Za dwa tygodnie usiądzie w ławce, by zdawać egzamin dojrzałości. Ale egzamin z dorosłego życia zdaje już od marca. To wtedy nauczyciele Oli donieśli na nią do prokuratury za wpisy na blogu, w których ich krytykowała. Prokuratorzy właśnie wszczęli śledztwo, z paragrafu, za który grozi nawet do roku więzienia. – Teraz staram się myśleć tylko o maturze - mówi uczennica. - Nie będziemy czekać z decyzjami - odpowiadają śledczy. I mają problem, bo nauczyciele właśnie uznali, że przesadzili.
Ta historia zaczyna się w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy to na swoim blogu zatytułowanym "Stan Nirvany" ambitna uczennica i wiceszefowa szkolnego samorządu Ola zamieszcza wpis, w którym ironizuje na temat jednego ze swoich nauczycieli. Przez następnych kilka miesięcy wpisów z identycznym lejtmotywem pojawia się na blogu jeszcze kilka. - Może ze cztery. Wszystkie skasowałam już dawno temu - mówi dzisiaj uczennica. Sprawdzić nie możemy, bo Ola od marca swojego bloga chroni hasłem.
Ale maturzystka ma w marcu słabszy refleks niż dyrektorka jej liceum Ewa Kalińska. Dzięki niemu pani dyrektor dowiaduje się wówczas, że podopieczna ma ją za "wiedźmę". Fragmenty wpisów pokazuje wychowawczyni maturzystki. Ona również nie może być zadowolona, bo okazuje się, że "mysys grejsjana (to właśnie nauczycielka - red.) coraz bardziej ją wk... (denerwuje) doprowadza do furii" i z tego powodu Ola "jest już o krok od podjęcia decyzji o rzuceniu szkoły na rzecz dożywotniego zamiatania ulic". - Co z pewnością sprawiałoby mi większą radość i satysfakcję niż słuchanie o jej nowych tipsach, golfach, butach i diecie pączkowo-batonikowej - bloguje dziewczyna.
Matura, e-literatura, prokuratura
Szkoła, która postawą Oli i jej osiągnięciami chwali się na stronie internetowej, zaczyna kipieć na korytarzach. - Kiedy to wszystko się zaczęło, miałam straszne problemy. Nie mogłam się na niczym skupić, bo nie wiedziałam co teraz będzie, co zadecydują - wspomina dzisiaj maturzystka.
Jeszcze w marcu nauczyciele dochodzą do wniosku, że sami problemu nie rozwiążą i że musi pomóc im w tym prokurator. Dziesięcioro pedagogów - w tym dyrektor - podpisuje się pod zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa przez uczennicę i kieruje pismo do brzezińskiej prokuratury.
Ta przez miesiąc zastanawia się co zrobić z feralnym blogiem. W końcu decyduje: - Podjęto decyzję o wszczęciu śledztwa z artykułu 226 K.K., czyli znieważenia funkcjonariusza publicznego, a takim jest nauczyciel - wyjaśnia nam Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Za to przestępstwo grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do roku.
- Zakres czynności jest bardzo duży. Ciągle przesłuchujemy kolejnych świadków. Musimy rzetelnie wyjaśnić tę sprawę - podkreśla rzecznik. - To wszystko rzeczywiście się dzieje. Ja byłam już przesłuchana - potwierdza maturzystka. Swoich racji nadal jest jednak pewna: - Tam nie było żadnych wulgaryzmów. Wszystko pisałam z przymrużeniem oka, z dużą nutą ironii, na śmiesznie "o tych wiedźmach". Uważam, że nie napisałam niczego na tyle obraźliwego, by oddawać sprawę do prokuratury - podkreśla Ola.
Szczerze (?) "przepraszam"
Ale jej nauczyciele poczuli się dotknięci wcale nie na żarty. Pani dyrektor odbyła z uczennicą poważną rozmowę (później było ich jeszcze kilka) przy klasie i zaleciła wizytę z mamą u psychologa.
- Postawa nauczycieli była kategoryczna, co dało się zaobserwować także podczas przesłuchań - zdradza Kopania. - W pierwszej kolejności obniżono mi ocenę ze sprawowania - przypomina sobie z kolei maturzystka. - Ale teraz jest już spokojnie, najgorsze minęło - dodaje.
W tym, że problem stał się mniej palący, spory wkład miała sama blogerka. Bo choć od początku uważała, że na przesłuchiwanie przez śledczych nie zasłużyła, to przed nauczycielami się ukorzyła. - Z wychowawczynią rozmawiałam tak prywatnie. Nawet się razem popłakałyśmy. Powiedziała, że mi wybacza i że jej przykro, że znalazłam się w takiej sytuacji. Z panią dyrektor rozmawiałam kilka razy, ale tu sytuacja jest inna. Nadal jest strasznie chłodna - opowiada uczennica.
Dyrektor Kalińska nie chce o sprawie rozmawiać. - Ola przeprosiła i pani dyrektor uznała sprawę za zakończoną - przekazuje jej stanowisko pracownica sekretariatu liceum im. Iwaszkiewicza. Po chwili dodaje, że sama również podpisuje się pod tymi słowami bo "cała sprawa dotyczyła także jej osobiście".
Urażeni zapominają
Prokuratorzy "chcą ocenić tę sytuację jak najszybciej". Od wtorku przy podejmowaniu decyzji będą mogli (ale nie musieli) spojrzeć także na zmianę stanowiska tych, którzy wezwali ich na pomoc. Do brzezińskiej prokuratury wpłynęły właśnie dwa pisma - pierwsze podpisane przez panią dyrektor, drugie przez jedną z nauczycielek. Ze względu na radykalną "zmianę zachowania swojej uczennicy na lepsze" proszą w nich o umorzenie całej sprawy.
- Nie będziemy czekać z decyzją. Chcemy żeby była rozsądna, wyważona i słuszna - podkreśla Kopania. Kilka razy powtarza, że "śledczy nie przesądzają o wynikach postępowania". Kiedy pytam, czy to sugestia, że śledztwo zostanie umorzone, rzecznik rzuca tylko krótkie "zobaczymy".
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: TVN24