Główny oskarżony w aferze podsłuchowej, Marek Falenta, skomentował na swoim blogu dzisiejsze doniesienia "Gazety Wyborczej". "GW" napisała, że Falenta był współpracownikiem trzech służb specjalnych: ABW, CBA i policyjnego CBŚ (obecnie CBŚP - red.), które nawzajem o tym nie wiedziały.
"GW" napisała, że czasie, gdy Falenta miał zlecać nagrywanie polityków i biznesmenów w warszawskich restauracjach, oficerowie ABW z Dolnego Śląska prowadzili z nim "dialog operacyjny", traktując go jako wiarygodnego informatora.
Współpracował z ABW, CBA i CBŚ?
To, co przekazywał - jak pisze "GW" - nie miało wartości, były to głównie fałszywe donosy na konkurencję. Choć nie wszczęto żadnego śledztwa, dialog był kontynuowany.
Falenta współpracował też z CBA. On oraz emerytowany kpt. Bogusław T. przekazywali agentom z Wrocławia informacje z nagrań. Biuro zapewnia, że nie wiedziało o podsłuchach.
Najmniej - jak pisze "GW" - wiadomo o relacjach Falenty z CBŚ. Rozpracowywał go, a potem prowadził jako "źródło" Krzysztof S. z delegatury w Lublinie - pisze dziennik. Potem S. odszedł na emeryturę. Jest teraz prywatnym detektywem. Pracuje dla Falenty. Jak powiedział nadkom. Robert Horosz z CBŚP , Biuro całkowicie zaprzecza „rewelacjom” Gazety Wyborczej, dotyczącym rzekomej współpracy z Markiem Falentą. - Detektyw Krzysztof S. nigdy nie był i nie jest funkcjonariuszem Centralnego Biura Śledczego - dodał.
"Bicie piany w nadziei, że za chwilę wyskoczy z niej Wenus"
Zdaniem Falenty te doniesienia to "bicie piany". Biznesmen przypomina, że o swoich kontaktach ze służbami informował już wcześniej.
"Szanowny Panie Redaktorze Wojciechu Czuchnowski (autor artykułu w "GW" - red.), dlaczego Pan wciska ludziom ciemnotę pisząc o tym, że służby nie wiedziały, że rozmawiam z ich kolegami spod innych trzyliterowych skrótów? Przecież sam mówiłem w zeszłym roku, że początkowo spotykałem się z ABW, a później kontakty te przejęło CBA. Sugeruje Pan, że CBA nie wiedziało, że przejmuje kontakty ze mną od ABW? To o kim mogli sobie wtedy pomyśleć, o CIA, MI5? Tym bardziej, że jeden z funkcjonariuszy CBA, z którym spotykałem się, robił wcześniej to samo, tyle, że pod szyldem ABW" - pisze Falenta.
"Odnoszę wrażenie, że Redaktor Wojciech Czuchnowski nie ma czytelnikom w sprawie afery podsłuchowej do zaoferowania nic nowego, oprócz odgrzewanych kotletów sprzed miesięcy, na podstawie których stara się po raz kolejny wywołać jakąś sensację. Takie bicie piany w nadziei, że za chwilę wyskoczy z niej Wenus" - dodaje Falenta. Zaznacza, że czeka aż prokuratura wyjaśni całą sprawę.
Autor: eos/ja / Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl