Breast Cancer Units to nowy pomysł Narodowego Funduszu Zdrowia na walkę z rakiem piersi. Jednym z jego założeń jest szybkie leczenie, dzięki czemu diagnostyka może trwać maksymalnie pięć tygodni. Zdaniem specjalisty w dziedzinie onkologii, prof. Cezarego Szczylika, program jest dobry, ale "dla potrzeb propagandowych". - Jeśli stworzymy taką "oazę", gdzie wszystko ma się zamknąć w czasie 5 tygodni, to w pozostałych jednostkach zabraknie nam patologów i wydłuży się czas oczekiwania - mówił w TVN24.
W pierwszym etapie powstać ma kilka ośrodków zapewniających szybką i kompleksową opiekę. W przyszłości przewiduje się utworzenie sieci Breast Cancer Units na terenie całego kraju. Takie są zalecenia Parlamentu Europejskiego, który postuluje, żeby do 2016 r. ośrodki takie powstały we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Jedna taka placówka powinna przypadać na 500 tys. mieszkańców danego regionu, co wyrównuje szanse wszystkich chorych na leczenie na najwyższym poziomie.
- To jest do zrobienia, ale wszyscy mamy pewne obawy, zwłaszcza jeśli chodzi o tzw. przyśpieszone prace nad budowaniem całego systemu. Obawą jest to, że dla potrzeb propagandowych zbudujemy taką jednostkę do opieki nad rakiem piersi, a potrzeba by każdy typ nowotworów był diagnozowany w podobnym tempie - mówił we "Wstajesz i wiesz" prof. Cezary Szczylik, kierownik Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
- Tu chodzi o stworzenie modelowego systemu opieki nad jednym typem nowotworu - rakiem piersi, o którego wczesną diagnostykę walczymy już od kilkunastu lat. W tym obszarze zmieniło się bardzo dużo. W świadomości społecznej i świadomości kobiet. Ostateczne wyniki dobrej opieki skutkują wielkim spadkiem umieralności z powodu tego nowotworu - przyznał Szczylik.
Obawy o wysokie wymagania
Pomysł bardzo podoba się Krystynie Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń "Amazonki". - Kiedy pierwszy raz usłyszałam o tym pomyśle pod koniec lat 90 byłam zachwycona. Później wyszła pierwsza rezolucja PE w 2003 roku mówiąca, że jest należy tworzyć komisje do leczenia raka piersi, a w 2006 roku druga rezolucja zalecająca otworzenie takich ośrodków we wszystkich państwach członkowskich. To spełnione marzenie dla mnie - mówiła.
W 1991 roku zdiagnozowano u niej raka piersi. Przyznała, że w tamtym czasie wiedza na temat tego typu nowotworu była bardzo mała. Teraz jej zdaniem widać efekty profilaktyki wtórnej, ale wciąż są problemy ze skutecznością leczenia terapeutycznego.
- Jak przeczytałam jakie wymagania muszą spełniać te ośrodki to trochę mnie ścięło. Zastanawiałam się czy mniejsze ośrodki poza tymi głównymi będą w stanie tak wysokie warunki spełnić, ale taka kompleksowa opieka to byłby duży komfort dla kobiet - mówiła Wechmann.
Niewielu patologów
- Słyszałem, że mają zbierać się konsylia do każdego przypadku - to jest utopią. Nas patologów w całej Polsce jest pięciuset i 16 tys. nowych zachorowań rocznie, więc jeśli usiądziemy do każdego przypadku w konsylium, gdzie ma siedzieć m.in. chirurg, psycholog, radioterapeuta, onkolog i rehabilitant to obawiam się, że pomysł spowoduje, że powstaną nieliczne jednostki, które będą spełniać te wyśrubowane kryteria i znowu dobra idea skończy się tylko na dobrej idei - stwierdził Szczylik.
Co roku raka piersi wykrywa się u prawie 16 tys. Polek, spośród których ponad 5 tys. umiera. Według najnowszych danych Eurocare-5, pięcioletnie przeżycie uzyskuje się w naszym kraju u 71,6 proc. pacjentek, podczas gdy średnia europejska to około 82 proc. Światowe doświadczenia dowodzą, że los chorych można poprawić poprzez zmianę organizacji leczenia raka piersi – powiedzieli na konferencji eksperci.
Autor: kło//gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock