Straż Leśna rozbiła blokadę w Puszczy Białowieskiej. Jeden z aktywistów został tak poturbowany, że trafił do szpitala. Sprawa została w piątek zgłoszona do hajnowskiej prokuratury. Jak incydent komentuje Dyrekcja Generalnych Lasów Państwowych? Widzi tę sytuację inaczej i przedstawia swoje argumenty. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.
Wycinkę drzew, którą minister Jan Szyszko w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości tłumaczył "ochroną bezpieczeństwa publicznego", próbują powstrzymać aktywiści. A tych z kolei próbują powstrzymać drwale i strażnicy leśni. Metodami, które mogą budzić wątpliwości.
Na filmie opublikowanym przez portal OKO.press widać aktywistę otoczonego przez kilku strażników leśnych w Puszczy Białowieskiej. "Zostaw go! To jest ból, zostawcie go!" - słychać na nagraniu. Krzycząca to kobieta usłyszała od strażnika: "Ma być ból!".
Mężczyzna po tej interwencji trafił do szpitala.
"Co ci się tak ręce trzęsą? Naćpałaś się?" - pyta nagrany strażnik kobietę, która telefonem filmowała akcję Straży Leśnej.
Zawiadomienie do prokuratury
Sprawa interwencji funkcjonariuszy Straży Leśnej została już zgłoszona śledczym.
- Dzisiaj, czyli 15 września, do prokuratury w Hajnówce wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie skierowane przez jednego z uczestników protestów przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst.
- Zawiadomienie dotyczy potencjalnego przekroczenia uprawnień czy też niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Straży Leśnej podejmujących interwencję między innymi wobec tego człowieka, jak również wskazują, że doszło przy tym zdarzeniu do narażenia go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub odniesienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, ponieważ funkcjonariusze mieli używać siły, w jego ocenie nieadekwatnej do sytuacji - wyjaśnił rzecznik.
Relacja poszkodowanego
- Zostałem brutalnie powalony na pnie drzew przez kilku strażników, uderzyłem lewą częścią skroni w pień, następnie zakładali mi dźwignię. Jeden jeszcze dwa razy wziął moją głowę, uderzył o ten pień, docisnął kolanem głowę o pień. Kolejny wciskał mi kciuki w gardło i żuchwę. Mam po tym poranienia - opowiadał dziennikarzom TVN24 Łukasz Łyskawka z "Obozu dla Puszczy".
Do zdarzenia doszło w środę rano. Jak powiedział poszkodowany, razem z dwudziestoma innymi osobami protestował przeciwko wycinaniu ponad 160-letnich świerków i 200-letnich dębów.
Według protestujących, którzy starali się zatrzymać maszyny, wszystko odbywało się w III strefie ochronnej UNESCO, gdzie obowiązuje zakaz wycinek.
- W wyniku tomografii głowy wyszły siniaki i uszkodzenia podskórne w miejscu, w którym uderzyłem o pień. Będę jechał na obdukcję do Hajnówki. Będziemy również składali pismo do prokuratury w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji oraz bezpośredniego zagrożenia zdrowia - poinformował w rozmowie z TVN24 Łyskawka.
"Strażnicy leśni byli zmuszeni"
Lasy Państwowe mają swoją wersję, opartą na relacjach strażników.
W kontrze do nagrań aktywistów leśnicy przekazali zwierzchnikom własne filmy. Widać na nich mniej więcej to samo. Według Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w lesie nie doszło do przekroczenia uprawnień, ale przełożeni strażników wyciągną konsekwencje za słowa, jakie padały wobec aktywistów.
- Aktywiści złamali zakaz wstępu do lasu. Jeden z aktywistów biegł po kłodach drewnianych, co jest w ogóle niedopuszczalne i takich rzeczy się nie robi. Strażnicy leśni byli zmuszeni, żeby interweniować. O tym, czy była to zbyt duża siła fizyczna, w takim razie niech zdecyduje sąd - skomentowała Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych.
- Jeśli ktoś sieje wiatr, to niestety zbiera burzę - dodała.
Aktywiści "Obozu dla Puszczy" zamierzają udostępnić nagrania Komisji Europejskiej, by mogła ich użyć w postępowaniu dotyczącym wycinki w Puszczy Białowieskiej.
Autor: tmw/azb//rzw/now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24