Głód, zabawa, instynkt? Co mogło doprowadzić do agreswynego zachowania psów, które pogryzły mieszkankę Nowej Wsi? Zdaniem behawiorystki zwierzęcej Anety Awtoniuk psy nie miały intencji, by zabić kobietę, lecz mogły potraktować tę sytuację jako zabawę, a następnie rywalizować między sobą.
W ubiegły wtorek 41-letnia pani Katarzyna w czasie spaceru z 9-miesięczną córką została dotkliwie pogryziona przez trzy psy. Zwierzęta trafiły na obserwację weterynaryjną. Wciąż nie wiadomo, co mogło spowodować ich agresywne zachowanie.
Aneta Awtoniuk oceniła na antenie TVN24, że psy nie atakowały pani Katarzyny z głodu. Świadczy o tym fakt, że właścicielowi udało się je odwołać. - Nie spotkałam się z psem, który byłyby w stanie porzucić posiłek i wrócić do właściciela - argumentowała Awtoniuk.
Ponadto - jak zaznaczyła - pies, który jest głodny i chce upolować nie wybiera największej możliwej ofiary. - Mając wózek i małe dziecko, głodne psy raczej będą wybierały dziecko niż rzucały się na dorosłego człowieka. Jeżeli mają łatwą zdobycz w zasięgu pyska, to jej nie porzucą po to, by gonić większą, co do której nie wiadomo, czy uda im się ją upolować - tłumaczyła behawiorystka.
"Pies doskonale wie, gdzie gryźć, żeby zabić"
W ocenie Awtoniuk w psach mogła się pojawić agresja związana z gonieniem. - Kręciły się kółka wózka, wydawały dźwięk. To jest coś, co interesuje psa - powiedziała.
Zwierzęta mogły zatem podejść do wózka i kobiety, a ta mogła próbować je odgonić, np. kopiąc. - Na co wskazywałyby obrażenia pani Kasi na nogach - zauważyła behawiorystka.
Wyjaśniła, że zwierzęta prawdopodobnie nie miały zamiaru zabić. - Pies, który chce zabić, na pewno nie zaatakuje nóg, bo to nie jest w jego naturze. On doskonale wie, gdzie gryźć, żeby zabić i pogryźć. Atakuje tętnice udowe, ponieważ tam są duże naczynia krwionośne i cienka skóra, więc łatwo jest wykrwawić ofiarę. Doskakuje do szyi i przegryza tętnicę szyjną z tego samego powodu. Jeżeli pies atakuje mały obiekt, to łapie za kark i potrząsa na boki głową, by złamać kręgosłup. Obrażenia pani Kasi nie wskazują na taką intencję psów - mówiła Awtoniuk. Dodała, że kobieta w jakiś sposób - choć na pewno niecelowo - swoim zachowaniem przyczyniła się do tego, że psy się nią zainteresowały.
- Jej reakcja na tą pierwszą interakcję z psami mogła wyzwolić dalszy ciąg - przypuszcza behawiorystka.
Co zrobić?
Psy - jak wyjaśniła ekspertka - mogły początkowo potraktować tę sytuację jako zabawę i - łapiąc kobietę za nogi - chciały ją sprowokować do gonienia.
- Dla człowieka, który jest zaskoczony tą sytuacją, naturalną reakcją jest ucieczka i o to psom chodzi - mówiła.
Gdy natomiast kobieta upadła, wówczas do gry weszła konkurencja, rywalizacja między psami. - Psy w gromadzie zachowują się inaczej niż pies sam. Ta agresja jest dużo większa w takich sytuacjach dlatego, że one chcą imponować sobie nawzajem - powiedziała Awtoniuk.
Właśnie dlatego zwierzęta mogły szarpać kobietę za kurtkę. Dodatkowo mogły wyrywać jej kawałki skóry, gdyż w dużych emocjach nie kontrolują uścisku szczęki. - Wszystkie te elementy złożyły się w jedną całość - stwierdziła behawiorystka.
Jak reagować?
Jak zatem ustrzec się przed takimi zachowaniami zwierząt? Behawiorystka podkreślała, że psy nie atakują obiektów, które się nie ruszają, gdyż nie są dla nich ciekawe. Dlatego należy stać nieruchomo, nie patrzeć psu w oczy, ani do niego nie mówić.
Warto natomiast rzucić jakiś przedmiot, np. torebkę, kurtkę, piłkę, daleko od siebie, by odwrócić jego uwagę. - Pies naturalnym swoim instynktem szybko za tym pobiegnie - tłumaczyła Awtoniuk.
Obserwacja weterynaryjna
Zwierzęta, które pogryzły mieszkankę Nowej Wsi niedaleko Włocławka wymknęły się przez dziurę w ogrodzeniu i zaatakowały kobietę, gdy spacerowała z 9-miesięczną córką. Kobieta dochodzi do zdrowia w bydgoskim szpitalu. Zwierzęta pogryzły jej nogi, pośladki, plecy. Dziecku nic się nie stało.
Właścicielem zwierząt jest 39-letni mężczyzna, który prowadzi nielegalne przytulisko. Trzy psy zostały mu tymczasowo zabrane i trafiły na obserwację weterynaryjną, która potrwa 15 dni. Pozostałe zwierzęta zostały objęte nadzorem weterynaryjnym.
Weterynarze poinformowali, że psy - kundle średniej wielkości - nie były ani głodzone, ani maltretowane. Zachowują się bardzo spokojnie w towarzystwie obcych ludzi. Lekarze wykluczyli wściekliznę.
Właściciel zwierząt usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu kobiety. Prokuratorzy uznali, że jest to przestępstwo nieumyślne. Grożą mu trzy lata więzienia.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24