Po kilkumiesięcznym postępowaniu Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu mężczyźnie, który podczas Marszu Równości w Białymstoku kopnął nastolatka i złamał mu obojczyk. Napaść nagrał świadek zdarzenia. Także we wtorek przed białostockim sądem zapadł pierwszy wyrok po incydentach w czasie marszu.
W sumie białostocka prokuratura otrzymała 35 zawiadomień dotyczących wydarzeń z 20 lipca, kiedy ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy Marsz Równości.
Próbowali go zablokować kontrmanifestanci, w tym przedstawiciele środowisk kibicowskich. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.
Kopnął nastolatka, stanie przed sądem
We wtorek śledczy skierowali do Sądu Rejonowego w Białymstoku akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu mężczyźnie. - Został on oskarżony o to, że w trakcie Marszu Równości kopnął jednego z jego uczestników, na skutek czego doszło do złamania obojczyka - sprecyzował w rozmowie z TVN24 Wojciech Zalesko z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Mężczyzna został zatrzymany pod koniec lipca przez policjantów ze specjalnego zespołu, który został powołany w podlaskiej policji do rozliczenia wszystkich łamiących prawo podczas Marszu Równości.
Prokurator zakwalifikował jego czyn jako występek o charakterze chuligańskim. 34-latek był aresztowany na dwa miesiące, obecnie przebywa na wolności. Za pobicie nastolatka grozi mu kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Pierwszy wyrok po incydentach na Marszu Równości
Także we wtorek zapadł pierwszy wyrok związany z incydentami w czasie Marszu Równości. Białostocki sąd skazał na karę grzywny 35-letniego Piotra Sz., który 20 lipca podczas marszu rzucał szklanymi butelkami i kamieniami w policjantkę zabezpieczającą marsz. Nie zranił jej, bo policjantkę chroniły tarcze trzymane przez innych funkcjonariuszy. Podczas pierwszego przesłuchania oskarżony nie przyznawał się do winy. Przyznał się dopiero przed prokuratorem.
Zgodnie z wnioskiem prokuratury uzgodnionym z oskarżonym, wyrok zapadł bez przeprowadzania rozprawy.
W ocenie sądu okoliczności tego czynu nie budzą wątpliwości. - Przyznanie się przez oskarżonego do zarzucanego mu czynu jest tak naprawdę potwierdzeniem materiału, który w sprawie został zgromadzony – uzasadniał wyrok Andrzej Kochanowski z Sądu Rejonowego w Białymstoku. - Samo działanie oskarżonego miało charakter kryminalny i było ukierunkowane przeciwko naruszeniu nietykalności funkcjonariuszki policji - dodał sędzia.
Piotr Sz. musi zapłacić grzywnę w wysokości 1500 złotych oraz pokryć koszty sądowe. Na poczet kary grzywny sąd zaliczył mu jeden dzień aresztu i uchylił dozór policji, który miał oskarżony.
- Finansowa nieopłacalność tego typu zachowania powinna skłonić oskarżonego do bardziej przemyślanego działania w przyszłości. Jeżeli ma odmienne poglądy ideologiczne od innych osób, powinien je wyrażać w sposób zgodny z prawem - mówił sędzia Kochanowski.
Piotr Sz. nie stawił się na wtorkowej rozprawie. Nie był wcześniej karany. Wyrok nie jest prawomocny.
Kilkadziesiąt zawiadomień
Prokuratura Rejonowa Białystok Południe zarejestrowała łącznie 35 zawiadomień dotyczących lipcowego Marszu Równości w Białymstoku.
- Niektóre z postępowań obejmują po kilka zawiadomień o popełnieniu przestępstwa z uwagi na fakt, że dotyczyły tych samych czynów - mówi Zalesko.
W przypadku 15 zawiadomień prokuratura odmówiła wszczęcia postępowań, a dziewięć postępowań umorzyła. Do sądu prokuratura skierowała dotychczas trzy akty oskarżenia - za pobicie nastolatka, rzucanie kamieniami i butelkami w policjantkę, która zabezpieczała marsz oraz za stosowanie przemocy wobec policjantów. W jednym postępowaniu do sądu trafił wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
Obecnie prokuratura prowadzi jeszcze kilka postępowań i planuje ich zakończenie do końca tego roku. Jedno z nich dotyczy pobicia dwóch osób, uczestników Marszu Równości. - W tej sprawie występują cztery osoby podejrzane. Wobec tych osób stosowane są środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym - dodał prokurator.
Natomiast policja dotychczas zidentyfikowała ponad 140 osób, którym stawia zarzuty z Kodeksu wykroczeń. Dotyczą one między innymi próby zakłócenia legalnego zgromadzenia, a także nieobyczajnych zachowań. Osoby te karane są mandatami. Jeśli odmawiają ich przyjęcia, wtedy policja kieruje wnioski do sądu.
Autor: nina/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Karol Radziszewski