Burmistrz Helu Mirosław Wądołowski chce odzyskać pieniądze, które - jak mówi - stracił w związku z aresztowaniem w 2007 r. Wczorajszym wyrokiem Sądu Apelacyjnego zarówno Wądołowski jak i była posłanka PO Beata Sawicka zostali prawomocnie uniewinnieni z zarzutów przyjęcia łapówki.
- Zostałem niesłusznie oskarżony i aresztowany, dwa miesiące spędziłem w areszcie, w warunkach, których nikomu nie życzę, w 12-osobowej celi. Później dwa lata bez pracy, chciałbym chociaż odzyskać koszty, które poniosłem w związku z całą sprawą - powiedział w TVN24 pytany o możliwość dochodzenia odszkodowania w związku z wczorajszym wyrokiem sądu.
- Trudno powiedzieć jaka to kwota. Nikt mi nie zapłaci za utratę zdrowia, za straty moralne, które poniosłem ja i moja rodzina. Moja mama nie doczekała końca tej rozprawy. Tego nie da się przełożyć na pieniądze - zastrzegł Wądołowski.
Pytany, czy będzie się domagał przeprosin od ówczesnego szefa CBA Mariusza Kamińskiego bądź od byłego agenta CBA, dziś posła PiS Tomasza Kaczmarka burmistrz odpowiedział: - Ja z obydwoma panami spotykałem isę w sądzie i jeśli chodzi o posła Kamińskiego to byłem świadkiem jego postawy podczas zeznawania w sądzie i nie oczekuje od niego ani przeprosin, anie nie mam zamiaru się z nim kiedykolwiek spotkać - stwierdził.
Uniewinnieni
Wobec nielegalnych działań CBA była posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski zostali w piątek prawomocnie uniewinnieni z zarzutów korupcji. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że państwo prawa wyklucza testowanie uczciwości obywateli. SA uwzględnił apelację obrony od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. W maju 2012 r. skazał on Sawicką na trzy lata więzienia, a Wądołowskiego - na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Prokurator nie wyklucza kasacji do Sądu Najwyższego. I oskarżeni, i ich obrońcy, którzy od początku kwestionowali legalność działań CBA, są usatysfakcjonowani wyrokiem. Według SA ustalenia SO były prawidłowe, a ówczesna posłanka zażądała i przyjęła 100 tys. zł korzyści majątkowej od udających biznesmenów agentów CBA.
Naruszenie praw człowieka
SA podkreślił, że generalnie działania operacyjne tajnych służb jaskrawo naruszają prawa człowieka, gwarantowane przez konstytucję. Dlatego warunkiem uznania materiałów zdobytych dzięki podsłuchowi, podglądowi czy prowokacji za podstawę skazania kogokolwiek jest skrupulatne dochowanie przez daną służbę ustawowych wymogów oraz potem - rygorystyczną kontrolę tych działań przez prokuraturę i sąd. Według SA zapobiega to pokusie nadużywania uprawnień tajnych służb. SA podkreślił, że badając daną sprawę, sąd winien zbadać czy materiały operacyjne zgromadzono zgodnie z wymogami. Sąd uznał, że jeśli nie ma innych dowodów winy, to sprawę trzeba umorzyć jeszcze przed rozprawą, a jeśli uchybienia ujawnią się dopiero na rozprawie, to podsądnych należy uniewinnić.
Zatrzymanie
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała od udającego biznesmena agenta CBA 50 tys. zł. Zatrzymano też Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu.
Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO).
Autor: mn//bgr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24