Dlaczego minister finansów Jacek Rostowski krzyczał w Sejmie na nieobecnego w sali Jarosława Kaczyńskiego? Janusz Palikot zna odpowiedź: bo miał dosyć kolejnego teatru, który Polakom zaprezentował prezes PiS. - Co zrobić w sytuacji gdy na wniosek PiS-u odbywa się debata o finansach, a były premier po chwili wychodzi? Czy to nie jest żenujące? - pytał poseł PO.
Podczas sejmowej debaty o finansach, której domagało się PiS, prezes Jarosław Kaczyński przebywał na sali bardzo krótko. Jeszcze przed tym, jak na mównicę wyszedł Jacek Rostowski, były premier wyszedł. To nie uszło uwadze ministra finansów, który na prezesie PiS nie zostawił suchej nitki. - Nie może być tak, że teoretycznie potencjalnego premiera nie ma podczas takiej debaty - krzyczał Rostowski. I według Janusza Palikota miał do tego prawo.
"To angielski dżentelmen"
Dlaczego? - Bo po raz kolejny PiS próbował zrobić reklamówkę i nabrać Polaków, że jest odpowiedzialną partią. Ja z tego, że dziś Jacek Rostowski zdenerwował się na opozycję, nie wyciągałbym jednak daleko idących wniosków. Minister nadal jest szalenie spokojny (o finanse -red.). A poza tym to prawdziwy angielski dżentelmen - zachwalał ministra Janusz Palikot w "Faktach po Faktach".
Ale Palikot chwalił też ministra finansów za jego merytoryczne działania dotyczące walki z kryzysem w Polsce. Jak zaznaczył, "jeszcze możemy osiągnąć rewelacyjny wynik", bo Polska - pod warunkiem, że rząd będzie mądrze wydawał pieniądze - w roku największej światowej recesji zanotuje wzrost gospodarczy. Palikot powtórzył, że nadal w naszym kraju nie można mówić o kryzysie globalnym, we wszystkich sektorach przemysłu. Wskazał jednak, że liczba sektorów, które mocno odczują recesję na światowych rynkach, na pewno jeszcze się zwiększy. Jego zdaniem, najważniejsze by zachowywać spokój. Pomóc w tym może zdaniem posła PO hasło, na wzór tego z kampanii wyborczej Baracka Obamy: "Damy radę!".
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot.Fotorzepa