Wbrew wcześniejszym zapewnieniom dyrekcji Warszawskie Centrum Onkologii odsyłało pacjentów z powodu braku cytostatyków. Szefostwo szpitala twierdzi, że nic o tym nie wiedziało. I zapewnia, że problemu z brakiem leków nie ma. Preparatów jednak brakuje, i to w całym kraju.
Na konferencji prasowej 12 kwietnia dyrektor Centrum prof. Krzysztof Warzocha zapewniał, że żadnemu pacjentowi pomoc nie została odmówiona. Następnego dnia zweryfikował jednak wersję. - Były przypadki przekierowywania chorych do innych placówek onkologicznych z adnotacją od lekarza prowadzącego, że brakuje cytostatyków, o czym dyrekcja szpitala nie była informowana - mówił prof. Krzysztof Warzocha.
Dyrektor zaznacza jednak, że mimo odsyłania pacjentów ze szpitala z powodu braku leków, cytostatyki były. Całą sytuację ma wyjaśniać teraz specjalna kontrola, choć jeden z pacjentów Centrum Onkologii utrzymuje, że przekazana mu została informacja, że dyrekcja szpitala była informowana o deficycie leków.
Podobny problem z brakiem specyfików ma wiele szpitali w Polsce. - Mniej więcej od trzech tygodni jest taki brak, bo problemy były trochę wcześniej - mówi dr Małgorzata Wagner-Oleszczuk ze szpitala wojewódzkiego w Łomży. Tylko w ubiegłym tygodniu leczenia odmówiono ok. 15 osobom w tym szpitalu. Lekarze odsyłali pacjentów do innych jednostek, ale ten problem dotyczy całego kraju. Ci wracali więc ponownie do Łomży i tam dostawali inne leki. Takie mieszanki są jednak mniej skuteczne i bardziej toksyczne niż te, których brakuje.
"Producent nie dostarcza leków"
Jak na razie prognozy dla chorych nie są optymistyczne. Hurtownie nie mają tych leków na składzie. - Producent nie dostarcza tego leku, nie ma go - mówi Renata Borkowska-Kubiak, z hurtowni leków "PGF Urteca".
Ministerstwo Zdrowia uważa jednak, że problem rozwiązuje tzw. import docelowy, który, jak mówi Jakub Szulc - wiceminister zdrowia, jest rozstrzygany na bieżąco. Nie jest to prawda.
Jeden ze szpitali wysłał prośbę o zgodę na import docelowy i otrzymał odmowę, ponieważ prawo farmaceutyczne wyklucza taki import w sytuacji, kiedy mamy substancje zastępcze zarejestrowane w Polsce. W tej samej kopercie co odmowa znalazło się jednak pismo, w którym była zgoda na "tymczasowe wprowadzenie do obrotu". Ta procedura jednak najprawdopodobniej spowoduje, że NFZ nie zrefunduje całości odpłatności za lek, więc część kosztów spadnie na szpitale.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN/fot Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta