Cezary R., ojciec Amelii, został oskarżony o porwanie córki i jej matki. Odpowie też za bezprawne śledzenie żony przez ponad rok, po tym, jak bez jej wiedzy umieścił w jej samochodzie lokalizator GPS. Mężczyzna nie przyznaje się do porwania i używania przemocy wobec pokrzywdzonych. Grozi mu do pięciu lat więzienia. Jego wspólnik dobrowolnie poddał się karze.
Do porwania trzyletniej Amelii i jej 25-letniej matki Natalii R. doszło 7 marca na osiedlu Dziesięciny w Białymstoku. Kobietę z córką dwaj sprawcy wciągnęli do samochodu i odjechali. Szybko okazało się, że kilkaset metrów dalej porzucili ciemnoniebieskiego citroena i przesiedli się do innego samochodu. Tego samego dnia policja opublikowała wizerunki matki i dziecka. Po południu ogłoszony został Child Alert. 8 marca policja udostępniła wizerunek podejrzanego o porwanie. Fotografie pokazywały wszystkie telewizje i portale informacyjne, a porwanych szukała cała Polska. Amelka z mama zostały odnalezione 8 marca. Mężczyźni zostali zatrzymani tego samego dnia w Ostrołęce. Pomogły w tym informacje z ogłoszonego alarmu Child Alert.
Nie przyznaje się do porwania
21 października Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wysłała do Sądu Rejonowego akt oskarżenia przeciwko Cezaremu R. Prokurator zarzucił mu popełnienie dwóch czynów.
- Pierwszy to bezprawne pozbawienie wolności żony oraz małoletniej Amelki. Ten czyn polegał na siłowym umieszczeniu ich w kierowanym przez siebie pojeździe, a następnie uniemożliwienie opuszczenia tego pojazdu przez okres niemal dwóch dni - przekazał w rozmowie z TVN24 Łukasz Janyst z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Jeśli chodzi o drugi zarzut, było to bezprawne uzyskanie informacji co do miejsca przebywania pokrzywdzonych - dodał.
Oskarżony Cezary R. co najmniej od stycznia 2018 roku do dnia zatrzymania, czyli 8 marca 2019 roku, posługiwał się zamontowanym w samochodzie, którym jeździła jego żona lokalizatorem GPS. Dzięki czemu uzyskiwał informacje co do miejsc, w których przebywała Emilia R. i mógł ją śledzić.
Oskarżonemu grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Ojciec Amelii złożył dość obszerne wyjaśnienia. Relacjonował wydarzenia z marca podobnie, jak to wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego. - Natomiast kategorycznie zaprzeczał, że pozbawił wolności żonę oraz córkę wbrew ich woli. Zaprzeczał również stosowaniu przemocy - doprecyzował Janyst.
Jego proces będzie się toczył przed Sądem Okręgowym w Białymstoku.
Pomocnik dobrowolnie poddał się karze
Cezary R. na mocy postanowienia Sądu Okręgowego w Białymstoku, na początku września został zwolniony z aresztu. Będzie odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. Sąd uzasadnił tę decyzję tym, że "nie ma obawy matactwa". Po zwolnieniu Cezarego R. prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny oraz zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi żoną i córką.
Materiały dotyczące drugiego z podejrzanych, pomocnika ojca Amelii - Łukasza K., który w marcu miał pomagać ojcu w porwaniu dziewczynki i jej matki, zostały zostały wyłączone do odrębnego postępowania, bo wyraził wolę dobrowolnego poddania się karze. Wyrokiem z 24 września Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał pomocnika Łukasza K. na karę jednego roku pozbawienia wolności.
Autor: nina/gp / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24