Rozumiem, że jest wiele sił na świecie, które bardzo chcą dezawuować i podważać strategiczny sojusz amerykańsko-polski, natomiast strasznie dziwi mnie to, że duża część polityków w Polsce próbuje robić to samo - mówił w "Tak jest" w TVN24 prezydencki rzecznik Błażej Spychalski. Odniósł się do wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA i zdjęcia, na którym polski prezydent stoi obok siedzącego Donalda Trumpa.
We wtorek prezydent Andrzej Duda spotkał się w Białym Domu w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem, gdzie m.in. doszło do podpisania wspólnej polsko-amerykańskiej deklaracji dotyczącej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności, energetyki oraz wymiany handlowej i inwestycji.
Wizytę w Waszyngtonie krytykowali m.in. politycy opozycji. Kontrowersje wzbudziła fotografia opublikowana przez stronę amerykańską, na której prezydent Duda stoi obok siedzącego Donalda Trumpa.
"Dziwi mnie, że duża część polityków w kraju robi to samo"
- Jestem niesamowicie zaskoczony, że duża część polityków w Polsce tak strasznie krytykuje właśnie to zdjęcie - powiedział rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
W jego ocenie, wizyta Andrzeja Dudy w USA była "niezmiernie udana" i "bardzo ważna".
- Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę sekwencję. Najpierw 17 września i szczyt Inicjatywy Trójmorza. Pan prezydent podpisuje tam porozumienie o utworzeniu funduszu Trójmorza, który już zaczyna działać w sposób formalny (...) Niejako jako emisariusz leci do Stanów Zjednoczonych jeszcze tego samego dnia. Spotyka się po raz kolejny z panem prezydentem Trumpem i podpisują bardzo ważne dla Polski porozumienie, czy deklarację między innymi w sferze bezpieczeństwa, która z naszego punktu widzenia jest niezmiernie istotna - wymieniał.
Powiedział, że krytyka wizyty Andrzeja Dudy w Waszyngtonie "ma przykryć ten wielki sukces pana prezydenta". - Rozumiem, że jest wiele sił na świecie, które bardzo chcą dezawuować i podważać ten strategiczny sojusz amerykańsko-polski, natomiast strasznie dziwi mnie to, że duża część polityków tutaj w kraju, w Polsce, próbuje robić to samo - ocenił.
"Nie ma co szukać dziury w całym"
Odnosząc się do pozycji, jaką przyjął prezydent na wspomnianej fotografii, Spychalski zauważył, że "wizyta z natury samej - jak każda wizyta dyplomatyczna - ma swoją część oficjalną i nieoficjalną".
- Część nieoficjalna w wizytach zagranicznych jest w dużej mierze bardzo mocno uzależniona od tego, jakie są prywatne relacje między - w tym wypadku akurat głowami państwa. Podpisanie deklaracji (polsko-amerykańskiej - red.) było w tej części nieoficjalnej. Ona miała być podpisywana na konferencji prasowej, która była po spotkaniu w Gabinecie Owalnym. Tego Gabinetu Owalnego nie było w ogóle w programie wizyty - tłumaczył rzecznik prezydenta.
- Pan prezydent Donald Trump zaprosił pana prezydenta Andrzeja Dudę do siebie do gabinetu właśnie z uwagi na bardzo dobre relacje osobiste. Panowie tam rozmawiali i padła propozycja: w takim razie może podpiszemy (deklarację - red.) tu. Na konferencji prasowej przedstawimy dokument. Tak to się odbyło. Nie ma co szukać, moim zdaniem, dziury w całym - kontynuował.
"Efekty tych bardzo dobrych relacji w Polsce są"
Spychalski podkreślił, że celem polityki Andrzeja Dudy w zakresie bezpieczeństwa jest budowanie jak najlepszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi. - Efekty tych bardzo dobrych relacji w Polsce są - stwierdził.
- Budujemy tarczę antyrakietową, amerykańskie wojska stacjonują rotacyjnie - wskazał.
Pytany, co konkretnego zostało zapisane w deklaracji, powiedział: - W Stanach Zjednoczonych także obowiązuje prawo.
Wyjaśnił, że prezydent Donald Trump zwrócił się do Senatu, "żeby ten podjął działania, policzył jaka wersja obecności wojsk amerykańskich w Polsce będzie najlepsza".
- To już ma miejsce. Za chwilę te warianty zostaną przedstawione (…) To się toczy. Polityka ma to do siebie, że musi się odbyć ileś ruchów i spotkań, żeby ten konkret na samym końcu powstał - mówił rzecznik.
Autor: js//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24