Podlaska policja w środę rano opublikowała na swojej stronie internetowej wizerunki kolejnych osób, które miały naruszyć prawo podczas sobotniego Marszu Równości w Białymstoku. Policjanci proszą o pomoc w ustaleniu ich tożsamości. Do tej pory funkcjonariusze ustalili tożsamość 72 osób, a z 51 osobami wykonano lub wykonywane są czynności dotyczące łamania przez nie prawa. Sześć osób usłyszało zarzuty.
Każdy, kto może pomóc w ustaleniu tożsamości tych osób, proszony jest o kontakt z wydziałem do spraw wykroczeń białostockiej komendy miejskiej pod numerem telefonu 85 670 38 80.
Na każdym opublikowanym przez policję zdjęciu naniesiono numer w celu ułatwienia identyfikacji.
Policja ustaliła tożsamość 72 osób
W środę rano w komunikacie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformowało, że podlaska policja ustaliła już tożsamość 72 osób, które w sobotę w Białymstoku łamały prawo.
Jak informuje MSWiA, w związku z popełnionymi przestępstwami lub wykroczeniami, z 51 osobami zostały już wykonane lub są wykonywane czynności. Podlaska policja doprecyzowuje, że wobec siedmiu osób czynności są wykonywane lub się zakończyły w związku z popełnionymi przestępstwami, a z pozostałymi osobami - w związku z popełnionymi wykroczeniami.
Sześć osób z zarzutami
W środę prokuratura poinformowała, że sześć osób usłyszało już zarzuty. Niektórzy podejrzani częściowo przyznali się do winy. Wobec pięciu osób zastosowano dozór policyjny, wobec jednej - tymczasowy areszt.
Prokuratura zaznaczyła, że nie są wykluczone zarzuty dla kolejnych osób.
Już w niedzielę podlaska policja opublikowała wizerunki czterech poszukiwanych mężczyzn, w związku z incydentami, do jakich doszło w sobotę. Trzech z nich miało przeszkadzać w przebiegu Marszu Równości w Białymstoku poprzez blokowanie przejścia osobom uczestniczącym w zgromadzeniu na Alei Józefa Piłsudskiego.
Podejrzany o pobicie 14-latka został aresztowany
Policjanci szukali także mężczyzny, który podejrzewany jest o pobicie 14-latka przed rozpoczęciem zgromadzenia w centrum miasta około godziny 14. 24-latek zgłosił się do Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku wraz z adwokatem. We wtorek wieczorem sąd zdecydował o aresztowaniu na dwa miesiące 24-latka z Moniek (Podlaskie).
Policjanci dalej szukają również nastolatka, który miał zostać pobity. Jak informują, w chwili zdarzenia chłopak miał włosy koloru zielonego i ubrany był w koszulę w zieloną kratę oraz czarne spodnie.
"Zero tolerancji"
Przed wtorkowym posiedzeniem Komitetu Politycznego PiS były szef MSWiA Joachim Brudziński był pytany o Marsz Równości, który w sobotę przeszedł ulicami Białegostoku oraz o ocenę działań policji.
- Co do troglodytów, którzy skierowali tam swoją agresję i przemoc wobec innych osób, również wobec policji, to mogę powiedzieć tylko tyle: zero tolerancji. Nikt, nawet jeżeli nie zgadza się z protestującymi, nie ma najmniejszego moralnego prawa, jakiegokolwiek prawa do tego, żeby używać agresji wobec kogokolwiek - oświadczył Brudziński.
- Jest to dla mnie oczywiste, że wszystkie te osoby, które dopuściły się tutaj złamania prawa, niezależnie od tego, jakie awatary będą mieli na swoich profilach społecznościowych, jak bardzo będą używali patriotycznej czy bogoojczyźnianej retoryki, powinni ponieść konsekwencje - podkreślił polityk.
- Jestem przekonany, że policja jak zawsze i w tej sprawie sobie z tymi troglodytami, z tą chuliganerią poradzi - dodał.
Pierwszy Marsz Równości
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy zorganizowany w tym mieście Marsz Równości. Przemarsz kilkakrotnie próbowali zablokować kibice i towarzyszące im osoby. Policja musiała użyć gazu. W uczestników marszu rzucano kamieniami, jajkami i petardami. Zatrzymano dwadzieścia pięć osób - poinformowali funkcjonariusze.
Do najpoważniejszego - zdaniem policji - zdarzenia w czasie przemarszu doszło w pobliżu białostockiej katedry, gdzie kontrmanifestacji, próbując zablokować marsz, rzucali w stronę policji kamieniami, kostką brukową i butelkami. Funkcjonariusze musieli użyć tak zwanych środków przymusu.
W ocenie policji w marszu wzięło udział około 800 osób. Służby porządkowe, a także władze Białegostoku informują, że uczestników było około tysiąca.
Zawiadomienie do prokuratury
W poniedziałek złożenie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli PiS w organach władzy samorządowej podczas Marszu Równości w Białymstoku zapowiedział prezydent miasta Tadeusz Truskolaski.
W jego ocenie materiały jednoznacznie pokazują, że w ustawianiu blokad przeciw marszowi czynny udział wziął marszałek województwa Artur Kosicki, radny klubu PiS w sejmiku Sebastian Łukaszewicz, a także p.o. dyrektora gabinetu marszałka Robert Jabłoński oraz radny miejski Henryk Dębowski.
We wtorek o złożeniu zawiadomienia dotyczącego podejrzenia popełnienia przestępstwa poinformował również syn prezydenta Białegostoku i poseł klubu Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej, Krzysztof Truskolaski.
Radny Dębowski: brałem udział w publicznym różańcu, nie blokowałem marszu
Białostocki radny Henryk Dębowski w oświadczeniu przesłanym redakcji TVN24 zapewnił, że "nie ustawiał żadnych blokad". "Brałem jedynie czynny udział w zorganizowanym przez Marszałka Województwa Podlaskiego przemarszu na Piknik Rodzinny i publicznym różańcu pod katedrą" - napisał.
"Jeśli pan prezydent tę moją aktywność uważa za łamanie prawa, to jestem w stanie ponieść konsekwencje mojego udziału w zebraniu modlitewnym. Pragnę jednak przypomnieć panu prezydentowi, iż wraz ze mną w modlitwie różańcowej uczestniczyło wielu Białostoczan. Nasze zebranie było wyrazem troski o przyszłość miasta" - dodał Dębowski.
Z kolei marszałek Kosicki zapowiedział w poniedziałek zawiadomienie do prokuratury w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prezydenta Białegostoku. W ocenie marszałka prezydent powinien wydać decyzję o zakazie marszów.
Do zarzutów formułowanych przez Tadeusza Truskolaskiego odnieśli się również inni przywołani przez niego działacze Prawa i Sprawiedliwości. CZYTAJ WIĘCEJ >
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: policja