Krzysztof Orszagh, prezes Stowarzyszenia Przeciwko Zbrodni im. Jolanty Brzozowskiej oraz były Rzecznik Praw Ofiar przy MSWiA, jest podejrzany o organizowanie nielegalnych adopcji – ustalili dziennikarze „Uwagi” i „Superwizjera” TVN.
Kilkanaście dni temu Krzysztof Orszagh usłyszał prokuratorskie zarzuty. - Na podejrzanym ciążą obecnie dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy organizowania nielegalnych adopcji i czerpania z tego korzyści majątkowych, a drugi namawiania kobiet do składania fałszywych oświadczeń przed urzędnikiem stanu cywilnego – potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga, Renata Mazur.
Pośrednik
Jak ustalili reporterzy „Uwagi” i „Superwizjera” TVN, Krzysztof Orszagh miał pośredniczyć w nawiązywaniu kontaktów między kobietami w ciąży a rodzinami, które poszukiwały dzieci do adopcji. Ponadto miał żądać od ludzi zainteresowanych adopcją po kilkadziesiąt tysięcy złotych w zamian za swoje pośrednictwo.
W ciągu ostatnich tygodni ciąży kobiety przebywały w podwarszawskim domu Krzysztofa Orszagha, miały także zapewnioną opiekę lekarską. Krótko przed porodem za jego namową w urzędzie stanu cywilnego składały fałszywe oświadczenia, że ojcem biologicznym dziecka jest za każdym razem inny mężczyzna wskazany przez niego. Dzięki temu od razu po porodzie „ojciec” mógł legalnie odebrać dziecko ze szpitala. Po sześciu tygodniach przeprowadzana była sądownie procedura zrzeczenia się praw rodzicielskich przez matki.
Reporterzy „Uwagi” i „Superwizjera” dotarli do jednej z kobiet, która oddała swoje dziecko, a teraz walczy o jego odzyskanie. O problemie z niechcianą ciążą kobieta napisała na forum internetowym, poświęconym adopcjom. Na jej wpis natychmiast odpowiedziała współpracownica Krzysztofa Orszagha, później zadzwonił on sam. Po porodzie rodzice adopcyjni odebrali dziecko wprost ze szpitala. Towarzyszył im także Krzysztof Orszagh.
Rozwojowe śledztwo
Z ustaleń reporterów „Uwagi” i „Superwizjera” TVN wynika, że takich nielegalnych adopcji było więcej.
- Nie robiłem nic złego – broni się Krzysztof Orszagh. – Pomagałem w organizowaniu adopcji rodzinom, które tego chciały. Pomagałem także dzieciom, bo w ten sposób chroniłem je przed, na przykład, dorastaniem w patologicznej rodzinie - dodał. Krzysztof Orszagh przyznał ponadto, że swoje usługi wyceniał na 50 tysięcy złotych. Podkreślił, że decyzja o podaniu w urzędzie stanu cywilnego fałszywych danych ojca należała zawsze do matek.
Prokuratura nie ujawnia szczegółów sprawy. Potwierdziła jednak, że oprócz Krzysztofa Orszagha zarzuty w tej sprawie usłyszało jeszcze kilka osób. Jemu samemu grozi do 5 lat więzienia.
W rozmowie z reporterem TVN Krzysztof Orszagh prosił o podawanie jego pełnego imienia i nazwiska.
Autor: Agnieszka Mrożek, Marcin Friedrich / Źródło: Superwizjer TVN
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN