5000 zł grzywny i trzy lata zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów - taką karę wymierzył łódzki sąd Mirosławowi Orzechowskiemu za prowadzenie samochodu po pijanemu. Były prezes Ligi Polskich Rodzin i wiceminister edukacji, choć wcześniej zarzekał się, że jest niewinny, na rozprawie do winy się przyznał.
Sąd nakazał Orzechowskiemu także zapłacić 500 złotych na rzecz organizacji zajmującymi się dziećmi poszkodowanymi w wypadkach.
Mirosław Orzechowski przed łódzkim sądem grodzkim przyznał się w całości do zarzucanego mu czynu. Odmówił składania wyjaśnień. Zapowiedział, że chce dobrowolnie poddać się karze.
Polityk pojawił się w sądzie w otoczeniu kilkunastu działaczy LPR. Sam oskarżony nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Zwolennicy Orzechowskiego zasłaniali go na sądowym korytarzu przed obiektywami kamer i aparatów fotograficznych. Podczas rozprawy Orzechowski zgodził się na publikację w mediach swojego wizerunku i danych osobowych.
Miał 2,2 promila
Zdarzenia rozegrały się piątego marca wieczorem na parkingu przy ul. Cieszkowskiego w Łodzi. Według oskarżenia, kierujący samochodem honda accord Mirosław Orzechowski cofając, uderzył w samochód audi A6. Właściciel audi wezwał na miejsce policjantów. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość kierowcy hondy. Okazało się, że miał on ok. 2,2 promila alkoholu w organizmie.
Następnego dnia Orzechowski zgłosił się na wezwanie do komisariatu, gdzie przedstawiono mu zarzut. - Dotyczy on prowadzenia samochodu osobowego w stanie nietrzeźwości. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności albo do dwóch lat pozbawienia wolności – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Nie przyznawał się do winy
Polityk od samego początku nie przyznawał się do winy. Orzechowski twierdził, że w czwartek późnym popołudniem pił czerwone wytrawne wino i szedł do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę. Spotkał wtedy młodego człowieka, który powiedział, że wezwał policję, bo samochód byłego wiceministra miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi.
- Sprawa zostanie wyjaśniona przez sąd. Jestem przekonany, że dowiodę swojej niewinności. Zbyt wiele jest w tej sprawie znaków zapytania, zbyt dużo okoliczności składa się na próbę zdyskredytowania mojej osoby – pisał Orzechowski na swoim blogu.
Później polityk złożył doniesienie o podejrzeniu składania fałszywych zeznań przez właściciela audi. Dowodem na to – jak zapewniał – miał być list, który otrzymał od właściciela renault laguna, w którym stwierdził on, że "renault laguna nie ma żadnych uszkodzeń i nikt go nawet nie drasnął".
Prokuratura jednak odmówiła wszczęcia dochodzenia.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24