Biskup Diecezji Pelplińskiej Ryszard Kasyna postawił na swojej działce budynek, który formalnie, zgodnie z pozwoleniem na budowę, ma być gospodarstwem rolnym. Ale nim nie będzie. Czy biskup jest rolnikiem? Skąd miał tyle pieniędzy? Kto zamieszka w tej okazałej posiadłości? Prześledziliśmy kulisy inwestycji kościelnego hierarchy.
- To będzie dom samotnej matki.
- To będzie dom dziecka.
- To będzie dom dla księży na emeryturze.
- To przecież jest prywatna rezydencja biskupa!
Wielu słyszało o inwestycji, jednak żaden z radnych gminy Stężyca, z którymi rozmawiałem, nie ma pewności, co powstanie we wsi Sikorzyno.
- Jakiś pałac tam powstaje, niech pan jedzie i zobaczy - radzi jeden z samorządowców.
Jadę więc.
Stojący pośród drzew zespół budynków jest w "stanie surowym zamkniętym". Najodpowiedniejszym określeniem wydaje się słowo "rezydencja". Przed wjazdem na posesję stoi tablica: "Ośrodek pastoralno-formacyjny CARITAS".
W środku trzypiętrowego budynku (zaadaptowane przyziemie, parter oraz zaadaptowane wysokie poddasze) niewielkie pokoje, jakby sypialnie, oraz reprezentacyjne sale - po czterdzieści, pięćdziesiąt albo i więcej metrów kwadratowych.
Trwają prace wykończeniowe. Może robotnicy wiedzą, co i dla kogo budują?
- To ma być ośrodek wypoczynkowy - mówią.
- Dla kogo?
- Dla tych, co tak ciężko pracują - odpowiadają. Patrzą po sobie i wybuchają śmiechem.
- Dla jednego takiego, co zapracowany jest - dodają.
Informują, że był tu dzisiaj ksiądz Grzegorz Weis, ale pojechał gdzieś, nie wiedzą, czy jeszcze wróci na budowę. To on kieruje inwestycją, rozlicza się z budowlańcami, płaci za wykonaną pracę.
Ksiądz Grzegorz Weis jest dyrektorem Caritas w Pelplinie. Caritas zaś jest, jak wiadomo, instytucją utrzymującą się z datków ludzi dobrej woli. Z kolei inwestycja - czyli rezydencja, przed którą stoję - warta co najmniej kilka, a może kilkanaście milionów złotych, jest prywatną własnością Ryszarda Kasyny, biskupa z Pelplina. To jego działka, jego budynek, jego rezydencja.
Jaka więc jest rola diecezalnego Caritasu w realizacji tej inwestycji, w szczególności - w finansowaniu budowy prywatnej rezydencji kościelnego hierarchy? To jedno z wielu pytań, na które będę szukać odpowiedzi.
Zacznijmy jednak od początku.
Prawnik z Watykanu w sercu Szwajcarii
Sikorzyno to wieś w gminie Stężyca, w sercu tak zwanej Szwajcarii Kaszubskiej, krainie lasów, jezior i wzgórz morenowych. Znajduje się tu znana na Pomorzu atrakcja, dwór Wybickich (wcześniej Sikorskich - stąd nazwa wsi - Sikorzyno), chętnie odwiedzana przez turystów.
Kilometr dalej na południe znajduje się posiadłość biskupa z Pelplina Ryszarda Kasyny. Teren jest tu pofałdowany. Budynki stoją w niecce otoczonej niewielkim lasem - na uboczu, w zagłębieniu terenu. Naturalnie komponują się z krajobrazem i nie rzucają w oczy, choć z pobliskiej drogi szutrowej dachy zabudowań są dobrze widoczne.
Biskup Ryszard Kasyna jest właścicielem łącznie ponad siedmiu hektarów ziemi w tym miejscu. To w sumie cztery działki, które - jak wynika z ksiąg wieczystych - zakupił w latach 2007-2013. Był już wtedy po święceniach biskupich.
Jego Ekscelencja Ryszard Kasyna święcenia biskupie otrzymał 2 kwietnia 2005 w bazylice Mariackiej w Gdańsku z rąk arcybiskupa Józefa Kowalczyka, nuncjusza apostolskiego w Polsce.
W latach 2005-2012 był biskupem pomocniczym w Archidiecezji Gdańskiej, po czym został przez papieża Benedykta XVI przeniesiony do Pelplina, gdzie został biskupem diecezjalnym. I jest nim do dzisiaj.
