Brygida Grysiak, zastępczyni redaktora naczelnego TVN24 oraz redaktorka do spraw standardów i dobrych praktyk dziennikarskich, odpowiadała na pytania zadawane przez internautów na Facebooku w cyklu "Ty pytasz, TVN24 odpowiada".
Cykl "Ty pytasz, TVN24 odpowiada" powstał specjalnie z myślą o widzach, którzy chcieliby porozmawiać online z dziennikarzami stacji. Spotkania odbywają się na żywo na Facebooku TVN24.
Na początku spotkania z widzami w czwartek Brygida Grysiak podziękowała za wsparcie na protestach w związku z ustawą anty-TVN oraz dziennikarzom za podpisy pod apelem w tej sprawie.
W czasie spotkania pojawiło się wiele słów wsparcia dla stacji TVN24, za które Grysiak dziękowała. - Przekazuję też te pozdrowienia moim kolegom i koleżankom, bo to jest wszystko dla nas bardzo, bardzo ważne. To pada na grunt takiej naszej zwyczajnej, codziennej, redakcyjnej pracy, która wbrew temu, co by się komuś mogło wydawać, od wczoraj się nie zmieniła. Zmieniło się może to, że jeszcze inaczej patrzymy na kondycję polskiego parlamentaryzmu i kondycję, w której pracujemy jako dziennikarze, okoliczności, w jakich przyszło nam pracować, natomiast zostajemy, jak jesteśmy - mówiła.
Pytania o dalsze losy TVN24 w obliczu ustawy anty-TVN
Pierwszym pytaniem było "co teraz dalej z TVN". - TVN i TVN24 istnieją, nadają i istnieć, nadawać będą. Jesteśmy dużą telewizyjną rodziną, która ma w zanadrzu nie jeden, nie dwa, ale kilka scenariuszy - odpowiedziała Grysiak.
Na pytanie, jaki jest jej osobisty "koszt bycia w kontrze do tej władzy" Grysiak odpowiedziała, że "nie jest w kontrze do nikogo". Wyjaśniła, że napięcia między dziennikarzami a władzą są czymś zupełnie normalnym i na tym polega ta praca, bo dziennikarz jest zwykle "w kontrze do tego, kto rządzi", gdyż "w imieniu obywateli zadaje trudne pytania i patrzy władzy na ręce". - Problem zaczyna się wtedy, kiedy instytucjonalnie ogranicza się prawo do informacji publicznej i inne prawa - dodała.
Stwierdziła, że dla osób, z którymi pracuje "koszt jest wysoki, ale nie o ten koszt dzisiaj chodzi, bo chodzi o coś znacznie, znacznie większego".
Wspomniała również o środowym wieczorze, gdy Sejm przegłosował ustawę anty-TVN. - Kiedy wychodziliśmy wszyscy bardzo późno w nocy z redakcji, to byliśmy wszyscy wzruszeni. Ta sytuacja jest oczywiście bardzo trudna, historyczna, bez precedensu - mówiła. - Jest to dla nas trudne, ale jest ogromna mobilizacja w zespole, której towarzyszy wzruszenie - dodała.
Zapytana o obiektywizm Grysiak zaznaczyła, że "wychodzimy z założenia, że musimy się trzymać standardów, uprawiać rzetelne dziennikarstwo oparte na faktach, zwłaszcza w takim czasie, kiedy na świecie jest trend do dezinformacji". - Jest taki moment, kiedy dziennikarz nie może być neutralny wobec wartości i myślę, że to jest ta granica - podkreśliła.
Grysiak o pracy reporterskiej
Na pytanie, czy brakuje jej pracy reporterki, Brygida Grysiak odpowiedziała, że tak. - Ale ponieważ na co dzień pracuję ze świetnymi reporterkami i reporterami i mam zaszczyt jako redaktor do spraw standardów i dobrych praktyk dziennikarskich de facto bardzo blisko z nimi pracować, więc to jest moja duża radość. W ten sposób jestem cały czas w tej pracy reporterskiej i z tego się bardzo cieszę - wyjaśniła.
Jedno z pytań dotyczyło "najgorszej wiadomości, którą musiała przekazać widzom". Grysiak przyznała, że były takie "trudne momenty", ale ciągle wraca do wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami, który relacjonowała jako młoda, 22-letnia reporterka. - Tam przyjeżdżały rodziny i tam zostawały też dzieci, które jeszcze nie wiedziały, że ich rodzice nie żyją i to było trochę ponad moje siły wtedy. To mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie ma innego wyjścia w zawodzie dziennikarza, tak jak w życiu, jak tylko być sobą, być prawdziwym i nie ukrywać emocji, które ma się w sobie, bo widz to wyczuje - opowiadała. Zaznaczyła, że była to dla niej "duża lekcja".
Jak wygląda praca w TVN24?
W jednej z odpowiedzi Grysiak opisała swój dzień pracy. - Wstaję bardzo wcześnie rano, robię prasówkę, przeglądam portale, zastanawiam się, co też moglibyśmy naszym widzom zaproponować, czego nie możemy absolutnie pominąć - mówiła. - Jest też życie rodzinne, więc przygotowuję dzieci do dnia, a potem przyjeżdżam tutaj. Jest kolegium redakcyjne o 8.30, takie najważniejsze, gdzie omawiamy wszystkie tematy dnia - dodała. Wyjaśniła, że potem odbywają się poszczególne kolegia redakcyjne. - Właściwie nie przestajemy pracować. Nie powinnam tego mówić, ale jesteśmy ciągle w pracy, bo ta nasza praca to jest coś więcej niż praca. Musimy być czujni, otwarci i szybcy w podejmowaniu decyzji - stwierdziła.
- Szalenie lubię ludzi, z którymi pracuję, i bardzo ich cenię - powiedziała Grysiak. - U nas w zespole jest tak, że jak się dzieje coś superważnego, jest jakieś wydanie specjalne, coś się wydarzyło albo zanosi się, że coś się wydarzy, to my nie musimy nikogo namawiać, żeby przyszedł do pracy. Ludzie sami dzwonią i sami przychodzą. Są też tacy, którzy dzwonią i mówią, że chętnie przyjdą i zrobią komuś kanapkę - opowiadała.
Podkreśliła, że "to wielki zaszczyt być częścią tego zespołu od 20 lat". - Moje miejsce, nie wyobrażam sobie pracy w innym - dodała. Przy okazji pytania o to, czy nigdy nie chciała przejść do polityki, na które Grysiak odpowiedziała przecząco, dodała, że zawsze chciała być dziennikarką. - Może z tego też wynika mój spokój - oceniła. - Nigdy nie planowałam, że będę zastępcą redaktora naczelnego, że będę redaktorem do spraw standardów i dobrych praktyk dziennikarskich, ja bardzo chciałam być reporterką - przyznała, ale dodała, że kiedy przyszła propozycja zajęcia się standardami na wzór najbardziej prestiżowych redakcji na świecie, to uznała, że nie może jej nie przyjąć, bo to "kolejny etap, kolejne piętro dojrzewania naszego dziennikarstwa". Wyjaśniła, że w TVN24 są cykliczne spotkania, na których pracownicy rozmawiają o tym, co poszło nie tak i wyciągają z tego wnioski.
Na pytanie, czego nauczyła ją praca dziennikarki, Grysiak odpowiedziała, że "przede wszystkim pokory" wobec ludzi, z którymi się rozmawia i tematów, które się porusza, oraz tego, że jak ma się władzę, to ma się również odpowiedzialność, a także samodyscypliny i bronienia swojego zdania. Pokorę wymieniła również jako jedną z trzech podstawowych cech, które przekazałaby młodszym kolegom po fachu. Jako pozostałe wymieniła pasję i prawdę.
Zapytana, jak radzi sobie ze stresem, odpowiedziała, że sądzi, że "dobrze po tylu latach". - Jak odreagowuję nerwowy dzień? Jak wrócę do domu i przytulę dzieci, porozmawiam z mężem i wypiję kawę - tak, pijam kawę w nocy niestety, bo bardzo lubię - to jest mi dużo lepiej i czuję się dużo spokojniejsza - dodała.
Przyznała, że sama może sporo znieść, jeśli chodzi o krytykę, ale słabo znosi "krytykę, zwłaszcza taką niesprawiedliwą i zupełnie poza standardami wobec moich koleżanek i kolegów". - Wtedy budzi się we mnie prawdziwy i słuszny gniew - stwierdziła.
Oceniła, że "mamy całą rzeszę świetnych dziennikarzy, nie tylko w TVN24, ale też w tvn24.pl, którzy tropią, szukają swoich tematów". - Motywuje mnie takie poczucie, że to jest po prostu ważne i potrzebne, że nie jesteśmy stojakami na mikrofony i nie jesteśmy też po to, aby przekazywać państwu przekazy dnia, ale też po to, żeby szukać. Myślę, że głównie na tym polega nasz zawód - na szukaniu prawdy, ustalaniu faktów. Możemy w tym błądzić, ale bardzo doceniam, że to robimy, że chcemy to robić, bo to jest sól naszego zawodu - podkreśliła.
Pojawiło się również pytanie, czy redakcja wspiera pracowników LGBT. - Wspiera jak wszystkich innych pracowników - powiedziała. Przy okazji poleciła reportaż "Wszystko o moim dziecku" Piotra Jaconia.
Ulubione książki Brygidy Grysiak
Na pytanie o książkę, która wpłynęła szczególnie na jej światopogląd, Grysiak wymieniła "Idiotę" Fiodora Dostojewskiego. - Skupiły się w niej jak w soczewce moje wyobrażenia o człowieku - stwierdziła. - Traktuje o takim niedocenianym pięknie, naiwnym, które na koniec dnia zbawia świat, ale jest też wykorzystywane po drodze przez tych, którzy go nie rozumieją - wyjaśniła.
Stwierdziła, że czyta chętniej książki dokumentalne niż kryminały, a jedna z jej ulubionych to "Niedziela, która zdarzyła się w środę" Mariusza Szczygła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24