Polscy rządzący milczą w sprawie wyborów prezydenckich na Białorusi. To tak, jakbyśmy wyrzekli się tego naszego podstawowego dziedzictwa, którym zawsze była solidarność z ludźmi walczącymi o wolność - mówił w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. To jego zdaniem "pokazuje niedobrą przemianę, która się dokonała w Polsce przez ostatnie sześć czy pięć lat".
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Przeciwko urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence stanęła w nich Swiatłana Cichanouska. Opozycyjna kandydatka zdobyła już dużą popularność wśród Białorusinów. Na jej kampanijnych wiecach gromadzą się dziesiątki tysięcy osób.
"Mamy największe przebudzenie obywatelskie na Białorusi od początku białoruskiej niepodległości"
Bartłomiej Sienkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej, były minister spraw wewnętrznych, a również współzałożyciel Ośrodka Studiów Wschodnich, powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24, że jest zaniepokojony tym, co się dzieje na Białorusi, i tym, że "w Polsce jest cisza". - Proszę sobie przypomnieć, co się działo sześć lat temu w czasie Majdanu na Ukrainie. Polacy byli solidarni z Ukraińcami, media były pełne informacji na ten temat, zajmował się tym rząd, minister spraw zagranicznych - przypominał.
Teraz - stwierdził - "mamy największe przebudzenie obywatelskie na Białorusi od początku białoruskiej niepodległości". - Na wiecu w Brześciu było 20 tysięcy ludzi, a w Mińsku 60 tysięcy. To wszystko się odbywa w sytuacji dyktatury, która trwa 26 lat. A w Polsce cisza. Tak, jakby nam amputowano część empatii i jakbyśmy wyrzekli się tego naszego podstawowego dziedzictwa, którym zawsze była solidarność z ludźmi walczącymi o wolność - powiedział Sienkiewicz.
- To jest dla mnie wstrząsające. Pokazuje przemianę, która się dokonała w Polsce przez ostatnie sześć czy pięć lat. Moim zdaniem niedobrą - ocenił poseł.
Sienkiewicz: Nie byliśmy obojętni na to, co się dzieje na wschodzie. W ostatnich latach to zanikło
Sienkiewicz przekonywał, że za czasów rządów PO-PSL "to było jedno z doktrynalnych założeń polityki zagranicznej, że nie jesteśmy obojętni na to, co się dzieje na wschodzie, że mamy w tym zakresie kompetencje i jakąś aktywność". - Mam wrażenie, że w ostatnich latach to kompletnie zanikło. Tak jakbyśmy abdykowali z tego obszaru - stwierdził gość TVN24. - Gdzie jest MSZ, gdzie jest Sejm, gdzie jest to, co dawniej budowało taką polską markę - ludzi, którzy stoją za tymi, którzy walczą o wolność? Absolutna cisza - dodał.
"To teraz, na tydzień przed wyborami, jest moment na krzyczenie do władz białoruskich"
Zdaniem Sienkiewicza, "to wszystko prowadzi do tego, że Łukaszenka czuje się absolutnie bezkarny". - Prawdopodobnie wygra te wybory, fałszując je w sposób ordynarny. Potem na Białorusi rozleje się fala represji, będzie wyduszał swoich przeciwników. Wtedy też będziemy milczeć? - pytał były minister.
Podkreślał, że "to teraz, na tydzień przed wyborami, jest moment na krzyczenie do władz białoruskich: nie ważcie się podnieść ręki na własnych obywateli tylko dlatego, że korzystają z demokratycznych praw, zapisanych w konstytucji". - Czyżby było tak, że nasi rządzący są obojętni wobec łamania praw obywatelskich, dlatego że sami mają w tej kwestii nieczyste sumienie? - dodał poseł KO.
Sienkiewicz: pozostawienie bez dalszego biegu protestu komitetu Trzaskowskiego było najgorszym z możliwych rozwiązań
W poniedziałek w południe ma się rozpocząć posiedzenie polskiego Sądu Najwyższego, który podejmie uchwałę dotyczącą ważności wyborów prezydenckich z 12 lipca. W sobotę SN zdecydował o pozostawieniu bez dalszego biegu protestu wyborczego komitetu Rafała Trzaskowskiego, który zarzucał telewizji publicznej i rządzącym agitację na rzecz Andrzeja Dudy.
Jak mówił Sienkiewicz, "mamy prostą konsekwencję trwającej od pięciu lat w Polsce walki o wymiar sprawiedliwości". - Pod płaszczykiem naprawy tego systemu rządzący obsadzają kluczowe elementy w wymiarze sprawiedliwości, łącznie z tą izbą [Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN - red.], która orzeka o ważności bądź nieważności wyborów, rozpatruje skargi wyborcze - wskazywał.
Dodał, że "na miejscu sędziów tej izby zrobiłby wszystko, żeby pokazać, że nie są ludźmi, którzy przyszli z nominacji rządowej". - Tymczasem pozostawienie tego protestu (komitetu Trzaskowskiego - red.) bez dalszego biegu, czyli taka forma prawna lekceważenia wniosku (...) było najgorszym rozwiązaniem, jakie sędziowie mogli wydać - ocenił gość TVN24.
Jego zdaniem "takie rozwiązanie kładzie się cieniem nad obiektywnością Sądu Najwyższego".
Źródło: TVN24