Polityka wypruła z Jarosława Kaczyńskiego wartości, które były najważniejsze dla jego brata. W lawinowym wręcz tempie prezes zaczął otaczać się ludźmi, dla których wartości są tylko śmiesznością - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 Stanisław Kostrzewski, współzałożyciel PiS, były skarbnik tej partii.
Były skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski został zapytany w "Jeden na jeden", co polityka "wypruła" z Jarosława Kaczyńskiego. - Te wartości, które były najważniejsze dla jego brata, świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, i dla wszystkich ludzi, którzy tworzyli zespół pana Lecha Kaczyńskiego - odpowiedział.
- A wartości te najkrócej można określić: państwowcem trzeba być w każdej sytuacji, politykiem można być, a państwowcem trzeba, jeżeli już się zdecydujesz. Te właśnie wartości, poszanowanie społecznych pieniędzy, pochylanie się nad wszelkimi problemami, które związane są z ułomnością ludzką - dodał.
- Zna pani takie powiedzenie, że władza deprawuje. A władza absolutna deprawuje absolutnie - mówił były skarbnik PiS.
Pytany, czy poznaje teraz Kaczyńskiego, odparł, że "absolutnie nie". - Ja serdecznie współczuję z całego serca tej katastrofy i śmierci najbliższych, pani prezydentowej, pana prezydenta, i zauważyłem, że to wpłynęło na tego człowieka - powiedział Kostrzewski.
- Natomiast w takim lawinowym wręcz tempie prezes zaczął otaczać się ludźmi, dla których wartości są tylko śmiesznością. W momencie, kiedy próbowałem walczyć, to komentowane to było właśnie w taki sposób: śmieszne, co to ma za znaczenie? Liczy się sprawczość, skuteczność - dodał.
Kostrzewski ocenił, że degrengolada zaczęła się wtedy, kiedy zaczęli odchodzić ci ludzie, dla których wartości miały znaczenie. Wskazał na Kazimierza Ujazdowskiego, Marka Jurka i Ludwika Dorna.
Kostrzewski: jestem zszokowany, że dla Kaczyńskiego nie miało znaczenia łamanie prawa
Były skarbik PiS odniósł się do listu, jaki Jarosław Kaczyński w 2019 roku napisał do Zbigniewa Ziobry. Jak opisała "Gazeta Wyborcza", zwrócił się w nim o "natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski (dziś Suwerennej) korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej". Ostrzegał, że przypadki nieprawidłowości "mogą przynieść fatalne skutki z punktu widzenia przebiegu kampanii".
Kostrzewski powiedział, że "jest zszokowany tym, że dla prezesa nie miało znaczenia łamanie prawa, nadużywanie swoich stanowisk, brak kontroli, oceny moralnej, brak reakcji zwalczających taką rzecz w partii". - Bo przecież jak to się rozpleni, to ta partia nie będzie miała racji bytu - dodał. Ocenił, że "nie chodziło już o pieniądze, tylko o ewentualne straty".
Kostrzewski: PKW powinna odrzucić sprawozdanie finansowe PiS
Kostrzewski odniósł się do badania przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdań finansowych komitetów wyborczych zarejestrowanych w wyborach parlamentarnych z 2023 roku, w tym PiS w kontekście nieprawidłowości dotyczących wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.
11 lipca PKW przekazała, że po "ożywionej, merytorycznej i trwającej kilka godzin dyskusji" podjęła decyzję o odroczeniu posiedzenia do 31 lipca. Komisja wskazała w komunikacie, że powodem jest konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów "w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy".
Zdaniem byłego skarbnika PiS, PKW powinna odrzucić sprawozdanie PiS "z tego względu, że komitet wyborczy (...) pozwolił sobie na to, żeby kto inny niż tylko komitet wyborczy prowadził kampanię".
Kostrzewski powiedział, że uczono go, iż "prawo składa się z dwóch elementów - z litery prawa, która dla pana (Ryszarda) Kalisza, dla komisji jest tutaj najważniejsza i jedyna, i z ducha prawa". - Litery prawa może się nauczyć każdy. Natomiast ducha prawa trzeba zdobyć, trzeba go mieć, trzeba być człowiekiem - podkreślił.
Wspomniał o sytuacji, gdy był skarbnikiem PiS. - W moim przypadku wtedy, kiedy trzy osoby po trzysta parę złotych wpłaciły, Państwowa Komisja (Wyborcza) doszła do wniosku, że ci ludzie niekoniecznie muszą być obywatelami Polski na stałe zamieszkujący w Polsce i to wystarczyło, żeby odrzucić sprawozdanie - mówił.
Pytany, dlaczego Ryszard Kalisz, członek PKW, który był gościem "Jeden na jeden" w zeszłym tygodniu "zachowuje się tak, jakby był mecenasem PiS", odparł, że "nie jest w stanie tego pojąć".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24