- Postawa braci Zielińskich jest dość typowa. Potem jest czas na otrzeźwienie, na łzy - powiedział w "Faktach po Faktach" Robert Korzeniowski. Wielokrotny mistrz olimpijski wspólnie z wicemistrzem olimpijskim Andrzejem Supronem oraz Maciejem Petruczenką (Przegląd Sportowy) komentowali aferę dopingową wśród polskich ciężarowców.
Korzeniowski ocenił, że postawa przyłapanych na dopingu braci Adriana i Tomasza Zielińskich jest "typowa".
- Kiedy jakieś sygnały do nich docierały, że coś jest na rzeczy, oni cały czas myśleli, że zaczarują rzeczywistość i trochę chcą ją zakrzyczeć - tłumaczył chodziarz. Jak mówił, nie przypomina sobie, by w podobnych przypadkach sportowcy od razu bili się w piersi.
- Potem jest czas na otrzeźwienie, na łzy - mówił Korzeniowski. - Myślę, że czas na jakieś szczere wyznania przyjdzie za kilka, kilkanaście dni - dodał.
"Aparatury nie da się oszukać"
Nie do końca zgodził się z nim Andrzej Supron. Wicemistrz olimpijskich w zapasach zauważył, że podczas trwających igrzysk w Rio do brania dopingu przyznał się przecież irlandzki bokser, Michael O'Reilly.
- Przeprosił wszystkich, okazał skruchę, pokorę i przyrzekł, że to się więcej nie powtórzy. I można by się zastanawiać się, czy taka postawa nie byłaby lepsza - stwierdził Supron.
Jak mówił, chce wierzyć w tłumaczenia braci Zielińskich. - Ale tu akurat nie da się oszukać aparatury - podkreślił, dodając, że jego zdaniem szczegóły sprawy powinno wyjaśnić specjalne dochodzenie.
Maciej Petruczenko z "Przeglądu Sportowego" zwrócił przy tym uwagę na zupełnie inny aspekt. - Oni stali się kozłami ofiarnym. Jak do tej pory nie wychylił się nikt z tych ludzi, którzy ich w to wplątali - powiedział dziennikarz.
- Bo za tym wszystkim musieli stać i trenerzy, i jacyś zaprzyjaźnieni lekarze, i również doradzający "dobrzy koledzy", którzy wiedzą lepiej od wszelkich kontrolerów antydopingów. Nazwisk tych ludzi na razie nie znamy, to jest właśnie najgorsze - ocenił Petruczenko.
Niektóre kraje trwale wyłączone z igrzysk?
Supron podkreślił, że w dzisiejszym sporcie za dobrymi wynikami podążają duże pieniądze.
- A jeżeli są pieniądze, to jest (też) sztab ludzi, który otacza danego mistrza i często za niego podejmuje pewne decyzje - tłumaczył był zapaśnik.
- Dochodzimy do tego, że zawodnik tak naprawdę jest tylko narzędziem do tworzenia wizerunku danej firmy, produktu, bo sport takim właśnie jest - mówił Supron.
Korzeniowski ocenił z kolei, że przypadek wykluczenia rosyjskich sportowców z igrzysk w Rio może się okazać przełomowy dla walki z dopingiem. - W końcu zaczęliśmy mówić o tym, że mamy do czynienia z całymi olbrzymimi systemami, a nie z jakimiś jednostkami, które kierowane są jakimś kaprysem - wyjaśniał były chodziarz.
Dodał, że stosowane obecnie sposoby na walkę dopingiem przestają być skuteczne, stąd jego zdaniem niezbędne mogą okazać się zupełnie nowe rozwiązania, takie jak współpraca w tej dziedzinie np. ze służbami specjalnymi czy też trwałe wykluczenie niektórych krajów z igrzysk olimpijskich.
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24