- Wiele osób po tej tragedii sugerowało pewne rzeczy, ale naprawdę nie wiem, która osoba zgłosiła sprawę do prokuratury - powiedział na antenie TVN24 Jacek Berbeka, brat Macieja Berbeki, który zginął podczas wyprawy na Broad Peak. W piątek krakowska prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie śmierci dwóch himalaistów.
Jacek Berbeka powiedział, że to z mediów dowiedział się o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę.
- Nie wiem, kto jest tego inicjatorem - powiedział. - Po analizie całej wyprawy były tam rzeczy, które niestety nie były dobrze odbierane przez nas, przez wspinaczy. Widocznie pewne osoby uznały to za rzeczy bardzo istotne i takie zgłoszenie zrobiły - tłumaczył brat Macieja Berbeki. Jacek Berbeka dodał, że zgadza się z wieloma punktami raportu przygotowanego wcześniej przez Polski Związek Alpinizmu do zbadania sprawy. - Ewidentnie było rozdzielenie, czyli pozostawienie ludzi samych, mimo że prosili o pięć minut do związania się. Nie udało się tego uzyskać - tłumaczył Jacek Berbeka. Jak mówił, są też wątpliwości co do sprzętu, którym dysponowali alpiniści.
Pustelnik: nie było uchybień organizacyjnych
Piotr Pustelnik, który jest współautorem raportu przygotowanego przez Polski Związek Alpinizmu powiedział, że decyzja prokuratury o wszczęciu postępowania ws. śmierci himalaistów zaskoczyła go. Jak mówił, wyprawa została dobrze zorganizowana, problem może jednak dotyczyć "zachowań ludzkich."
Pustelnik zaznaczył, że Polska dopiero uczy się jak postępować przy wyjaśnianiu wypadków górskich. - W krajach, w których jest ich dosyć dużo, przez wiele lat zostały opracowane odpowiednie procedury. My dopiero do nich dochodzimy. Sprawa ma absolutnie charakter precedensowy - zaznaczył i dodał, że raport PZA, jednoznacznie wskazywał na to, że nie było uchybień organizacyjnych podczas wyprawy na Broad Peak.
Śledztwo w prokuraturze
5 marca 2013 r. na wierzchołku Broad Peak (8047 m), po raz pierwszy zdobywając go zimą, stanęli kolejno: 29-letni Adam Bielecki, 33-letni Artur Małek, 58-letni Maciej Berbeka i 27-letni Tomasz Kowalski. Dwaj ostatni nie zdołali powrócić na noc do obozu. 8 marca zostali uznani za zmarłych.
W piątek krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci himalaistów. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła drogą mailową w ubiegłym roku osoba nie będąca członkiem rodziny zmarłych ani członkiem Polskiego Związku Alpinizmu.
- Śledztwo dotyczy narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dwóch pokrzywdzonych himalaistów, którzy uczestniczyli w wyprawie na Broad Peak – powiedziała prokurator Bogusława Marcinkowska. Jak wyjaśniła, przedmiotem postępowania jest ustalenie, czy osoby te miały zapewnione bezpieczeństwo. W związku z tym prokuratura będzie badać przygotowanie do wyprawy, jej organizację oraz postępowanie wszystkich uczestników.
Prokurator dysponuje raportem komisji powołanej przez Polski Związek Alpinizmu do zbadania sprawy. Obecnie przystępuje do przesłuchania świadków.
Za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu polski kodeks karny przewiduje karę do 3 lat pozbawienia wolności.
Autor: db/kka / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Polski Himalaizm Zimowy | A. Bielecki