Temat biedy wywołany został w kampanii wyborczej. O niedojadających dzieciach mowa była w inauguracyjnym przemówieniu prezydenta. Okazuje się, że pieniądze są, ale często problemy w dysponowaniu nimi pojawiają się na niższym szczeblu. Materiał "Faktów" TVN.
Choć magazyny są po sufit wypełnione żywnością dla potrzebujących, to część produktów kupionych w ramach unijnego programu dożywiania może nigdy nie trafić do niedożywionych. - Istnieje wielka obawa, że tysiąc ton będziemy musieli zwrócić, bo nie ma zainteresowania - przyznaje Jan Szczęśniewski, prezes Śląskiego Banku Żywności.
Jego zdaniem, do programu pomocowego nie zgłosiła się nawet połowa gmin z województwa śląskiego. Urzędnicy tłumaczą, że nie znalazła się organizacja pozarządowa, która zajęłaby się koordynacją pomocy.
Wiele źródeł pomocy
Jednak programy unijne to nie jedyne źródło finansowania dożywania potrzebujących. Pieniądze płyną także z budżetu państwa i samorządów.
- Pieniędzy na dożywianie w Polsce nie brakuje - mówi Janusz Sejmej z ministerstwa pracy i polityki społecznej.
Według wyliczeń ministerstwa w najbliższych latach Polska będzie miała na to 1,1 mld złotych rocznie. Jednak jak wynika z doświadczeń samorządów te fundusze nie zostaną wykorzystane. Gminy wielokrotnie dokonywały zwrotu środków, bo nie wykorzystały ich.
Nie oznacza to jednak, że problem jest rozwiązany. Liczba niedożywionych dzieci spada - w 2006 roku niedożywionych było w Polsce 1,5 mln dzieci - ale w tym momencie wciąż około 936 tys. niedojada.
- Nikt z głodu w Polsce nie umiera, choć są dzieci niedożywione. Trzeba to podkreślić - mówi Magdalena Szymczak, koordynatorka programu dożywiania "Pajacyk".
Autor: kło//gak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN