- Jeżeli ludzie mają problem, a ja nie jestem w stanie znaleźć długofalowego rozwiązania szybko, to wtedy robię protezę - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jan Krzysztof Bielecki, komentując decyzję premiera Donalda Tuska o otwarciu bramek na A1. - Może to nie jest najbardziej finezyjne, ale ma służyć ludziom - dodał.
W środę na konferencji prasowej premier Donald Tusk poinformował o otwarciu bramek na A1.
- Podjęliśmy decyzję, aby zwolnić z opłat kierowców we wszystkie weekendy sierpniowe, które nam pozostały. Tu nie chodzi o zwolnienie z opłat, bo to jest nasza strata i trzeba będzie ją pokryć, ale chodzi o otwarcie bramek, co powinno zmniejszyć (...) korki i dzięki temu być może unikniemy takich tasiemcowych, wielogodzinnych korków - powiedział szef rządu. Dodał, że zwolnienie będzie obowiązywało od piątku od godz. 16 do północy w niedzielę. W przypadku długiego, sierpniowego weekendu ta decyzja będzie obowiązywała od czwartku. Rząd przeanalizuje też, czy podobna decyzja nie powinna dotyczyć także dnia Wszystkich Świętych. Z informacji resortu infrastruktury wynika, że bramki mają być otwarte na wszystkich wjazdach na autostradę i zjazdach na odcinku od Torunia do Gdańska. Kierowcy jadący w tym czasie nie będą musieli płacić prawie 30 zł za przejazd tym odcinkiem autostrady A1. Pierwsze bramki na tym odcinku znajdują się w miejscowości Nowa Wieś w okolicach Torunia, ostatnie w Rusocinie w okolicach Gdańska. Koszt tej decyzji nie powinien przekroczyć 20 mln zł.
"Mamy troszeczkę komplikacji"
- Rząd musiał policzyć ile to kosztuje. To pierwszy punkt zawsze. Drugi: jak ewentualnie zrefinansować stratę dla Krajowego Funduszu Drogownictwa. I po trzecie: kierować się prawdopodobnie taką zasadą, że to dla bezpieczeństwa ruchu, dla płynności ruchu - komentował na antenie TVN24 Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze.
- Mamy troszeczkę komplikacji przy tym systemie autostradowym, dlatego że A1 to wynik koncesji udzielonych w 1995 roku, zupełnie prehistorycznych czasach - dodał.
"Może to nie jest najbardziej finezyjne, ale ma służyć ludziom"
Jak ocenił, decyzja premiera o otwarciu bramek to chęć "doraźnego przecięcia zamieszanie". - To jest bardzo dużo pieniędzy publicznych, duża decyzja, ale bezpieczeństwo się liczy i trzeba cały czas pracować nad tym docelowym rozwiązaniem - stwierdził. Zdaniem Bieleckiego, rząd z jednej strony powinien wiedzieć czego chce, a z drugiej strony umieć słuchać ludzi. - Jeżeli ludzie mają problem, a ja nie jestem w stanie znaleźć długofalowego rozwiązania szybko, to wtedy robię protezę - stwierdził Bielecki. - Może to nie jest najbardziej finezyjne, ale to ma służyć ludziom - dodał.
Autor: kde//gak / Źródło: tvn24