To pierwszy materiał, kiedy widać drżenie rąk żołnierza, który się boi, który jest na akcji, który wie, że za chwilę może spaść tutaj bomba - mówił na antenie TVN24 Jarosław Jabrzyk, redaktor naczelny "Superwizjera" o reportażu "Zaporoże. W środku ofensywy". Dodał, że jedna ze scen przejdzie jego zdaniem "do historii wojennego reportażu telewizyjnego".
Dziennikarz "Superwizjera" Michał Przedlacki w swoich reportażach prezentuje to, jak Ukraińcy bronią się przed Rosjanami. Teraz, mimo niemal całkowitej blokady informacyjnej, reporter został dopuszczony na szpicę ukraińskiego ataku. Zobaczył, jaką cenę płaci się za wydzieranie ziemi z rąk okupanta.
W czasie walk był świadkiem, jak ukraińscy żołnierze biorą do niewoli rosyjskiego żołnierza. Wojenną rzeczywistość przedstawił w swoim reportażu "Zaporoże. W środku ofensywy" dostępnym w TVN24 GO.
Jabrzyk: ten materiał jest niezwykły
O reportażu opowiadał na antenie TVN24 Jarosław Jabrzyk, redaktor naczelny "Superwizjera".
- Michał jest nazywany przez Ukraińców, przez wojsko ukraińskie, bo już jest osobą dosyć znaną w armii ukraińskiej, jako cyborg z Polski. I to jest człowiek, który zyskał taką niezwykłą moc podchodzenia bardzo blisko wojny, dzięki temu, że jest sam, że potrafi sam kręcić. Nie jedzie z nim - jak on sam to określa - takie trochę newsowe safari, że grupa producentów, dziennikarzy podjeżdża opancerzonym samochodem gdzieś blisko frontu i wtedy nagrywają dwugodzinną relację i odjeżdżają, a są oczywiście gdzieś w miarę blisko - tłumaczył Jabrzyk.
- Michał z nimi jest tygodniami, po prostu jest z oddziałem, który szturmuje, który wraca, który musi się wycofać. Dzięki swoim metodom pracy zyskał po prostu renomę i wiarygodność dla żołnierzy, którzy go dopuszczają i zabierają go ze sobą - kontynuował.
"Zdjęcia nie do zobaczenia w żadnej innej telewizji na świecie"
Redaktor naczelny "Superwizjera" mówił, że reportaż jest "niezwykły". - Bo jestem przekonany, że te zdjęcia, które dzisiaj wieczorem państwo zobaczą, są nie do zobaczenia w żadnej innej telewizji na świecie - dodał.
- Fragment sceny, w której na tylnym siedzeniu samochodu jadą dwaj ranni, Ukrainiec i Rosjanin, który jest jeńcem i którego odwożą do bazy - moim zdaniem ta scena przejdzie do historii wojennego reportażu telewizyjnego. Takich ujęć nie ma i nie będzie, bo nikt tam z Michałem nie był, nie pojawił tam się żaden dziennikarz - dodał Jarosław Jabrzyk.
Mówił też, że "ten materiał jest pierwszym materiałem, kiedy widać drżenie rąk żołnierza, który się boi, który jest na akcji, który wie, że za chwilę może spaść tutaj bomba albo schodzi z tej pierwszej linii, albo schodzi z ostrzału".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer