Biegli zakończyli prace w Smoleńsku. Z próbkami wracają do Polski

Polscy eksperci prowadzili w Smoleńsku prace od 22 lipca
Polscy eksperci prowadzili w Smoleńsku prace od 22 lipca
Źródło: tvn24
Biegli zakończyli prace w Smoleńsku; zabezpieczono ponad 300 próbek, które polski prokurator oraz czterech biegłych przewożą obecnie do kraju - poinformowała w czwartek Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Biegli pobierali próbki z elementów foteli samolotu Tu-154M, a także z pojedynczych elementów z wraku samolotu znajdujących się w workach zabezpieczających fotele - poinformowała prokuratura.- Próbki znajdują się w dyspozycji prokuratora realizującego czynności w Smoleńsku i aktualnie są przewożone bezpośrednio do Polski. Dodatkowo przewożona jest dokumentacja fotograficzna i zapis wideo obrazujący prace biegłych - podał p.o. rzecznika NPW ppłk Janusz Wójcik.Jak dodał, zabezpieczony materiał dowodowy zostanie niezwłocznie przekazany do Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Policji, które przeprowadzi dalsze badania.

Co wskażą próbki?

Polscy eksperci prowadzili prace w Smoleńsku od 22 lipca.Obecny pobyt biegłych był poprzedzony skierowaniem w maju do strony rosyjskiej wniosku o pomoc prawną, w którym postulowano umożliwienie ponownego przebadania, przy użyciu przenośnych detektorów, elementów foteli samolotu oraz pobranie próbek w postaci wycinków i ekstraktów do dalszych badań laboratoryjnych w Polsce.Jesienią zeszłego roku, podczas wcześniejszego pobytu prokuratora oraz biegłych w Rosji, pobrano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku. Uznano jednak, że z uwagi na panujące w Smoleńsku na przełomie września i października warunki atmosferyczne nie ma możliwości pobrania próbek z foteli wraku samolotu.Próbki pobrane jesienią 2012 r. trafiły do kraju w grudniu, ich badanie prowadziło Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. W końcu czerwca NPW informowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M.Sprawa badania próbek z wraku stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wielokrotnie wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.

Autor: nsz/jk / Źródło: PAP

Czytaj także: