W pobliżu prezydenta muszą pojawić się ludzie, którzy będą mu mówili, co na ważnych spotkaniach międzynarodowych wypada, a co nie - ocenił Marcin Bosacki, były ambasador Polski w Kanadzie.
Andrzej Duda spotkał się we wtorek w Białym Domu z Donaldem Trumpem. Prezydenci odbyli rozmowę w cztery oczy, następnie rozmawiały delegacje obu krajów. Później przywódcy wystąpili wspólnie na konferencji prasowej.
"Zostaną dwa obrazki, bardzo smutne"
Marcin Bosacki, były ambasador Polski w Kanadzie, ocenił w TVN24, że z wizyty prezydenta Dudy w USA wynika "zero konkretów"
- W żadnej sprawie - gazu, obecności stałej wojsk NATO w Polsce, baz amerykańskich, wiz, stosunków Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych - nie dowiedzieliśmy się nic nowego, konkretnego - uznał.
Jego zdaniem "z tej wizyty zostaną dwa bardzo smutne obrazki".
- Jeden, to prezydent RP podpisujący dokument międzynarodowy na rogu biurka, stojąc. To jest brak profesjonalizmu i rzemiosła dyplomatycznego - podkreślił Bosacki. Wskazywał, że Andrzej Duda jest prezydentem od trzech lat i "powinien wiedzieć, że w ten sposób się nie podpisuje międzynarodowych dokumentów".
- Uśmiechałem się do pana prezydenta, że chciałbym wspólnie stworzyć stałą bazę amerykańską, którą nazwiemy Fort Trump. Andrzej Duda na konferencji w Białym Domu
Drugi "smutny obrazek", wskazany przez Bosackiego, to sposób, w jaki Andrzej Duda na wspólnej konferencji prasowej z Donaldem Trumpem mówił o potrzebie utworzenia w Polsce stałej bazy wojsk USA, którą nazwał "Fort Trump". Według byłego ambasadora to "brak rzemiosła".
- Prezydent RP nie może wyrażać narodowej chęci goszczenia wojsk amerykańskich w Polsce w ten sposób, w jaki to powiedział - stwierdził były dyplomata.
Sugerował, że "koło prezydenta muszą pojawić się ludzie, którzy będą mu mówili, co na ważnych spotkaniach międzynarodowych wypada, a co nie". - Bo to (zachowanie w Waszyngtonie - red.) ośmiesza nie tylko jego, ale i godność Rzeczypospolitej - ocenił.
"Nie może tak być, że sama wizyta w Białym Domu jest ogłaszana sukcesem"
Zdaniem Marcina Wojciechowskiego, amerykanisty z kwartalnika "Liberte", prezydent Andrzej Duda "ustawia Polskę w roli jakiegoś żebraka". - Amerykanie mają ambasadę w Polsce, monitorują media w Polsce i do USA idzie informacja zwrotna, jak ta wizyta została przyjęta - tłumaczył. Ton wielu polskich komentarzy, w jego ocenie, sprawia, że "ustawiamy się w roli chłopców, którzy są szczęśliwi, że w ogóle zostali przyjęci w Białym Domu".
Podkreślił, że "nie może tak być, że sama wizyta w Białym Domu jest (ogłaszana) sukcesem polskiej gospodarki czy polskiej polityki zagranicznej".
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ:
Autor: ads / Źródło: tvn24