Dyspozytorzy pogotowia często wysyłają karetki do osób, które po dotarciu na miejsce okazują się nie mieć problemu ze zdrowiem. Chcą za to na przykład, aby im ugotować zupę, czy zakupy zrobić. Bezsensowne wezwania są tak częste, że łódzkie pogotowie postanowiło z nimi walczyć. Zapowiada konsekwentne wzywanie policji i wysokie grzywny.
Średnio w ciągu roku łódzkie pogotowie wysyła karetki 200 tysięcy razy. Nie wiadomo dokładnie ile z nich zostało podstępem wezwanych do spraw, które nie mają nic wspólnego z ratowaniem życia. Problem jest na tyle poważny, że wywołał reakcję.
Kosztowna głupota
Przed ludźmi marnującymi cenny czas ratowników pogotowia trudno się ustrzec zawczasu, bowiem dzwoniąc po pomoc kłamią i zapewniają, że „jest im duszno” i „już nie mogą wytrzymać”. Na „ratunek” zostaje wysłana karetka i dopiero na miejscu okazuje się, że wzywającemu w sumie nic nie dolega. - Pan był głodny, więc powinniśmy mu ugotować obiad, a najlepiej iść jeszcze po zakupy, bo w lodówce miał pusto - opowiada o jednym z takich przypadków Marlena Igor, ratowniczka medyczna. Dyrektor łódzkiego pogotowia podaje inne przykłady absurdalnych wezwań. Jak mówi dr Renata Warężak-Kuciel, ktoś miał mieć wytrzeszcz oczu, a po prostu oglądał telewizję, inny zgłaszał pobicie, a karetkę przywitał uśmiechnięty i z zegarkiem w ręku bo „sprawdzał czas dojazdu”. Inne wezwanie było do mężczyzny, którego ratownicy mieli wyprowadzić z mieszkania, bo „nie jest zameldowany tam gdzie pije”.
Pogotowie ma dość tego rodzaju wezwań, które zajmują cenny czas ratowników. Gdy oni będą pędzić do pana, który zapragnął zupki, w innej części miasta na pomoc dłużej może czekać ofiara wypadku. Dlatego ratownicy mają teraz wzywać za każdym razem policję, gdy stwierdzą, że ktoś ewidentnie marnuje ich czas. Może to oznaczać duże koszty dla żartownisiów. Maksymalnie 1,5 tysiąca złotych. Pan od zupki zapłacił złotych 500. Przedstawiciele NFZ proszą, żeby nie traktować karetki pogotowia jako „przychodni lekarskiej na kółkach”. - Kiedy Państwu się wydaje, że umieracie w święta z przejedzenia, to nie dzwońcie po pogotowie, tylko swoje kroki najpierw skierujcie do punktu nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej - apeluje Anna Leder z NFZ w Łodzi.
Autor: mk//gak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN