Krzysztof Bosak z LPR dojeżdża na treningi "Tańca z gwiazdami” za pieniądze Sejmu, czyli podatnika - donosi "Fakt". Poseł w rozmowie z TVN24 zdecydowanie zaprzecza: - To nadużycie. Na treningi najczęściej jeżdżę rowerem, jeśli zdarzy mi się taksówką, to sam za nią płacę.
"Fakt" twierdzi, że poseł za wożenie się taksówką do studia telewizyjnego każe sobie wystawiać faktury na utrzymywaną z podatków Kancelarię Sejmu, która skrupulatnie zwraca wydane przez Bosaka pieniądze. W ciągu miesiąca miał naciągnąć podatników już na 1,5 tys. zł. - Przez to, że różne gazety pisały o tym, jak to posłowie nadużywają samochodów Kancelarii Sejmu, w LPR zabroniono nam z nich korzystać. Muszę więc jeździć taksówkami, które rozliczam z Sejmem. Wiem, że tak wychodzi drożej, ale to nie moja wina - tak, według gazety, tłumaczy się młody poseł LPR. Bosak powiedział TVN24.pl, że wypowiedzi tej nie autoryzował, a cała sprawa to nadużycie. - Pomimo mojej wyraźniej prośby, "Fakt" odmówił mi autoryzacji wypowiedzi, łamiąc tym samym prawo. Moja wypowiedź została częściowo przekręcona i podana w innym kontekście - oburza się. Zapewnia, że z taksówek na koszt Sejmu korzysta tylko w ramach wykonywania czynności poselskich. Kiedy zdarza mu się, że na trening nie może pojechać rowerem, bierze taksówkę, ale sam za nią płaci.
"Fakt" pisze, że zachowanie posła ujawnił mu jeden z warszawskich taksówkarzy, zbulwersowany tym, że podwieziony na trening Bosak kazał sobie wypisać rachunek na Kancelarię Sejmu. Na dowód kierowca przekazał "Faktowi" fakturę i zdjęcie z wyświetlacza o zakończonym kursie. Poseł Bosak zwraca jednak uwagę, że rachunek jest niepodpisany i w związku z tym nieważny.
Źródło: TVN24, PAP, "Fakt"