W Polsce ruszyła fala prymitywizmu, który został uruchomiony propagandą państwową wymierzoną przeciwko środowiskom LGBT - powiedział w "Faktach po Faktach" poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Mówił też, że niepokoi go "przesuwanie granicy w działaniach policji" podczas manifestacji środowisk LGBT.
Na początku sierpnia w Warszawie miał miejsce protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywistki Margot, która jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę. Na Krakowskim Przedmieściu doszło do przepychanek z policjantami. Funkcjonariusze zatrzymali 48 osób, które później usłyszały zarzuty.
Sienkiewicz: zastosowano metody, które są zarezerwowane do obezwładniania groźnych przestępców
O działaniach policji mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz, poseł Koalicji Obywatelskiej i były minister spraw wewnętrznych. - Uważam, że zastosowano metody, które są zarezerwowane do obezwładniania groźnych przestępców, bandytów, a nie ludzi, którzy stosowali bierny opór - ocenił.
Dodał, że "obezwładnianie za pomocą przyciskania głowy kolanem do bruku i wykręcaniem rąk, jest uzasadnione wtedy, gdy funkcjonariusz ma poczucie osobistego zagrożenia ze strony osoby zatrzymywanej". Zdaniem Sienkiewicza "tutaj było nadużycie".
Przypomniał jednak, że w czasie protestów społeczności LGBT były "znacznie ważniejsze sprawy w świetle prawa i w świetle praw obywatelskich". - Niedopuszczanie adwokatów, skandaliczna sytuacja na jednej z komend, gdzie kłamano adwokatom, że zatrzymani tam nie przebywają, podczas gdy od podwórka byli ładowani i wywożeni gdzie indziej - mówił poseł KO.
To - dodał - "jest takie przesuwanie granicy w działaniach policji, które niepokoi". - To bardzo zły sygnał. A taki sygnał przekłada się na zachowania społeczne prymitywów, którzy widząc sposób traktowania mniejszości przez funkcjonariuszy państwowych, nie widzą nic złego w tym, by ich (przedstawicieli mniejszości - red.) pobić na ulicy - mówił były szef MSWiA.
"Szczucie ludzi na ludzi powoduje, że jednostki proste, prymitywne reagują w coraz bardziej agresywny sposób"
Jak mówił Sienkiewicz, "w Polsce ruszyła fala prymitywizmu, który został uruchomiony propagandą państwową wymierzoną przeciwko środowiskom LGBT". - Ta propaganda miała cel absolutnie polityczny, była fragmentem kampanii wyborczej, którą prowadziło Prawo i Sprawiedliwość - powiedział.
Zaznaczył jednak, iż "widać wyraźnie, że w miarę cichnięcia odgłosów po kampanii, ta presja propagandowa cały czas się utrzymuje". - Wystarczy obejrzeć telewizję rządową lub portale powiązane z PiS-em - powiedział gość TVN24.
Podkreślał, że "szczucie ludzi na ludzi powoduje, że jednostki proste, prymitywne reagują w coraz bardziej agresywny sposób, nie zdając sobie sprawy z własnych czynów". - To jest poruszenie marginesu, ludzi, którzy są skłonni do agresji i wyładowują ją na najsłabszych, na najbardziej napiętnowanych społecznie. To jest straszne, to polityka prowadzona przy pomocy szczucia na mniejszości - mówił były minister.
Źródło: TVN24