Konstytucja wprost mówi, że Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad działalnością orzeczniczą sądów powszechnych i wojskowych - tłumaczył Bohdan Zdziennicki, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. W "Faktach po Faktach" w TVN24 komentował uchwałę trzech Izb Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy w składzie trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wydał w czwartek uchwałę dotyczącą legalności zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. W posiedzeniu wzięło udział 59 sędziów trzech izb SN. 53 głosowało za przyjęciem uchwały, sześciu złożyło zdanie odrębne.
Uchwała Sądu Najwyższego składa się z czterech punktów:
- Sąd Najwyższy stwierdził, że jeśli w składzie zasiada osoba powołana na sędziego SN na wniosek nowej KRS, taki skład jest nieprawidłowo obsadzony.
- W przypadku sądów powszechnych i wojskowych sytuacja jest podobna, ale pod warunkiem, że wadliwość procesu powoływania sędziego "prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności".
- Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia.
- Natomiast w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej SN uchwała ma zastosowanie do orzeczeń tej Izby bez względu na datę ich wydania.
W piątek stanowisko wobec uchwały Sądu Najwyższego zajęła nowa Krajowa Rada Sądownictwa. Wskazano w nim, że KRS jako organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów ma obowiązek "wesprzeć sędziów, których pozycja została zagrożona w sposób przekraczający kompetencje przyznane centralnym organom państwa na mocy konstytucji RP". Stanowisko przyjęto większością głosów.
Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki zdecydował o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów prawa, które zostały zastosowane do wydania czwartkowej uchwały trzech izb SN.
"Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad działalnością orzeczniczą"
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego Bohdan Zdziennicki ocenił w "Faktach po Faktach" decyzję premiera w tej sprawie jako "kompletny absurd". - Premier nie ma takich kompetencji. To Sąd Najwyższy jest kontrolerem prawa, a premier nie ma takich uprawnień, aby kontrolować uchwały Sądu Najwyższego podjęte zgodnie z obowiązującym prawem - argumentował.
Jak wyjaśniał, "w zakresie orzekania, korzystania z kompetencji, rozstrzygania rozbieżności w orzecznictwie jest właściwy tylko sąd". - Premier nie ma nic do powiedzenia - zaznaczył. - Jeżeli premier chce w przyszłości podważać przepisy kodeksu postępowania karnego i cywilnego, to może, ale nie ma to nic wspólnego ze sprawą - dodał Zdziennicki.
- Konstytucja wprost mówi, że Sąd Najwyższy sprawuje nadzór nad działalnością orzeczniczą sądów powszechnych i wojskowych - przypomniał były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Zdziennicki zwrócił jednocześnie uwagę, że Sąd Najwyższy zdecydował o uchwale w "największym możliwym składzie, z wyłączeniem tych sędziów, których ona dotyczy, bo nie można być sędzią we własnej sprawie". - Tutaj nie ma żadnego sporu kompetencyjnego. Premier wykonuje jakąś uzurpację, wprowadzając zamieszanie i chaos - ocenił.
Przypomniał jednocześnie, że Sąd Najwyższy realizował także wyrok unijnego Trybunału Sprawiedliwości, "bo sądy polskie są też sądami europejskimi".
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł 19 listopada, że to Sąd Najwyższy ma badać niezależność Krajowej Rady Sądowniczej i nowej Izby Dyscyplinarnej, aby ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku. Izba Pracy 5 grudnia ubiegłego roku, powołując się właśnie na to orzeczenie TSUE, uznała, że polska nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej.
"Nie ma sędziów sędziów"
Politycy Prawa i Sprawiedliwości w komentarzach do uchwały trzech izb Sądu Najwyższego przekonują, że uchwała nie ma mocy prawnej. - Oni nie mają prawa tego mówić - powiedział Zdziennicki. - To jest orzeczenie sądu. Orzeczenie sądu, zwłaszcza Najwyższego, nad którym nie ma dalszego toku instancji. To prawda nie do podważenia i to jest czerwona linia - argumentował.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w czwartek przekonywał między innymi, że "Sąd Najwyższy procedował z rażącym naruszeniem prawa". Zdziennicki, odnosząc się w "Faktach po Faktach" do tych słów, powiedział, że minister sprawiedliwości "jest tylko urzędnikiem, przedstawicielem władzy wykonawczej". - On nie ma żadnych innych uprawnień, z wyjątkiem jednego, że zasiada w Krajowej Radzie Sądownictwa z urzędu - skomentował.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik mówił w czwartek między innymi, że "jeżeli Sąd Najwyższy podejmie uchwałę i będzie prowadził postępowanie, to będzie rażące naruszenie przepisów prawa". - Uzurpowanie sobie prawa, że wiceminister Wójcik jest sędzią sędziów, to są rzeczy absurdalne. Nie ma sędziów sędziów - tłumaczył.
Zdziennicki przypomniał, że "aby być sędzią, trzeba skończyć studia prawnicze, zdać na aplikację sędziowską, przejść trudny test, odbyć asesurę i zyskać nominację". - Wtedy społeczeństwo ma zaufanie, że daje gwarancję, że będzie to niezależny i niezawisły sędzia - mówił. - Jeżeli nie mamy gwarancji, że ktoś jest niezawisły i niezależny, to nie jest sędzią - dodał.
Jak stwierdził, "to, co głoszą w tej chwili przedstawiciele władzy jest podważeniem wszystkich kanonów, a obywatele mają kompletny chaos". - To łamanie konstytucji - podkreślił.
Były prezes TK o prezydencie
Zdziennicki zwrócił uwagę, że absolwentem uniwersytetu, na którym profesorem jest sędzia Sądu Najwyższego, prof. Włodzimierz Wróbel jest prezydent Andrzej Duda. Gość "Faktów po Faktach" zwrócił także uwagę, że promotorem pracy doktorskiej Dudy był profesor Jan Zimmermann, były kierownik Katedry Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - (Zimmermann) z zażenowaniem o pewnych sprawach mówił - stwierdził.
CZYTAJ WIĘCEJ: Promotor doktoratu Andrzeja Dudy: prezydent przekroczył linię, której dotąd się trzymał
- Pan prezydent stawał jako podsekretarz stanu przed Trybunałem Stanu, kiedy byłem prezesem Trybunału. Reprezentował wtedy prezydenta Lecha Kaczyńskiego - opowiadał. - Grzeczny, ułożony człowiek, który wyraźnie robił postępy w rozumieniu prawa konstytucyjnego - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24