Już jako biskup Ryszard Kasyna wszedł do struktur Konferencji Episkopatu Polski i został delegatem ds. duszpasterstwa ludzi morza, a także członkiem Komisji Duchowieństwa, Komisji Mieszanej Biskupi - Wyżsi Przełożeni Zakonni i Rady Prawnej. 25 stycznia 2010 roku papież Benedykt XVI mianował go członkiem Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej - to z kolei najwyższy organ sądowniczy w całym Kościele katolickim, który można porównać do Sądu Najwyższego w systemie świeckim.
Być rolnikiem
Wróćmy jednak do Sikorzyna, do działek będących własnością biskupa Kasyny.
W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego z 2015 roku są one (podobnie jak setki hektarów wokół) określone jako "teren zabudowy zagrodowej". Oznacza to, że ich funkcją jest (tylko i wyłącznie) działalność rolnicza wykonywana przez tak zwanego rolnika indywidualnego (dla uproszczenia w dalszej części tekstu będziemy go nazywać po prostu "rolnikiem").
4 listopada 2016 roku urząd wydał biskupowi pozwolenie na budowę. Pozwolenie dotyczy postawienia budynku mieszkalnego jednorodzinnego z poddaszem użytkowym i budynkiem gospodarczym w zabudowie zagrodowej oraz łącznika między nimi.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami (rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 2002 roku wydane na podstawie Prawa budowlanego) zabudowa typu zagrodowego dotyczy budynków gospodarskich, ale także mieszkalnych. Jednak przepisy wskazują, że budynek mieszkalny musi być przeznaczony dla rolnika, który na tym samym terenie prowadzi swoje gospodarstwo rolne. Inne przepisy (Ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego z 2003 roku) określają, kto jest "rolnikiem". To osoba, która posiada lub dzierżawi nieruchomości rolne (do 300 hektarów), posiada kwalifikacje (wykształcenie) rolnicze, co najmniej od pięciu lat mieszka w gminie - tej samej, w granicach której znajduje się uprawiana przez tę osobę ziemia rolna, i osobiście prowadzi gospodarstwo rolne.
Innymi słowy - odnosząc się bezpośrednio do inwestycji biskupa - Ryszard Kasyna jako inwestor powinien być rolnikiem zamieszkującym w gminie Stężyca, prowadzącym tu działalność rolniczą w momencie wydawania pozwolenia na budowę i w ramach tej nowej inwestycji zakładać w Sikorzynie gospodarstwo rolne.
Gdyby okazało się, że biskup Ryszard Kasyna nie jest rolnikiem w rozumieniu właściwych przepisów, wówczas wydaje się, że nie powinien otrzymać pozwolenia na budowę "zagrody".
A jednak je otrzymał. Dlaczego?
Przepis jest, a jakby go nie było
Czy wydając pozwolenie na budowę dla obiektu "w zabudowie zagrodowej", w tym przypadku urzędnicy sprawdzili, czy inwestor jest rolnikiem? Ewelina Lewicka, dyrektor Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kartuzach, odpowiada, że nie.
"Organ administracji architektoniczno-budowlanej w postępowaniu w przedmiocie zatwierdzenia projektu budowlanego nie jest uprawniony do badania kwalifikacji rolniczych inwestora" - napisała.
Dlaczego?
Argumentacja - w uproszczeniu - jest następująca: przepisy prawa budowlanego wskazują katalog dokumentów, które trzeba złożyć, ubiegając się o pozwolenie na budowę. W tym katalogu nie ma żadnych zaświadczeń czy oświadczeń wskazujących na to, czy inwestor jest rolnikiem, czy nie. Wymienione wyżej warunki bycia rolnikiem określa inna ustawa - prawo o ustroju rolnym. Ale organ architektoniczno-budowlany nie ma prerogatyw, żeby działać na gruncie tej drugiej ustawy.
To kto je ma? Jaka instytucja jest władna, żeby sprawdzić, czy dany inwestor jest rolnikiem, jeśli buduje "zagrodę"?
Główny Urząd Nadzoru Budowlanego oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii (obszar działalności tego resortu to m.in. budownictwo) potwierdzają stanowisko starostwa - organ nie ma prawa żądać dokumentu, który nie jest wymieniony w prawie budowlanym. W przedmiotowej sprawie może oceniać dokumentację projektową, nie rozstrzyga jednak, dla kogo dana inwestycja ma być przeznaczona. Wychodzi więc na to, że nie ma instytucji, która mogłaby sprawdzić, czy osoba ubiegająca się o pozwolenie na budowę rolniczej zagrody jest rolnikiem, czy nie. Tym samym przepis jest martwy.
Ale pytanie pozostaje aktualne: czy biskup Ryszard Kasyna jest rolnikiem - dysponującym stosownym wykształceniem i kwalifikacjami, zamieszkującym gminę Stężyca, prowadzącym tam gospodarstwo rolne?
Urzędnicy wydający pozwolenie na budowę najprawdopodobniej zadawali sobie to samo pytanie. Starostwo Powiatowe w Kartuzach przed wydaniem pozwolenia na budowę zwróciło się do biskupa o to, by dostarczył "dokument potwierdzający prawne i faktyczne posiadanie gospodarstwa rolnego związanego z posiadaną inwestycją". W korespondencji ze starostwem czytam: "jako odpowiedź inwestor złożył pisemne oświadczenie z dnia 12.10.2016 roku, w którym oświadczył, że planuje, by przedmiotowa inwestycja pełniła funkcję określoną w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, czyli zabudowę zagrodową".
Odpowiedź tę można więc interpretować tak, że biskup Ryszard Kasyna potwierdził na piśmie, że planuje otworzyć gospodarstwo rolne i - jako inwestor - zostać rolnikiem.
W piśmie od starostwa czytamy dalej: "oświadczenie zostało złożone pisemnie, inwestor nie określił, jaki rodzaj działalności będzie prowadził i nie wykazał kwalifikacji rolniczych. (…) Opis techniczny projektu budowlanego wskazuje, że powierzchnię gospodarczą budynku gospodarczego z częścią mieszkalną przeznacza się na garaż oraz pomieszczenia do przechowywania przedmiotów i produktów związanych z obsługą budynków oraz prowadzoną działalnością gospodarczą. Na poddaszu natomiast znajdują się pomieszczenia mieszkalne przeznaczone dla sezonowych pracowników".
Pałacyk jednorodzinny
Zatrzymajmy się teraz na chwilę, by spojrzeć na wybudowany obiekt z bliska. Przypomnijmy: biskup otrzymał pozwolenie na budowę budynku jednorodzinnego z poddaszem użytkowym w zabudowie "zagrodowej".
Gospodarstwo rolne biskupa Ryszarda Kasyny w dokumentacji wygląda tak:
W rzeczywistości zaś wygląda tak:
Jak widać, pojęcie "budynku jednorodzinnego z poddaszem użytkowym" jest bardzo szerokie. Cała inwestycja składa się z trzech obiektów: budynku mieszkalnego, gospodarczego i łącznika. Łączna powierzchnia użytkowa to 1250 metrów.
W styczniu 2024 roku pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (PINB) w Kartuzach przeprowadzili kontrolę na placu budowy. Nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości. W informacji na ten temat czytam, że obiekt jest w stanie surowym zamkniętym i że nie stwierdzono, by w budynkach wprowadzono inną funkcję, niż wynika z zatwierdzonej dokumentacji projektowej - czyli, jak na razie, zdaniem urzędników budynek jest przystosowany do funkcji mieszkalnej i prowadzenia gospodarstwa rolnego.
Robotnicy sezonowi z rodzin z trudnościami
Pora na wyjaśnienie, jaki charakter ma mieć przedsięwzięcie zlokalizowane na działce biskupa Ryszarda Kasyny w Sikorzynie. W dokumentacji, złożonej w starostwie powiatowym na etapie wydawania pozwolenia na budowę, biskup planował w swojej zagrodzie udostępniać mieszkania "pracownikom sezonowym" - jak należy sądzić - zatrudnionym w gospodarstwie rolnym. W ten sposób argumentował potrzebę budowy tak wielu pomieszczeń mieszkalnych.
Tymczasem - przypomnijmy: przed wjazdem na posesję stoi tablica informująca, że ma to być (albo już jest) "Centrum pastoralno-formacyjne CARITAS".
Zapytałem księdza Grzegorza Weisa, dyrektora Caritas Diecezji Pelplińskiej, co w istocie ma powstać w tym miejscu.
Oto odpowiedź:
"Nieruchomość nie należy do Caritas Diecezji Pelplińskiej, ale jej właściciel [biskup Ryszard Kasyna - red.] zadeklarował przekazanie jej w przyszłości na cele realizowane przez Caritas i zgodził się na naszą prośbę, aby już teraz umieścić w tym miejscu odpowiednią informację. Nie został jeszcze sprecyzowany rodzaj działalności Centrum, ale w planach mamy stworzenie ośrodka wsparcia, który świadczyłby pomoc małżonkom i rodzinom w trudnościach. W związku z powyższym, jako Dyrektor Caritas Diecezjalnej od początku nadzoruję ową budowę Centrum w Sikorzynie. Dziękujemy za pytania, które uświadomiły nam, że napis na tablicy powinien brzmieć 'Przyszłe Centrum Pastoralno - Formacyjne Caritas'".
A zatem, wbrew wydanemu pozwoleniu na budowę, wbrew pisemnej deklaracji samego biskupa, w miejscu tym nie jest planowana działalność rolnicza.
Co więcej - po lekturze powyższej odpowiedzi od księdza Grzegorza Weisa - nasuwają się kolejne pytania, dotyczące formalnej strony inwestycji. Bo przecież jest to prywatna posiadłość biskupa. Jaki charakter ma więc w tym przedsięwzięciu pelpliński Caritas? Do tego pytania jeszcze wrócimy. Ale najpierw finansowa strona przedsięwzięcia.
Faktura? Nie nasz problem
Dotarliśmy do dwóch przedsiębiorców wykonawców, którzy świadczyli swoje usługi na budowie biskupa Ryszarda Kasyny. Zdecydowali się z nami porozmawiać, zastrzegając jednak, że muszą pozostać anonimowi.
Współpracę zaproponował im dyrektor Caritas w Pelplinie, ksiądz Grzegorz Weis - to on ich "rekrutował". Od początku - w obydwu przypadkach - nie było mowy o wystawieniu faktury. Gdy przyszło do rozliczenia, ksiądz Grzegorz Weis wyciągał plik banknotów (chodzi o kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych), odliczał pieniądze i wręczał. Przedsiębiorcy kwitowali odbiór na kartce papieru, która jednak nie była żadnym urzędowym dokumentem.
Czy często zdarza się, że zlecenia dla innych niż Kościół instytucji tak wyglądają? Czy to rozpowszechniony zwyczaj, żeby takie kwoty przechodziły "z ręki do ręki", w gotówce, nie zostawiając śladu w oficjalnych dokumentach?
- Nie, to nie jest powszechne - odpowiedział jeden z przedsiębiorców. - W ten sposób rozliczam się tylko z Kościołem. Zawsze gotówką, bez żadnej faktury. Już wiele kościołów wybudowałem, w całej Polsce będzie z siedem.
O takie właśnie rozliczenia - gotówkowe i bez faktury - zapytałem księdza Grzegorza Weisa. Nie zaprzeczył, że przynajmniej część robót rozliczana była w ten sposób. Odpowiedział: "zawiadamiam, że obowiązek wystawiania dokumentów księgowych i odprowadzania należnych podatków ciąży na wykonawcach".
Pytania do biskupa
Chciałem porozmawiać z pelplińskim hierarchą o jego inwestycji. Nie dostałem jednak odpowiedzi na prośbę o spotkanie. Rzecznik kurii wysłał mi jedynie krótką wiadomość.
Przytaczam ją w całości:
"W imieniu biskupa Ryszarda Kasyny informuję, że Centrum Pastoralno-Formacyjne Caritas w Sikorzynie formalnie jeszcze nie istnieje. Od 6 lat jest w fazie budowy i prawdopodobnie jeszcze ok. 3-4 lat tenże etap będzie realizowany. Stąd trudno dzisiaj opisywać rzeczywistość, która wprawdzie już zewnętrznie jest widoczna, lecz jeszcze niefunkcjonująca" - napisał rzecznik prasowy kurii ks. Ireneusz Smagliński.
Ponownie poprosiłem o rozmowę z biskupem, bez efektu. Rzecznik kurii poprosił o przesłanie pytań mailem.
Oto one:
- Czy w momencie ubiegania się o pozwolenie na budowę biskup Ryszard Kasyna był rolnikiem? Czy posiadał wykształcenie (kwalifikacje) rolnicze? Czy prowadził gospodarstwo rolne? Czy od 2011 roku biskup był zameldowany w gminie Stężyca?
- Czy Centrum Pastoralno-Formacyjne CARITAS to nazwa prowadzenia działalności rolniczej?
- Czy deklaracja przekazania obiektu na potrzeby Caritas ma formę pisemną, czy ustną? Kiedy to przekazanie ma zostać zrealizowane?
- Czy będzie to odpłatne lub nieodpłatne przekazanie własności? Jeśli tak - jakiemu konkretnie podmiotowi zostanie obiekt przekazany? Jeśli to przekazanie będzie odpłatne (nastąpi sprzedaż nieruchomości), to za jaką kwotę?
- Czy biskup nie widzi w tym nic niewłaściwego, że dyrektor Caritas prowadzi inwestycję, która - formalnie rzecz biorąc - jest prywatną inwestycją, prywatnym majątkiem biskupa?
- Ile kosztowała dotychczas budowa obiektu i ile jeszcze będzie kosztowała (jaka jest ostateczna kwota, za którą zostanie zrealizowana inwestycja)? Kto finansuje tę inwestycję? Czy są to prywatne środki biskupa, czy też środki Caritas, a może Diecezji? Czy za wykonywane usługi budowlane wystawiane są faktury? Kto widnieje na fakturach jako płatnik?
- A jeśli inwestycja finansowana jest z prywatnych środków biskupa - w jaki sposób biskup zgromadził taki majątek?
Do odpowiedzi na te pytania wrócimy za chwilę.
Zamiast stajni - hotel z gastronomią
30 stycznia 2017 roku teren działek biskupa Ryszarda Kasyny zmienił swoją funkcję - Rada Gminy Stężyca uchwaliła w tym miejscu nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Jak wynika z naszej korespondencji z urzędem, biskup zabiegał o to trzykrotnie - składał stosowne wnioski w latach 2009, 2014 i 2015. Wnioskował o możliwość wybudowania stajni czy drewutni, o pozwolenie na niwelację terenu czy zmianę szerokości drogi dojazdowej.
Jednak zmiana, która rzeczywiście nastąpiła, nie dotyczyła takich szczegółów jak droga dojazdowa czy drewutnia. Zmieniła się - w sposób zasadniczy - funkcja tego terenu. Od stycznia 2017 roku (zamiast dotychczasowej funkcji rolniczej) miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w tym miejscu przewiduje nowe funkcje:
- centra konferencyjne,
- obiekty kultu religijnego i kultury,
- usługi opieki zdrowotnej i rehabilitacji,
- usługi opieki społecznej i domy dla osób starszych,
- usługi hotelowe i pensjonatowe,
- usługi gastronomii.
Czyli działka została "odrolniona".
Czy należy doszukiwać się w tym sytuacji nadzwyczajnej? Z danych udostępnionych przez Gminę Stężyca (jako jedna z niewielu w Polsce w stu procentach jest pokryta planami zagospodarowania) wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat (2018-2023) złożono w sumie 317 wniosków w sprawie zmiany planu zagospodarowania i wszystkie zostały rozpatrzone pozytywnie. Biskup Ryszard Kasyna był więc jednym z wielu wnioskodawców.
Tak czy inaczej, gdyby teraz biskup chciał zabudować swoją działkę, mógłby postawić kościół, hotel lub szpital. Tak jest od 2017 roku. Czy to ma znaczenie dla inwestycji biskupa? Nie ma. Pozwolenie na budowę (gospodarstwa rolnego - budynku jednorodzinnego w zabudowie zagrodowej) zostało wydane w 2016 roku, więc przed wejściem w życie nowego planu. A zatem - jak potwierdza nam PINB w Kartuzach - inwestycja powinna być realizowana według postanowień tego pozwolenia (które w żaden sposób nie zostało zmienione), więc powinna być "zabudową zagrodową" służącą celom rolniczym.
Pieniądze biskupa - tajemnica Kościoła
Na odpowiedź biskupa na przytoczone powyżej pytania czekam tydzień.
Odpowiedział znów rzecznik kurii, ks. Ireneusz Smagliński. Tę odpowiedź również przytaczam w całości:
"Inwestycja jest inwestycją prywatną, finansowaną ze środków własnych pochodzących z legalnych źródeł, z wyłączeniem jakiegokolwiek współfinansowania ze strony innych osób fizycznych czy też prawnych.
Inwestycja - jeszcze niezakończona - realizowana jest zgodnie z przepisami prawa, tj. z zapewnieniem właściwego nadzoru ze strony kierownika budowy oraz w oparciu o prawomocną decyzję o pozwoleniu na budowę.
Trwają konsultacje [choć plan zmieniono 7 lat wcześniej - red.] w przedmiocie zmiany decyzji o pozwoleniu na budowę w celu modyfikacji charakteru inwestycji w oparciu o aktualnie obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
Zamysł odnośnie do celu inwestycji zmieniał się i ostatecznie zostanie ona przeznaczona na działalność Caritas; nie zostało jeszcze ustalone, na jakich zasadach zostanie przekazana własność nieruchomości na kościelną osobę prawną, ale na pewno będzie to czynność nieodpłatna".
Po tych odpowiedziach napisałem do kurii jeszcze raz.
Chciałem wiedzieć, ile zarabia biskup Ryszard Kasyna, w jaki sposób zgromadził środki na wybudowanie rezydencji, a także jaki jest koszt budowy tego obiektu. Poprosiłem o wgląd w faktury (jeśli choćby część inwestycji jest rozliczana za pomocą faktur). Zapytałem też, jaka część inwestycji została rozliczna bez faktur - gotówką "z ręki do ręki".
Do dnia publikacji nie nadeszła żadna odpowiedź.
Normalna patologia
Próbę prześwietlenia inwestycji w Sikorzynie opisałem ekspertowi od kościelnych finansów - profesorowi Uniwersytetu Warszawskiego, dr hab. Pawłowi Boreckiemu z Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji UW.
- Stawiam hipotezę, że prawdopodobne mamy w tym przypadku do czynienia ze złamaniem prawa świeckiego i kanonicznego - stwierdza po zapoznaniu się z moimi ustaleniami. - Po pierwsze, widzę tu możliwość naruszenia artykułu 296 Kodeksu karnego.
Artykuł 296 Kodeksu karnego wskazuje, że "kto, będąc obowiązany (…) do zajmowania się sprawami majątkowymi (…) osoby fizycznej, prawnej albo jednostki organizacyjnej nie mającej osobowości prawnej, przez nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku, wyrządza jej znaczną szkodę majątkową, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Ponadto - "jeżeli sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
- Moim zdaniem zachodzi tu podejrzenie, że biskup wykorzystuje majątek Kościoła do wybudowania sobie rezydencji, zatem wyrządza szkodę majątkową instytucji, która została mu powierzona: Diecezji Pelpińskiej, ewentualnie także Caritas tejże diecezji - ocenia prawnik.
- Ale z tego, co wynika z przesyłanych mi informacji, cały obiekt został wybudowany ze środków prywatnych biskupa - odpowiadam, mając na uwadze informacje nadsyłane z kurii.
- A skąd biskup ma takie pieniądze? - pyta prof. Borecki.
- Nie odpowiedział na to pytanie.
- No właśnie - ciągnie prof. Paweł Borecki. - Biskup nie prowadzi działalności gospodarczej. On nie zarabia pieniędzy poza Kościołem. Dostaje ewentualnie pensję - formalnie od kurii, która mu podlega. I to wszystko. Zatem, jeżeli ma pieniądze na wybudowanie takiej okazałej rezydencji, to nadal są to pieniądze pochodzące z Kościoła, czyli jednostki prawnej, którą sam kieruje. W tym przypadku trzeba zadawać pytanie: skąd biskup wziął na to pieniądze? W mojej ocenie w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której środki osoby prawnej - diecezji, Kościoła, a może Caritas diecezjalnej - są wykorzystywane na realizację prywatnej inwestycji. Proszę pamiętać, że zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego biskup diecezjalny jest w swych działaniach prawnych integralnie związany z powierzoną mu diecezją. Jest jej organem w obrocie prawnym. Podlega mu także Caritas diecezjalne. Może usunąć, wedle swego uznania, dyrektora tej jednostki. W myśl Kanonu 391 KPK do biskupa diecezjalnego należy rządzenie powierzoną mu diecezją, z władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, zgodnie z przepisami prawa.
- Z tego, co twierdzą rzecznik kurii i dyrektor Caritas w Pelplinie, ma tam być prowadzony ośrodek Caritas. Więc budowa dotyczy ośrodka dla rodzin z trudnościami - stwierdzam, wchodząc w rolę adwokata biskupa.
- A z czego to wynika? Podpisano jakąś umowę, jakiś akt notarialny czy chociażby list intencyjny? - pyta prawnik.
- O niczym takim kuria nie wspomina.
- Więc nie ma tematu - stwierdza profesor. - Ja nie uwierzę w te słowa, dopóki nie zobaczę stosownych dokumentów, na przykład aktu notarialnego przekazującego własność nieruchomości na rzecz Caritas Diecezji Pelpińskiej. Proszę poza tym pamiętać, że każdą darowiznę można odwołać ze względu na rażącą niewdzięczność obdarowanego.
- A jeśli chodzi o prawo kanoniczne, czy też pan widzi w tej mierze nieprawidłowości?
- Tu także widzę możliwość naruszenia Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r. Po pierwsze, możliwy jest ten sam zarzut, co w przypadku prawa świeckiego, czyli wykorzystywanie środków Kościoła na realizację prywatnej inwestycji. Po drugie zaś, zgodnie z kanonem 387 KPK z 1983 r. biskup diecezjalny ma obowiązek dawać przykład świętości, zwłaszcza poprzez prostotę życia. Opisany przypadek tymczasem nie wskazuje, że biskup Kasyna ma żyć skromnie, prosto. W polskich warunkach, zgodnie z ustaleniami Konferencji Episkopatu Polski sprzed wielu lat, co do zasady biskupowi na emeryturze przysługuje dwupokojowe mieszkanie. A budowanie rezydencji to z pewnością nie jest skromne, proste życie.
- Kto rozlicza biskupa z ewentualnego naruszania przepisów prawa kanonicznego?
- Stolica Apostolska bezpośrednio, ewentualnie działając za pośrednictwem nuncjusza apostolskiego. Ale z Pelplina, z kaszubskich lasów, do Watykanu jest naprawdę daleko.
Omerta
Próbuję podsumować. Nie wiadomo, ile kosztuje inwestycja. Nie ma pewności, czy będzie ona służyła celom publicznym, czy prywatnym (o tym, że ma służyć celom publicznym, świadczy tylko deklaracja rzecznika kurii wypowiadającego się w imieniu biskupa). Nie można sprawdzić, skąd pochodzą pieniądze na jej realizację, kto je zarobił i w jaki sposób (tu również mamy tylko ogólnikową deklarację rzecznika kurii, że pochodzą z "legalnych źródeł" i że są własnością "Inwestora"). Nie wiadomo, jak te środki stały się własnością biskupa ("Inwestora"). Wiadomo jednak, że - przynajmniej w części - płatności odbywają się bez wystawiania faktur, więc przepływy finansowe pozostają poza sferą objętą państwowym systemem podatkowym.
- Nie wie prawica, co czyni lewica - wchodzi mi w słowo profesor Paweł Borecki. - A resztę gwarantuje omerta, czyli zmowa milczenia, niczym w sycylijskiej mafii.
- Biskup zaś nie odpowiada na większość naszych pytań, bo nie musi - kontynuuję. - Nie jest funkcjonariuszem publicznym, więc w tym przypadku nie obowiązuje go ustawa o dostępie do informacji publicznej.
- Takie sytuacje, tajemnicze inwestycje Kościoła, to norma w Polsce - stwierdza profesor. - Kościół nie spowiada się przed mediami czy fiskusem. W zakresie dochodów pochodzących z niegospodarczej działalności statutowej (czyli na przykład z datków - red.) Kościół nie płaci w ogóle podatku dochodowego od osób prawnych i nie ma nawet obowiązku prowadzenia dokumentacji podatkowej wymaganej przez ustawę z 1997 r. [ordynacja podatkowa - red.]. To jest istne kuriozum! Biskupi, w przeciwieństwie do wikarych i proboszczów, nie są realnie objęci efektywnym systemem opodatkowania przychodów z tytułu dokonanych przez nich posług religijnych. Mogą, ale nie muszą z tego tytuł płacić zryczałtowanego podatku dochodowego. Mamy tu modelowy przykład patologii, jaka panuje w stosunkach państwo-Kościół.
- O czym według pana świadczy opisany przypadek rezydencji w Sikorzynie? - pytam na koniec.
- O tym, że należy uszczelnić polskie prawo, ukrócić niejasne i nietransparentne przepływy finansowe w Kościele katolickim i w ogóle w innych kościołach oraz związkach wyznaniowych - odpowiada Paweł Borecki. - Krajowa Administracja Skarbowa powinna sprawować nad tym kontrolę, bowiem obecnie nad finansami Kościoła i innych związków wyznaniowych w zdecydowanej mierze kontroli nie ma. Po wyborach 15 października 2023 r. i zmianie władzy tyle się mówi o uporządkowaniu i uregulowaniu stosunków państwo-Kościół. Ten przypadek pokazuje, jak wiele jest do zrobienia w całej wspomnianej dziedzinie.
- Wierzy pan, że uda się to zrobić?
- Osobiście jestem sceptykiem. Nie mam łaski wiary. I nie tylko w tym zakresie.
Skomplikowane analizy
Krótko przed publikacją z nieoficjalnego źródła dowiaduję się, że kilka lat temu Gminne Przedsiębiorstwo Komunalne wybudowało biskupowi wodociąg za darmo.
Bo, co prawda, budowa wodociągu jest obowiązkiem gminy, ale dotyczy to jedynie tzw. głównej nitki, rurociągu. Tymczasem pokrycie kosztów tzw. przyłącza leży już po stronie właściciela nieruchomości.
- Albo przynajmniej partycypuje w kosztach - zaznacza nasze źródło. I twierdzi: - Biskup nie zapłacił ani grosza. Podobnie jak w styczniu tego roku nie zapłacił za wywóz śmieci z działki. Gminne Przedsiębiorstwo Komunalne zabrało mu te odpady, głównie budowalne. Zwykły mieszkaniec musiałby zapłacić za taką usługę kilka tysięcy złotych. Biskup nie musiał, to miała być przysługa ze strony gminy.
Żeby zrozumieć o co w tym chodzi, konieczny jest rzut oka na mapkę z liniami wodociągu.
Na powyższej mapce kolorem jasnoniebieskim zaznaczono odcinek głównej sieci wodociągowej, czyli tak zwaną nitkę; kolorem żółtym nitkę prowadzącą do sąsiedniego gospodarstwa rolnego, zaś kolorem czerwonym - nitkę prowadzącą do rezydencji biskupa Ryszarda Kasyny.
Wysłałem do Gminnego Przedsiębiorstwa Komunalnego (spółka całkowicie zależna od Gminy Stężyca) szereg pytań, między innymi o to, ile kosztowała i kto sfinansował budowę odcinka prowadzącego wprost do rezydencji biskupa (kolor czerwony), kto sfinansował budowę odcinka sieci do sąsiedniego gospodarstwa (kolor żółty), a także ile wynosi obecnie czas oczekiwania w gminie na wybudowanie wodociągu i ile wniosków czeka w kolejce. Zapytałem też o wywóz śmieci z budowy biskupa - czy zdarzenie takie miało miejsce, a jeśli tak - kto za to zapłacił.
O to samo zapytałem kurię pelplińską oraz księdza Grzegorza Weisa z pelplińskiego Caritasu.
Kuria i dyrektor Caritasu nie odpowiedzieli - nie odpisali na maila.
GPK stwierdziło, że udzielenie odpowiedzi w tym przypadku wymaga "licznych, czasochłonnych działań związanych z zebraniem i analizą szeregu dokumentów". Pracownicy Gminnego Przedsiębiorstwa Komunalnego potrzebują na to dwa miesiące. Odpowiedzą do 26 kwietnia tego roku.
To data przypadająca już po wyborach samorządowych (7 kwietnia) i ich ewentualnej drugiej turze (21 kwietnia). W tych wyborach obecny wójt gminy Stężyca Tomasz Brzoskowski będzie się starał o reelekcję.
Czy w momencie ubiegania się o pozwolenie na budowę biskup Ryszard Kasyna był rolnikiem? Czy posiadał wykształcenie (kwalifikacje) rolnicze? Czy prowadził gospodarstwo rolne? Czy od 2011 roku biskup był zameldowany w gminie Stężyca?
Czy Centrum Pastoralno-Formacyjne CARITAS to nazwa prowadzenia działalności rolniczej?
Czy deklaracja przekazania obiektu na potrzeby Caritas ma formę pisemną, czy ustną? Kiedy to przekazanie ma zostać zrealizowane?
Czy będzie to odpłatne lub nieodpłatne przekazanie własności? Jeśli tak - jakiemu konkretnie podmiotowi zostanie obiekt przekazany? Jeśli to przekazanie będzie odpłatne (nastąpi sprzedaż nieruchomości), to za jaką kwotę?
Czy biskup nie widzi w tym nic niewłaściwego, że dyrektor Caritas prowadzi inwestycję, która - formalnie rzecz biorąc - jest prywatną inwestycją, prywatnym majątkiem biskupa?
Ile kosztowała dotychczas budowa obiektu i ile jeszcze będzie kosztowała (jaka jest ostateczna kwota, za którą zostanie zrealizowana inwestycja)? Kto finansuje tę inwestycję? Czy są to prywatne środki biskupa, czy też środki Caritas, a może Diecezji? Czy za wykonywane usługi budowlane wystawiane są faktury? Kto widnieje na fakturach jako płatnik?
A jeśli inwestycja finansowana jest z prywatnych środków biskupa - w jaki sposób biskup zgromadził taki majątek?
centra konferencyjne,
obiekty kultu religijnego i kultury,
usługi opieki zdrowotnej i rehabilitacji,
usługi opieki społecznej i domy dla osób starszych,
usługi hotelowe i pensjonatowe,
usługi gastronomii.
Autorka/Autor: Tomasz Słomczyński / m
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adam Warżawa / PAP