- Donald Tusk rezygnuje z walki o fotel prezydenta, nowym kandydatem na tę funkcję jest marszałek Sejmu Bronisław Komorowski - sensacyjnie donosi "Polska". Te informacje dementuje Paweł Graś, urzędujący jeszcze rzecznik rządu.
- W wąskim gronie PO nie było rozmów o kandydaturze Bronisława Komorowskiego na prezydenta - powiedział Radiu ZET Paweł Graś, w odpowiedzi na sugestie prasy, że Donald Tusk zamierza zrzec się kandydatury na rzecz Komorowskiego. Graś dodał, że premier nie podjął jeszcze decyzji, czy wystartuje w wyborach prezydenckich.
"Polska": Donald Tusk rezygnuje po aferze
"Polska" napisała, że premier, na fali afery hazardowej miał w ostatnich dniach, w gronie najbliższych współpracowników, zakomunikować, że kandydatem Platformy w zbliżających się wyborach prezydenckich będzie obecny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. - Nie będę kandydował na prezydenta. Naszym kandydatem będzie Bronek - miał powiedzieć Donald Tusk ostatnio kilku kluczowym politykom Platformy Obywatelskiej.
Dotychczasowy, znany nieoficjalnie plan, zakładał, że po tym jak Donald Tusk wygra wybory prezydenckie, Bronisław Komorowski zasiądzie na fotelu szefa klubu PO, który zwolni Grzegorz Schetyna. On bowiem miał zająć po Tusku gabinet szefa rządu. Co skłoniło szefa PO do weryfikacji tego planu? "Polska" sugeruje, że powodem był wybuch afery hazardowej i zarzuty, że wszystkie decyzje premiera podporządkowane są myślom o nadchodzącym wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Rzeczywiście, w ostatnim czasie poparcie dla Donalda Tuska według sondażu zmniejszyło się znacząco.
Donald Tusk oddala się od prezydenckiego fotela. Jeszcze na początku września chciało na niego głosować aż 43 procent respondentów, w środę (7 października) już tylko 31 procent, a w czwartek - 33 procent ankietowanych przez instytut MillwardBrown SMG/KRC na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24.
Jeszcze gorsze wyniki przyniósł ostatni sondaż GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej". Według niego w drugiej turze wyborów premiera pokonałby Włodzimierz Cimoszewicz (38 proc. do 37 proc.).
Wszystko w rękach komisji?
Deklaracja o rezygnacji ze startu w wyborach nie wśród wszystkich współpracowników Donalda Tuska traktowana jest jednak z namaszczeniem. - Już dwa miesiące temu sugerował w pewnym momencie, że nie chce być prezydentem, bo nie chce zostać zamknięty w klatce, by potem zwołać naradę, na której padło ustalenie, że jeżeli zostanie prezydentem, to Komorowski pójdzie na szefa partii - ujawnia w rozmowie z "Polską" osoba z otoczenia premiera.
Współpracownicy nie zaprzeczają jednak, że po wybuchu afery hazardowej obok hasła Tusk-prezydent pojawił się znak zapytania. Ostateczna decyzja w sprawie udziału, bądź wycofaniu się z walki o najwyższy urząd w państwie, zależeć ma od przebiegu prac komisji śledczej, która prawdopodobnie powołana zostanie już na następnym posiedzeniu Sejmu.
ŁOs//mat/aga/k
Źródło: "Polska", TVN24, Radio ZET