Biskup Tadeusz Pieronek podkreślił w "Kropce nad i" w TVN24, że nowelizacja ustawy o IPN, wskutek której karane ma być m.in. przypisywanie Polakom współudziału w zbrodniach hitlerowskich, jest "rozwiązaniem siłowym". - Było wiele przypadków współuczestnictwa Polaków w pogromach. Potem się to tuszowało i uważa się, że jesteśmy czyściutcy jak baranek. Nie jesteśmy - dodał.
Polski parlament pracuje nad nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która wprowadza między innymi kary dla tego, kto "publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność" za zbrodnie niemieckie. Nowelizację przegłosował już Sejm, a planowana zmiana spotkała się z krytyką władz Izraela.
Biskup Tadeusz Pieronek ocenił, że podczas tworzenia ustawy zabrakło szerokich konsultacji.
- Sami ustawodawcy powinni wyczuć, że to jest materia tak delikatna, że trzeba się długo zastanowić, czy to w ogóle robić. A jeśli tak, to powinni odbyć szerokie konsultacje z ludźmi, którzy włożyli wysiłek w relacje polsko-izraelskie i rozmawiać z rządem Izraela - stwierdził.
"Polacy nie zdali egzaminu"
- Holokaust, który był zaplanowany i systematycznie wykonywany przez zbrodniarzy niemieckich, jest ich dziełem, to prawda.(...) Ale są ludzie uczciwi i nieuczciwi. I nie można mówić, że żaden Polak nie popełnił błędu. Było ich mnóstwo - powiedział hierarcha.
Podkreślił jednak, że za zbrodnie nie odpowiada Polska, lecz poszczególni jej obywatele.
Zdaniem Pieronka nie ma sensu "dzielenie jednego i drugiego narodu na lepszych i gorszych, mówienie, że ten był winien, a drugi nie był ani trochę zaangażowany". Wskazał, że są udokumentowane dziesiątki pogromów, w które było zaangażowanych setki tysięcy ludzi z Polski.
- Jeśli to jest udokumentowane, to dlaczego wycofywać się z tego? Mówić, że jesteśmy niewinni, a wszyscy nam podkładali nogę? - pytał biskup. - Takie przypadki były, a potem się to tuszowało i uważa się, że jesteśmy czyściutcy jak baranek. Nie jesteśmy - dodał.
- Nie będę dyktował ani Senatowi, ani panu prezydentowi rozwiązań. Powiem tyle, że głos pani ambasador Izraela, który mówi, że to zamyka usta ludziom, którzy zostali wskazani Niemcom przez Polaka, a tacy ludzie jeszcze żyją, jest ważny. Ja widzę konieczność uznania prawdy. Prawdy jaką było Auschwitz, Holokaust, wojna - powiedział Pieronek.
- Polacy, poszczególni ludzie, nie zdali egzaminu - ocenił. Jako przykład podał volksdeutschów, którzy "chcieli lepiej przeżyć okupację, a przy okazji zarobić".
"Trzeba ten kryzys załagodzić"
- Mam nadzieję, że ten kryzys dyplomatyczny da się jakoś załagodzić, bo nie ma innego wyjścia, nie ma sensu wchodzić w nową wojnę z narodem żydowskim o to, co jest udokumentowane bardzo dobrze. Chyba żadne inne wydarzenie z II wojny światowej nie jest tak udokumentowane jak Holokaust - zauważył Pieronek.
- Przecież już było prawie dobrze - ocenił biskup relacje polsko-żydowskie. Jak dodał, Kościół ma pod tym względem "bardzo jasną linię", a rozmowy między hierarchami polskimi i żydowskimi są "bardzo dobre". Nic się w naszych kontaktach nie zmieni, strona religijna nakazuje nam żyć z nimi tak jak z każdym innym człowiekiem, każdy człowiek ma godność i prawa, i trzeba go szanować - skwitował.
"Rozwiązanie siłowe"
- Sądzę, że chciano pokazać, jacy my jesteśmy silni, jak potrafimy ustawowo narzucić jakąś prawdę historyczną. A to jest absurdalne, takich rzeczy się nie robi, bo są nieskuteczne - ocenił biskup.
Wyraził nadzieję, że "wygrzebiemy się" z tego kryzysu. Podkreślił, że nowelizacja ustawy jest próbą "rozwiązania siłowego". - Grzywna, więzienie i wszystko będzie w porządku? Nie będzie w porządku - skomentował.
Zdaniem Pieronka przez ustawę "cały świat" dowiedział się o istnieniu terminu "polskie obozy śmierci". - To poszło w świat tak, żeby zamieszać w głowie i to jest niebezpieczne - ocenił.
Przypomniał, że w naszej rzeczywistości funkcjonują określenia przydzielające Polaków do "pierwszego lub drugiego sortu". - To jest droga do takiego traktowania ludzi, że będziemy dzielić ich na lepszych i gorszych, przydzielać sobie prawa, a innym je odbierać - przekonywał.
Rasizm, antysemityzm, nacjonalizm
Biskup Pieronek poruszył również problem rasizmu w Polsce i przypomniał, że istnieją mniej i bardziej radykalne stowarzyszenia, które promują Hitlera czy właśnie rasizm.
- To wybrzmiewa i się nasila, więc bądźmy ostrożni. Od każdego marginesu zaczęły się te okropności, jakim były faszyzm i komunizm. Trzeba gasić ten ogień, który powstaje i się rozszerza, bo jak się rozszerzy, to się go nie opanuje - zaznaczył.
Pieronek podkreślił również, że Kościół dystansuje się od nacjonalizmu i przytoczył słowa arcybiskupa gnieźnieńskiego Stanisława Gadeckiego, który kilka dni temu powiedział, że nacjonalizm "prowadzi do ubóstwiania narodu, a to jest bliskie bałwochwalstwu".
Zdaniem Pieronka "zdrowa część społeczeństwa polskiego nie ma trudności z antysemityzmem" i uważa go za grzech. - Bo jeśli patrzymy na to po chrześcijańsku, to jest to grzech i to wielki grzech - podsumował.
Autor: kc/AG / Źródło: tvn24