W poniedziałek prokuratura skieruje do sądu akt oskarżenia przeciwko generałowi Pawłowi Bielawnemu, zdymisjonowanemu wiceszefowi Biura Ochrony Rządu – dowiedział się portal tvn24.pl. Bielawny ma odpowiadać m.in. za niedopełnienie obowiązków przy ochronie tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska podczas wizyt w Smoleńsku i Katyniu w kwietniu 2010 r. Prokuratura umorzy też śledztwo w sprawie fałszowania dokumentów w BOR w związku z tymi wizytami.
O akcie oskarżenia Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga poinformuje w poniedziałek na konferencji prasowej – ustalił tvn24.pl z kręgów zbliżonych do Prokuratury Generalnej. Andrzej Seremet został o tym poinformowany pod koniec tygodnia przez praskich prokuratorów. Rzecznik Prokuratora Generalnego nie chce jednak o tym rozmawiać. - Proszę pytać prokuratorów z warszawskiej Pragi - ucina Mateusz Martyniuk.
Czas decyzji
Nawet do 5 lat więzienia
Z naszych informacji wynika, że prokuratorzy zdecydowali się już na skierowanie sprawy do sądu. Chcą by gen. Bielawny odpowiedział za brak należytej ochrony wizyt premiera 7 i prezydenta 10 kwietnia w Smoleńsku i Katyniu. Szczegóły i argumenty prokuratury tvn24.pl ujawnił w lutym. Zdaniem prokuratury, główny błąd BOR pod nadzorem generała to brak zadbania o bezpieczeństwo państwowych VIP-ów na lotnisku Siewiernyj. Za to Bielawnemu może grozić do 3 lat więzienia.
Bielawny odpowie także za "poświadczenia nieprawdy w dokumencie". Prokuratura odmawia na razie podania szczegółów. Jeżeli sąd uzna go za to winnym, to były wiceszef BOR może zostać skazany nawet na 5 lat pozbawienia wolności.
Doradca wojewody
45-letni gen. Bielawny jako wiceszef BOR był odpowiedzialny za działania związane z ochroną najważniejszych osób w państwie i delegacji zagranicznych przebywających na terenie Polski. Służbę rozpoczął w 1991 r. Przeszedł przez wszystkie szczeble w ochronie osobistej od funkcjonariusza ochrony do szefa ochrony prezydenta. Bielawny został zdymisjonowany w lutym, tuż po ogłoszeniu zarzutów dla niego. W kwietniu tvn24.pl ujawnił, że Jerzy Miller, obecnie wojewoda małopolski zatrudnił podejrzanego generała jako swojego doradcę ds. Euro 2012.
Miller jako szef MSWiA, wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie o działaniach BOR podczas planowania i zabezpieczania wizyt prezydenta i premiera w Rosji. Komisja badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej pod przewodnictwem Millera w końcowym raporcie stwierdziła kategorycznie, że działania BOR nie miały wpływu na tragedię.
Brak dowodów na fałszowanie dokumentów
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi jeszcze dwa inne śledztwa dotyczące działań BOR w trakcie wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku. Pierwsze miało wyjaśnić czy po 10 kwietnia 2010 roku w BOR fałszowano dokumentację dotyczącą zabezpieczenia premiera i prezydenta. Ta sprawa zostanie umorzona – dowiedział się tvn24.pl. Nie potwierdziły się zeznania świadków, którzy mówili o takiej ewentualności.
Drugie śledztwo prowadzone jest z zawiadomienia Antoniego Macierewicza. Poseł PiS stwierdził, że Jerzy Miller jako szef MSWiA nie dopełnił obowiązku właściwego nadzoru nad działaniami BOR w zakresie przygotowania delegacji z prezydentem, wicemarszałkami obu izb, całym dowództwem WP oraz szefami najważniejszych urzędów państwowych. To śledztwo wciąż się będzie toczyć.
Do końca czerwca
Zaś do końca czerwca praska prokuratura ma zakończyć postępowanie w sprawie organizacji wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku i Katyniu. W tej sprawie chodzi o wyjaśnienie, czy swoich obowiązków nie dopełnili cywilni urzędnicy i funkcjonariusze publiczni kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON oraz polskiej ambasady w Moskwie i BOR.
Autor: Maciej Duda //bgr/k / Źródło: tvn24.pl