypomniał również, że PSL skonstruowało listę dziewięciu pytań do premiera w tej sprawie. - Szkoda tylko, że zabrakło odwagi, aby na posiedzeniu Sejmu odpowiedzieć na te pytania - skomentował.
Afera w Komisji Nadzoru Finansowego
Szef KNF Marek Chrzanowski 13 listopada podał się do dymisji po tym, jak w "Gazecie Wyborczej" ukazał się artykuł, w którym dziennikarze napisali, że miał złożyć propozycję korupcyjną bankierowi Leszkowi Czarneckiemu. Marek Chrzanowski miał zaoferować, że w zamian za przychylność szefa KNF, właściciel Getin Noble Bank zatrudni wskazanego prawnika z wynagrodzeniem w wysokości około 40 milionów złotych.
Do spotkania zarejestrowanego przez Czarneckiego miało dojść 28 marca tego roku. W imieniu bankiera doniesienie do prokuratury złożył jego pełnomocnik mecenas Roman Giertych. Zrobił to ponad pół roku po odbyciu samej rozmowy, czyli 7 listopada.
13 listopada premier Mateusz Morawiecki zlecił prokuraturze i służbom niezwłoczne zebranie informacji w sprawie Chrzanowskiego. Jak informowała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, premier wezwał przebywającego wówczas służbowo w Singapurze Marka Chrzanowskiego do natychmiastowego powrotu do kraju. Jeszcze tego samego dnia ówczesny szef KNF podał się do dymisji. Została przyjęta.
Agenci CBA pojawili się w biurach KNF 14 listopada wczesnym popołudniem. Wcześniej tego samego dnia w siedzibie Komisji Nadzoru Finansowego pojawił się jej były szef, który spędził tam kilka godzin, a następnie opuścił budynek przed przybyciem funkcjonariuszy Biura. Chrzanowski został zatrzymany 27 listopada w warszawskim mieszkaniu, skąd został przetransportowany do prokuratury w Katowicach.
Autor: est//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24