- Przez dwa lata gen. Nosek podejmował niezgodną z prawem współpracę - uważają posłowie PiS, którzy komentują doniesienia medialne dotyczące gen. Janusza Noska, szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Według "Rzeczpospolitej" miał on podpisać umowę o współpracy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej nie informując o tym ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych. Posłowie lewicy mówią z kolei, że nawet gdyby taka umowa powstała, to nie byłoby w tym nic złego.
Zdaniem Tomasza Kaczmarka z PiS, "przez dwa lata gen. Nosek podejmował niezgodną z prawem współpracę". Jak tłumaczył, dopiero na początku 2013 roku rosyjski prezydent wydał dekret nakazujący FSB podjęcie współpracy z SKW, a to zdaniem Kaczmarka, oznacza, że wcześniej FSB i służby rosyjskie podejmowały działania operacyjne w stosunku do SKW. - SKW była marionetką w rękach rosyjskich służb - powiedział poseł PiS.
Z kolei posłowie lewicy podkreślają, że nawet, gdyby taka umowa powstała, to nie byłoby w tym nic złego. Stanisław Wziątek z SLD powiedział, że "wszystkie służby specjalne, wtedy kiedy mamy jednego wroga, powinny ze sobą dobrze współpracować". - Terroryści to wróg globalny - wyjaśnił.
- Powodem odwołania gen. Noska jest niewydanie poświadczeń ministrowi Skrzypczakowi, to jest przyczyna bezpośrednia - zaznaczył Artur Dębski z Ruchu Palikota.
Z kolei minister sprawiedliwości Marek Biernacki, zapytany o sprawę gen. Noska, powiedział, że nie zna zakresu podpisanej przez niego umowy i nie będzie jej oceniał. Jak podkreślał, posiedzenia komisji są objęte klauzulą tajności.
Radziszewska zaprzecza
"Rzeczpospolita" podała, że dwa lata temu, po katastrofie smoleńskiej, Nosek podpisał umowę o współpracy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Według "Rz" generał miał nie poinformować o jej podpisaniu ministrów obrony narodowej i spraw wewnętrznych. Z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że FSB mogła dzięki współpracy prowadzić szerokie i nie do końca kontrolowane działania w Polsce.
Szefowa sejmowej speckomisji Elżbieta Radziszewska zapewniła w czwartek w programie "Jeden na jeden", że w tle dymisji szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Janusza Noska nie ma służb rosyjskich.
Dodała jednak, że nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. - Takie mamy czasy, że w pewnych przypadkach np. terroryzmu, każdy współpracuje z każdym, byle być skutecznym - skomentowała.
Jej zdaniem "podejrzewanie kogoś, że jest rosyjskim szpiegiem i knucie, że dlatego przestał być szefem wojskowej służby specjalnej, bo poszedł na pasek do rosyjskich służb, to jest nadużycie".
Burza wokół gen. Noska
W ubiegły piątek sejmowa speckomisja pozytywnie zaopiniowała wniosek premiera Donalda Tuska o odwołanie Noska z funkcji szefa SKW. Wniosek o odwołanie generała złożył szef MON.
W czwartek w związku z prośbą premiera o zaopiniowanie odwołania gen. Noska ze stanowiska prezydent Bronisław Komorowski spotkał się z ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem oraz ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem.
Według mediów odwołanie Noska może mieć związek z konfliktem między nim a wiceministrem gen. Waldemarem Skrzypczakiem. 19 września Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo z zawiadomienia SKW ws. "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną". Media podały (wtedy śledztwo wyszło na jaw), że chodzi właśnie o Skrzypczaka. Zgodnie z kodeksem karnym, kto w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Autor: db//tka / Źródło: tvn24