Plotki o kryzysie w Prawie i Sprawiedliwości to kompletna bzdura - mówił w TVN24 Joachim Brudziński. Zaprzeczył jednocześnie, by jego ewentualna rezygnacja z funkcji sekretarza generalnego PiS miała związek z sytuacją w partii po wyborach.
Poseł PiS stwierdził, że jego zapowiedź rezygnacji z jednej funkcji na antenie Radia Szczecin, którą kierował do wyborców PiS niepotrzebnie wywołała – jego zdaniem – polityczną burzę. – Nie nastąpiło żadne osłabienie PiS – przekonywał później w TVN24.
Brudziński chce zrezygnować z jednej z dwóch partyjnych funkcji. Obecnie jest sekretarzem generalnym oraz przewodniczącym zarządu głównego PiS. Decyzję o tym, której funkcji nie będzie pełnić pozostawia prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i radzie politycznej partii. Być może sprawa rozstrzygnie się już w najbliższą sobotę, kiedy odbędzie się posiedzenie rady.
– Prosiłem prezesa PiS o to, by rozważył zmniejszenie moich obowiązków w Warszawie. Chcę się bowiem poświęcić pracy w regionie. Po przegranych wyborach zachodniopomorskie struktury PiS muszą zewrzeć szyki – przekonywał Brudziński.
Jeśli miałbym wybierać to zrezygnowałbym z funkcji sekretarza generalnego. Bo to osoba, którą można porównać do bosmana, który wszystkich goni do roboty i nie jest za to lubiany Brudziński o swojej funkcji sekretarza gen.
Pytany, z której funkcji sam chciałby zrezygnować, gdyby mógł wybrać, odpowiedział: - Nie chciałbym być pozbawiony obu funkcji, bo to oznaczałoby moją marginalizację na szczeblu centralnym. I mam nadzieję, że moja praca nie zostanie oceniona, aż tak źle. Jeśli miałbym wybierać to zrezygnowałbym z funkcji sekretarza generalnego. Bo to osoba, którą można porównać do bosmana, który wszystkich goni do roboty i nie jest za to lubiany - podkreślił poseł PiS.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia"
Brudziński, uzasadniając chęć rezygnacji z partyjnej funkcji nie wspomniał nic o personalnych rozliczeniach w PiS. Oficjalnie po przegranych wyborach nie doszło w PiS do żadnych rozliczeń. Nie chciał ich Jarosław Kaczyński. Dlatego wewnątrzpartyjna komisja kierowana przez Adama Lipińskiego nie wskazała w swoim raporcie odpowiedzialnych za wyborczą porażkę. Była tam tylko mowa o błędach popełnionych w kampanii. - Nie unikam odpowiedzialności, ale nie ma sobie nic do zarzucenia. Prezes PiS po wyborach wystawił mi bardzo dobrą ocenę i podziękował za pracę - powiedział Brudziński.
Partyjni koledzy zdawkowo komentują decyzję Brudzińskiego. - Przekonuje mnie jego tłumaczenie. Wynik PiS w Zachodniopomorskiem pokazał, że nie da się łączyć funkcji centralnych z funkcją szefa w regionie - stwierdził poseł PiS Andrzej Dera. Nie chciał oceniać, czy decyzja Brudzińskiego to forma powyborczego rozliczenia w PiS.
Jeszcze mniej rozmowny był poseł Bolesław Piecha. - O powody proszę pytać Joachima Brudzińskiego - powiedział w TVN24.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24