Na autostradach nie powinno być ograniczenia prędkości, a na innych drogach limity powinny zostać podwyższone - uważają działacze PJN. Proponują też zniesienie zakazu rozmawiania przez komórkę podczas prowadzenia auta i obowiązku jazdy w pasach bezpieczeństwa. - Chciałbym, żeby dorośli ludzie mogli samodzielnie decydować o tym, co uważają za bezpieczne, a co nie - podkreślił w "Tak jest" w TVN24 wiceszef PJN Marek Migalski. Insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji ma diametralnie inny pogląd.
Według Migalskiego "policja jest od tego, żeby zapewnić Polakom bezpieczeństwo, a politycy partii wolnościowych - takich jak PJN - są od tego, żeby ludziom dawać jak najwięcej wolności".
- Ja jestem wielkim zwolennikiem zapinania pasów, ale też wielkim zwolennikiem tego, żeby znieść nakaz zapinania pasów. Jestem głęboko przekonany, że pasy zwiększają bezpieczeństwo, dlatego w nich jeżdżę. Ale chciałbym, żeby dorośli ludzie mogli samodzielnie decydować o tym, co uważają za bezpieczne, a co nie - podkreślił europoseł.
Dobrze działa
Sens obecnych przepisów podkreślał insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji. - Nie zmienia się zwycięskiego składu. Przepisy prawa, które w tej chwili w polskim prawie obowiązują, są jasne, proste, precyzyjne. Przede wszystkim wykształciły się odpowiednie nawyki zachowania się uczestników ruchu drogowego. Potrzeba było dużo czasu i pieniędzy, żeby kierujący i pasażerowie przyzwyczaili się do zapinania pasów bezpieczeństwa, żeby jeździli z włączonymi światłami mijania, żebyśmy stosowali się do ograniczeń prędkości - ocenił Konkolewski.
Zaznaczył, że są przepisy, które "obowiązują nie tylko w Polsce i są podobne". - Prawidłowo zapięty pas bezpieczeństwa polepsza nasze bezpieczeństwo. Jeżeli dojdzie do wypadku i ten, kto nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa zostanie ranny, to koszty leczenia ponosi całe społeczeństwo - dodał.
Zmiany, zmiany
PJN przedstawiła dziś dziesięciopunktowy program zmian w kodeksie drogowym, który - według autorów - ma ułatwić życie kierowcom. Opatrzono go hasłem "Pozwólcie Jeździć Normalnie". Założenia programu zaprezentował w Katowicach właśnie wiceszef partii Marek Migalski.
PJN proponuje zatem zniesienie w Polsce, na wzór niemiecki, limitu prędkości na autostradach. Ograniczenia byłyby jedynie w miejscach, gdzie jest to konieczne - np. przy zjazdach i przebudowach. Na drogach ekspresowych - według partii - powinno obowiązywać ograniczenie do 130 km/h, w terenie niezabudowanym - 100 km/h (nocą 110 km/h). Partia chciałaby też podwyższenia limitu prędkości w terenie zabudowanym do 55 km/h, a nocą - do 70 km/h. PJN przekonuje, że w godzinach nocnych ruch jest o wiele mniejszy, nie ma wielu przechodniów, zwłaszcza dzieci, więc zwiększenie dozwolonej prędkości w tym czasie nie powinno zwiększyć liczby wypadków. Partia domaga się też zniesienia zakazu rozmów przez telefon komórkowy w czasie jazdy.
Inna propozycja PJN dotyczy pasów bezpieczeństwa. W ocenie działaczy tej partii to sam kierowca lub pasażer powinni decydować, czy zapinać je, czy też nie. Obowiązek zapinania pasów powinny mieć wyłącznie dzieci.
A także...
Mniej kontrowersyjny pomysł dotyczy wyposażenia każdej sygnalizacji świetlnej w urządzenia pokazujące kierowcom za ile sekund zapali się czerwone lub zielone światło. Już dziś można je spotkać na niektórych skrzyżowaniach w Polsce. Politycy PJN przekonują, że poprawia to płynność ruchu. Inny punkt programu dotyczy zgody na używanie tzw. antyradarów. PJN chce też znieść, na wzór amerykański, konieczność odbywania obowiązkowego kursu przed egzaminem na prawo jazdy. Zadaniem państwa byłoby jedynie skuteczne sprawdzenie na egzaminie, czy dana osoba rzeczywiście posiadła konieczne umiejętności do bezpiecznego poruszania się po drogach.
Partia PJN, która nie ma reprezentacji w Sejmie, pismo ze swymi propozycjami wyśle do szefów klubów parlamentarnych. Liderzy partii liczą, że chociaż niektóre z pomysłów PJN wejdą w życie.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24